zamówione do domku sushi.
Mniam, mniam, mniaaaaaam!
(mamy najlepszą/jedną z najlepszych w Polszcze susharnię - serioserio!)
Obżarta do imentu popijam czerwone wytrawne.
Raz jeszcze mniam!
Następne sushi + czerwone wytrawne nieprędko będą moim udziałem, wszak to... hmmmm.... trochę kosztuje:)
Zatem mię - rozpuszczonej, rozleniwionej nie chce się już dzisiaj NIC.
Myślenie moje jest w stanie spoczynku, ciało domaga się tegoż samego (ukontentowane wszak spożytym sushi oraz zełkniętym czerwonym wytrawnym) - zatem przepis na suszone pomidorki w oliwie najwcześniej udostępnię jutro.
Uprzejmie upraszam przebaczenia oraz zrozumienia.
Czwartek przeżyty!
Piątek, poniedziałek, wtorek i środa - przede mną.
Dam radę, dam radę, daaaaaaaaaaaaaaam raaaaaaaaaaaaaaadęęęęęęęęęęęę!!!
I tym optymistycznym akcentem się żegnam.
Oby do jutra - do publikacji przepisu na suszone pomidorki w oliwie.
Tytułem wstępu - 5 kg (plus) dojrzałych pomidorków lima, 1 litr oliwy z oliwek, sól, cukier puder (opcjonalnie), 12 sztuk 200 ml słoiczków.
Jutro napiszę, jak to się robi.
Zdziwicie się - bo proste to jak... konstrukcja cepa! :D