wtorek, 6 maja 2025

Dobrze pamiętam

maturalne dni, choć czasy to baaardzo dawne. Było kasztanowo, majowo, pachnąco. Szłam dość spokojna, w miarę pewna siebie. Maturę z języka polskiego napisałam jednym ciągiem, prawie na wdechu, w zapale i przekonaniu o słuszności moich tez. "Postawy człowieka w obliczu zagrożenia życia w oparciu o wybrane przykłady literackie". Pooooszło!

Maturę z matematyki... no cóż, połowę napisałam sama, połowę ściągnęłam. Jak się okazało ściągnęłam perfekcyjnie, nota bene to było w moim życiu pierwsze ściąganie. Przeżywałam jak mrówka poród, czułam się niekomfortowo, ale ściągałam. To były czasy, gdzie na maturze ściągała znakomita większość człowieków, a ściągi umieszczane były w kanapkach. Zresztą matematyka mieliśmy fatalnego, w matematykę umiała tylko jedna osoba, która maturę pisała samodzielnie.

Egzaminy ustne to biologia i chemia, do tych egzaminów uczyłam się niewiele, wiedzę miałam z lekcji. Poszło jak złoto, pytania miałam jak pode mnie pisane, dziś już ich zupełnie nie pamiętam.

No i okazało się, że psim swędem napisałam najlepszą maturę w roczniku, średnia 5,0, szóstek nie było. Zaskoczyło mnie to nieprawdopodobnie, albowiem z polskiego pisałam pracę jak na owe czasy totalnie kontrowersyjną, a z matematyki do końca żyłam w niepewności. Miałam głębokie poczucie totalnego niezasługiwania na tę ocenę przez matematykę. Po prostu jej nie umiałam i tyle.

Najlepsze jest to, że dziś te maturalne wyniki nie mają już żadnego znaczenia. Pozostały wspomnienia egzaminacyjnej aury, pamiętam siebie siedzącą w maturalnej sali, pamiętam co czułam, pamiętam majowe zapachy. Pamiętam też, jak ówczesny wicedyrektor, mój ulubiony nauczyciel od biologii przyszedł do mnie do domu i poprosił mnie, bym odebrała ze szkoły jego córkę. Miał jeszcze coś do załatwienia w szkole i... był dość konkretnie pijany. Mój autorytet w czasie maturalnym z hukiem spadł z piedestału!

I tak to :) A jak wasze maturalne wspomnienia? Pisaliście maturę czy też nie? Pięknie i serdecznie zapraszam do komentowania, jestem ogromnie ciekawa tego, co się u Was w te dni działo :)

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Wielkie

święto demokracji. Czyż demokracja nie jest przereklamowana? Jak myślisz?



Bo ja myślę, że tak. Że jest przereklamowana.

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Ku pamięci

Papież Franciszek.

Poniedziałek, dzisiaj, 21.04.2025 godzina 07.35.



niedziela, 20 kwietnia 2025

Alleluja!

Zmartwychwstał Pan! Grób jest pusty!

Pięknego świętowania Świąt Zmartwychwstania

życzę wszystkim moim blogoznajomym:***




sobota, 19 kwietnia 2025

Liturgia Wigilii Paschalnej

1. Liturgia Światła ze śpiewem "Exsultet", czyli Orędzia Paschalnego - jednego z najpiękniejszych hymnów liturgicznych.

"Weselcie się już zastępy Aniołów w niebie,
weselcie się słudzy Boga!
Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie,
gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo!"


2. Liturgia Słowa.
3. Liturgia Chrzcielna.
4. Liturgia Eucharystii.

"Oto bowiem są Święta Paschalne, w czasie których zabija się prawdziwego Baranka, 
a Jego Krew Poświęca domy wierzących.
Jest to ta sama noc,
w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela,
wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą
przez Morze Czerwone".

Wielka Sobota

Starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę

Zstąpienie Pana do Otchłani

Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań.

Idzie, by odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę.

Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy.

Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go praojciec Adam, pełen zdumienia, uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: "Pan mój z nami wszystkimi!" I odrzekł Chrystus Adamowi: "I z duchem twoim!" A pochwyciwszy go za rękę, podniósł go mówiąc: "Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.

Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie!

Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań Ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba.

Dla ciebie Ja, twój Bóg stałem się twoim synem. Dla Ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i wstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie.

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz.

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa.

Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę, a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu w Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie.

Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja, który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli tak jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć, jak należy się Bogu.

Gotowy już jest niebiański tron, w pogotowiu czekają słudzy, już wniesiono salę godową, jedzenie zastawione, przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata już otwarte".



piątek, 18 kwietnia 2025

Wielki Piątek

Eloi, Eloi lema sabachthani!



czwartek, 17 kwietnia 2025

Wielki Czwartek

Ostatnia Wieczerza.

Sakrament Kapłaństwa.

Sakrament Eucharystii.

Gethsemani...

wtorek, 15 kwietnia 2025

Kiedy


jedziesz szukać leku i koniec końców go zdobywasz, psiocząc ile wlezie (monjuaro ostatnio ma cenę przeokrutną, zwalającą z nóg - nawet w aptece CEFARM-u), a przy okazji trafiasz na przeuroczą knajpkę, i lądujesz z MCO na ciepłej, przepysznej kolacji, z której zapomniałeś sfocić jedzonko, natomiast sfociłeś fantastycznego (mlask!) portera:


Wszystko, co wszamaliśmy było wybitne: ja - flaczki i pierogi ruskie, MCO - placek po węgiersku. Zwyczajnie nie wiem, czy dałoby się zrobić smaczniejsze. Rozpływających się (dosłownie!) w ustach pierogów jeszcze nigdy nie jadłam.

Do tego wszystkiego nasze oczy mogły podziwiać tę cudną, przepiękną... no właśnie, co? Kolaż poniżej:


Oraz cieszyć oko wyszywanymi poduchami:


Na koniec pytanie: gdzie byliśmy? W jakiej miejscowości? Z czego ta miejscowość słynie? Kto zgadnie lub kto wie???

wtorek, 8 kwietnia 2025

Czas

wykopaliska się skończył. Definitywnie. Wszystkie elementy plastikowe i metalowe wykopano i wyrzucono, wielki dół zasypano, niedługo będzie można posadzić na nim kwiatki.

Pora zatem na dalszą część zachwycającej wiosny. Zatem czas magnolii:

 


Oraz czas spacerów nad jeziorem, po lesie i okolicy:






W świecie dużo się dzieje. Za dużo. Z grubsza wiem, co i jak, ale angażuję się powierzchownie. Świata nie zmienię, a bardzo cenię sobie spokój wewnętrzny. Dlatego skupiam się na cudach przyrody, które widać na każdym kroku. Trzeba tylko podnieść lub pochylić głowę i dostrzec to, co obecny czas nam daje.
Latem będzie jeszcze więcej kolorowych cudów. Będę je focić, by o nich pamiętać.
W rodzinie póki co mamy pokój i spokój. Moje ciało po trochu się podnosi z choroby. To małe kroczki, ale są.
Jestem wdzięczna, bardzo wdzięczna. Mogę już trochę popracować w ogrodzie, to dla mnie wielki dar. Już wiem, że mogę go nie mieć.

Za co jesteś wdzięczna/wdzięczny? Podzielisz się?

środa, 2 kwietnia 2025

Dzięki

@mp, właścicielce bloga dłubię, bo lubię zagadka wykopaliskowa została rozwiązana :)

Przypominam - jest tak:


a było tak - ta daaaam!


Zatem @mp serdecznie dziękuję za info w komentarzu, wydaje się, że kopać jeszcze sporo będzie trzeba, coby od-kopać lub też wy-kopać mauzera beczkę 1 000. Jest nadzieja, że to nie szambo, że to zbiornik na wodę. Szambo albowiem by capiło, a to co zostało odkopane póki co nijak nie capi :D:D:D

niedziela, 30 marca 2025

Początek

był całkiem niewinny. Otóż pojechałam z moimi panami do tzw. ogrodniczego, nakupiłam kwiatów przeróżnych, o nazwie "kwiatki, bratki i stokrotki" oraz narcyzy i mocno kiełkujące już cebule lilii w liczbie ośmiu. Załadowalim kfiatki do auta, pojechalim do chałupy, zaplanowalim sadzenie nazajutrz. Nazajutrzem zająć się miały chłopaki - znaczy przekopać, nawieźć oraz zagrabić grządkę, która na skutek ich działań powstać miała.

Nazajutrz chłopaki jak rzekły, tak uczyniły, kopaczem głównym zażyczył sobie być syn, towarzyszył mu w niedoli Mój-Ci-On. Czasem krótkim wszystko szło jak się patrzy, po czym za kolejnym wykopem synu memu coś wyraźnie zgrzytnęło pod łopatą. Podczas kolejnego wykopu zgrzytnęło jeszcze silniej, za wykopem kolejnym łopata utknęła. Wyraźnie i mocno utknęła.

Zadziwilim się wszyscy, po czym syn stwierdził, że czeba okolice utknięcia sensownie okopać, by się do całości jakoś dokopać. Rozpoczęło się zatem okopywanie z dokopywaniem w miejscu utknięcia.

Poszłam se zrobić kawę. Z mleczkiem. Se piiiiiiłam. Se poszydełkowaaaaałam. Po czem postanowiłam do chłopaków zajrzeć. Co obaczyłam? Ano to:


Okopywanie z dokopywaniem w miejscu utknięcia zaowocowało... wykopaliskiem! I to, w mordę misia, jakim! 

1. Okopywania dokonał syn, przy czym dni kilka później zachorzał był z temperaturą wysoką, no marzec bywa zdradliwy jak nie wiem co!

2. Wykopalisko pozostało zatem niezagospodarowane, syn albowiem przeznaczył sporo czasu na zdrowienie, mąż będąc w towarzystwie syna ostrożnym się stał wielce, coby nie zachorzeć jak on (wydaje się, że mężu udało się infekcji uniknąć);

3. Ja w międzyczasie zostawiłam panów samopas i wróciłam na rodzinne domowe pielesze; wcześniej posadziłam większość kwiatów (co widzieliście w poprzednim poście), lilie zabrałam ze sobą, ale jeszcze ich nie posadziłam; mam nadzieję, że jakoś do sadzenia dotrwają.

No i mam pytanie: co widzicie na zdjęciu??? To, co widać jako swego rodzaju obramowanie jest zrobione z metalu, całkiem nieźle już przerdzewiałego. To w środku jest z plastiku, tak przynajmniej badanie palpacyjne wskazuje. Niemniej CO TO JEST? CO TO JEST??? Tego nikt nie wie... Zatem dawajcie, może od Was kochani dowiemy się, czym jest nasze wykopalisko???