wtorek, 26 października 2010

Drobiazgi

Mamiłam czytelników obietnicami zdjęć melanżowego poncza, beretki i mitenek, ale na razie nic z tego nie będzie. Pokręciło mnie z lekka, 5 dni zwolnienia i nakaz wygrzewania się, zatem z latania po dworze (czy też po polu, jak tam u kogo:) w celu obcykania zestawu na razie nici. A rzeczonego na manekinie pokazać nie mogę, albowiem tenże rąk ani czaszki nie posiada. Manekin znaczy się.

Bułka się dzierga, paluchy bolą, robota idzie wolniej niż się spodziewałam (właśnie robię sobie przerwę). A blog świeżutki jak szczypiorek i bez fotek na długo go zostawić byłoby nie fair... wszak nie mogę jechać ciągle na wielbłądzie...:)

Pomyślałam i cosik wymyśliłam. Jedna taka co to daleko mieszka, za dawnych czasów kiedy to jeszcze bloga dzierganego nie miałam truła mi bez końca, żeby jej fotki moich dziergadeł przysyłać. Co miałam robić - przysyłałam! Żyć nie dawała... I dzięki tejże osobniczce mam ci ja Archiwum Próbek i Robótek Ręcznych, niewielkie wprawdzie, ale mam. I właśnie z jego czeluści wyciągnę kilka drobiazgów, będą jak znalazł, zanim złożonych wcześniej obietnic nie spełnię.

Dzisiaj wyciągam dziergadła, do których czuję szczególną miętę. Od trzech lat pęta nam się w rodzinie pewien młody obywatel, rośnie jak na drożdżach, gada jak najęty, a jego specjalnością jest wspinaczka wysokomeblowa (nie ma w domu miejsca, na które nie umiałby się wdrapać, wysokość nie gra roli). Dla tegoż obywatela rok temu dziergałam w tempie ekspresowym kilka łaszków, coby mu ciepło było. I udziergałam na tyle duże, że i w tym roku spokojnie na niego pasują.

A oto one:








Fotki jakość mają słabą, ale ja wtedy jeszcze bladego pojęcia nie miałam, że trzeba przy świetle dziennym, że lampa z aparatu będzie się tak paskudnie odbijać. Na światło dzienne szans nie miałam - był już październik i dziergałam wieczorami. Adresat tych robótek, paskudnik jeden, woli niestety bluzy od sweterków. Niewdzięcznik, nooo... Facet, nie zna się na Dziewiarstwie Ręcznym, wiadomo. W jednym z tych pulowerków jest mu wyjątkowo ładnie, a jednego z nich wyjątkowo nie lubi. Dla ułatwienia dodam, że jest to jeden i ten sam sweterek. Kto zgadnie, o który chodzi?:)

10 komentarze:

Violet pisze...

Najbardziej podoba mi się czerwony i niebieski. Chciałabym umieć robić takie żakardy.
Obstawiam, że nie lubi jednego z tych właśnie, ze wskazaniem na czerwony:)

Anonimowy pisze...

Bardzo ładne sweterki, Dorotko :-), może żakardowy niebieski ? Pozdrawiam, Ela.

anust pisze...

Skądś to znam:) mojemu najstarszemu Paszczakowi zrobiłam kamizelkę/bezrękawnik i też nie chce chodzić, mówi że wygląda jak pajac:) a mamusi się w niej bardzo podoba. Ja obstawiam czerwony golfik, bo te z reguły dzieci duszą:)))golfiki znaczy się

Violet pisze...

Najlepiej robić na zamówienie. "mamo zrób mi taki sweter tylko bez guzików i bez rękawów". Sam wybiera włóczkę z tych co mu podsunę i potem nosi:)

BogaczKa pisze...

He, he, myślę, ze to sweterek melanżowy :)

Kasias pisze...

Śliczne sweterki, mnie mama też kiedyś robiła i nosiłam no chyba że gryzły ;o)...i też obstawiam żakard, albo golfik czerwony?

Spes pisze...

Jako pisałam: kajam sie w prochu i pyle...Sweterek sliczny..powiennma taki zrobic nz 3,5 latka...Zastanawiam sie jak odejmowałas oczka od paszek w gore nie tracąc wzoru...hmmm..przyjde na lekcyję!!:))Szczeniu:))

Spes pisze...

...ercu- zielony ..ten wiem jak robić...raglan...:)) Szczeniu:))

Spes pisze...

..w brązowawym zakryłas ramionka...:((..Lubie takie wzory jakie czyni sama włoczka!!:))
A czerwony podoba mi sie najbardziej..razem z tym pierwszym...lubie warkocze...ale mysle sobie , że młody czlowiek nie jest zadowolony jak ubiera golf.....tez tego nie lubiałam...ale to sto lat świetlnychj temu:) Szczeniu:))

Dorothea pisze...

A tu jesteś, szczeniu! A ja Cię wyżej szukałam:)

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)