czwartek, 10 marca 2011

W Kaszmirze u Laurki

pojawiły się nowe wełny.
Były w sklepie... dwie godziny.
Nie zdążyłam się nawet zamachnąć, zapatrzeć, pomyśleć, co bym chciała!

No dobra.
Będą następne, jutro leci do mnie specjalnie zamówiony czekoladowy wens (nie jestem klientem specjalnym - Laura farbuje wełny dla każdego, trzeba zadzwonić, dogadać się co do koloru, oferta jest dla każdego!)

Są za to markery, te, które pokazywałam nieszczęśliwie sfotografowane.
Teraz mogę pokazać prawdziwe, porządne fotki - nie mojego autorstwa:

 Zestawy jednokolorowe:




Zestawy wielobarwne:



Są śliczne - to rękodzieło, filcowe kuleczki autorstwa bardzo zdolnej artystki, którą wszystkim polecam, niejedną rzecz która wyszła spod jej rąk już u siebie mam. Markery zrobiła mamoon - kobieta z pasją tworzenia:) Mam je w domu, używam - polecam serdecznie! Szukajcie w sklepie Laury w dziale "Nowości" - wyłażą jako pierwsze:)))

21 komentarze:

Sylwka35 pisze...

no przepięknie kolorowo :-)

Dorothea pisze...

Nooo:)
Też mi się podoba - ładna dekoracja bloga, nie?:D

Elżbieta pisze...

Ładne bombelki ;)
zwłaszcza te w kolorach brązu i szarości, a jak ładnie dokładniutko poukładane :)
Pozdrawiam.

Dorothea pisze...

No śliczne - ino brać!
Tyle, że do szydełka się nie nadadzą:)

Violet pisze...

To ja melduję, że tych ciemnofioletowych to juz nie ma:) Zaklepane i zaplute dla mnie:p

Dorothea pisze...

Będąc w stanie przytomności zupełnej oświadczam wszem i wobec i każdemu z osobna, że nie osiągam żadnych przychodów od niejakiej Laury, właścicielki sklepu "Kaszmir 2009" z tytułu reklamy jej wełen oraz markerów na moim blogu.

Za zamówione wełny płacę uczciwie jak każdy klient, na żądanie Wysokiego Sądu, Prokuratury i Policji dowody przedstawię:D

A o co mię posądzą lub co o mię myślą to ja mam... no wiesz gdzie:D:D:D
Ja jestem człowiek, który nie myśli o sobie tego, co myślą o nim inni.
Śpij spokojnie Laurko i nie bój żaby - było nie być takom zdolnom artystkom - nie przyczepiłabym się jako ten rzep do psiego ogona:D:D:D

Dorothea pisze...

Vi - jeszcze józiowe sobie kup:D:D:D

Dorothea pisze...

Chyba tego przedostatniego posta usunę...
Dłużej już nie zdzierżę umniejszania talentu, jakim Cię Stwórca hojnie obdarzył.
Na ten temat masz milczeć, jasne?
Nie znasz się na sobie!
Na każdy inny temat gadaj se ile chcesz:)

elaelisheva pisze...

No... tym razem ja miałam trochę fartu i załapałam się u Laury na włóczki. Tyle się o nich naczytałam u Ciebie i u Wioli, że nawet Marcie się skarżyłam na Szarotkowie, że nic u Laury nabyć się nie da - wiatr tam hula i można tylko smaka sobie narobić oglądając. Ale wczoraj przypadkiem trafiłam prosto na moteczki wrzucane do sklepu... Bardzo lubię takie przypadki! Pozdrowienia serdeczne Doro z Wawy... Kiedy będziesz?

Dorothea pisze...

A to Ty Elu wczoraj tam "porządki" na półkach zrobiłaś?
Ciekawa jestem, co gwizdnęłaś ze sklepu:)
Na pewno będziesz zadowolona!
Oprócz oglądania można jeszcze zamówić - Laura przędzie pod zamówienia, osobiste i indywidualne:)
Za pozdrowienia dziękuję i ściskam bardzo, bardzo - a kiedy będę zupełnie nie wiem... Gdyby nie te pięćset kilometrów bywałabym częściej.
I bardzo bym chciała...:)

elaelisheva pisze...

No ja posprzątałam... ale nie byłam jedyna!!! Ja tylko posprzątałam Koniczynkę i Szarą Perłę... Reszta to nie moje klimaty, chociaż śliczne są wszystkie!
Długo dumałam nad Jantarem, ale chyba za długo, bp ktoś go "posprzątał", więc moje myślenie nadal ma przyszłość.
Wiem, że można u Laury zamówić włóczkę, ale ja to jakaś taka niezdecydowana i nieśmiała jestem... może teraz jak pomiziam, to się ośmielę.
Miłego weekendu Ci życzę
PS a tak w ogóle to szkoda, że aż pięćset tych kilometrów!

Dorothea pisze...

Eluś - trachnij maila, napiszę!

elaelisheva pisze...

No nie mam Twojego... Napisz do mnie na gmaila....

Dorothea pisze...

Ela - napisz na doro_thea_2@gazeta.pl
Ja Twojego maila nie mam.

elaelisheva pisze...

Ok, zaraz piszę...

Ata pisze...

Cukieraski takie, że aż ślinka kapie i oko się śmieje :-))

Anonimowy pisze...

Śledzę tego bloga od jakiegoś czasu, zaraziłam się tymi włóczkami z Kaszmiru, pomyślałam sobie
"Może i ja zamówię sobie taką", zgłosiłam nawet chęć otrzymywania powiadomień o nowościach i co?
Okazuje się,że to nie wystarczy. Hm... Mówisz
Dorotko, że można zamówić u Laury wełnę tylko
trzeba wiedzieć co się chce? Marzena

Dorothea pisze...

Wiesz, Marzenko - prawda jest taka, że zanim newsletter dojdzie to wełen już nie ma - już dwukrotnie tak było:)
Sama wczoraj byłam w takiej sytuacji.
na stronie sklepu jest mail i jest telefon - można się kontaktować tą drogą i się z właścicielką spokojnie domówić.
Ona podpowie, poradzi - na co jaka wełna.
Tak będzie najlepiej.

Anonimowy pisze...

Dzięki za odpowiedź Dyrektorowi Prasowemu i Laurze - tak zrobię. Pozdrawiam Marzena

Violet pisze...

Bo to jest tak - najpierw wełny ida na półki. Potem sie pisze newsletter. Zanim się go skończy - polowa półek czysta.
A po wysłaniu newslettera w 3 minuty jest druga połowa czysta.
Uprasza sie o wyrozumiałość dla derektora sklepu. To człek - nie maszyna. :p

Dorothea pisze...

A ja tam omijam derektorów i preziów i sekretarki i lezę prosto do właścicielki, dzwonię, maile piszę, marudzę o kolorach - i skutek taki, że paczuszka z czekoladowym wensem już do mnie jedzie:D
Każdemu tę "drogę służbową" polecam!

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)