sobota, 18 lutego 2012

Aaaaach!

Tu jest aaaaach!
Proszę patrzeć na ordery!:)
A tutaj krótki wywiad.

Trochę mi lepiej.
Może jeszcze nie wszystko na tym świecie się popsuło...?
Cieszę się strasznie, niewyobrażalnie.
Że ludzie tego chcą, że czytają, że cenią.
Idę się cieszyć dalej:)

Post scriptum:

"Kilka miesięcy temu poznałam w hospicjum sędziwego rektora pewnej znamienitej uczelni. Długie godziny serdecznych opowieści. Na koniec dostałam od niego tylko jedną radę. Wiem, że mnie lubił i długo myślał nad owym memento. - Zrobiłem wszystko dla swojej głowy i ducha. Doktoraty, książki, habilitacje, profesury, sympozja, artykuły, dyskusje… Ciało zostawiłem zupełnie. Teraz ono, niedołężne, bezradnie zamknęło moją aż nadto sprawną głowę w potrzasku. Nie poradzę już nic. Mówię to pani, bo jest pani mądra i dobra. Proszę nie popełnić mojego błędu. Niech pani to zapamięta. Proszę dbać o swoje ciało, jeździć na rowerze, pływać. Proszę je pokochać, nie spychać na margines."

Cytat pochodzi stąd (klik).

środa, 15 lutego 2012

Nie piszę

Bo mi... nie w tę stronę, co tu dużo mówić. Niewesoło znaczy.
Zajrzyjcie tutaj (klik).
Znalazłam to dzisiaj, poczytałam, pomyślałam... Polecam z komentarzami - w większości są istotne.
To jakaś paranoja.
I - doprawdy - nie moja, o nie.
Winowajca się tłumaczy tutaj (klik).
Według mnie - marnie mu to wychodzi.
Szkoda mi Iwusi - bardzo szkoda (bloga nie znam, nie czytałam).

I teraz tak: robię sobie proszę Państwa na ten przykład wzorek. Projektuję, rozliczam oczka. Powiedzmy dwa warkoczyki, jakiś ryżyk, jakiś ażurek. I se mam - dumna i blada.  I piszę adnotację "my own designe". Prawdopodobieństwo, że ktoś to już kiedyś zrobił jest spore, nieprawdaż? (a`propos śmieszą mnie niektóre płatne wzory na raverly - kreują się na patenty, a ja je znam od dawna, sama na to wpadłam, tyle, że ja nie POZYWAM).
I w związku ze związkiem naruszam czyjeś prawa autorskie i dobra osobiste, ten któremu naruszyłam jest oburzony, sprawę kieruje do stosownej kancelarii, a ja w popłochu, żeby nie pójść za kratki powielam to, co zrobiła Iwusia... Ba - już się nad tym zastanawiam! Zanim ktoś wypatrzy, co i jak NARUSZYŁAM. A póki co ratyfikacji wszak jeszcze nie ma - a już takie rzeczy się dzieją...

Pisała o tym Devorgilla.
Zrobili jej ameryckie ludzie "kuku" na raverly, posądzili, że nie jest autorem swoich wzorów, ale że je skopiowała, rozpętała się burza - udowadniała, że nie jest wielbłądem... i nie udowodniła, póki co.
To nie moja paranoja - to paranoja ogólna!

Dzień po dniu, godzina po godzinie tracę serce do netu w wymiarze spraw prywatnych.
Bardzo lubię to miejsce, ten blog - lubię, bo jego klimat tworzycie Wy, moi czytelnicy, komentatorzy. Uwielbiam się tu wygłupiać, uwielbiam się bawić razem z Wami. Uwielbiam z Wami być!
Lubię czasem coś napisać o sobie, lubię się otworzyć i podzielić czymś głębszym...
Właściwie to "lubiłam". Ta opcja chyba już nie działa...

Natomiast nienawidzę inwigilacji - jakąkolwiek miałaby postać. Wychowana w czasach zapiekłej komuny inwigilacji mam po kokardę! Nienawidzę, kiedy mnie ktoś tropi, obserwuje (w złych zamiarach), kontroluje (bezpodstawnie). Nienawidzę tego tak bardzo, że gotowa jestem stąd odejść - ale nawet myśl o tym jest dla mnie bolesna.
Jestem pchłą, małą pchłą, nie grubą rybą. Ale Iwusia też nie była grubą rybą - i skasowała wszystkie zapisy na blogu, blogu z przepisami kulinarnymi...
Skoro zainteresowano się Iwusią to prawdopodobieństwo zainteresowani się każdym z nas jest wielce prawdopodobne.
A do tego jeszcze góógiel z jego nową, jakże "użyteczną" polityką prywatności...

Myślę i myślę i myślę...
Dziergam i myślę, latam na kijach i myślę...
Póki co... wiem, że nic nie wiem.
To zdanie nie ja wymyśliłam - NIE JA!!!
Przyznaję się, cytuję, proszę mnie za to nie zamykać, no nie umiem na klawiaturze znaleźć tego znaczka, co to oznacza prawa autorskie, dobra osobiste i patenty.

P.S. Moja nowa maszyna ma na imię ASUS.
Jest mało wyględna, za to bardzo sprawna.
RAM - 8 giga, procesor - 640 giga, intel core i5.
Windows 7.
Mam nadzieję, że pożyje.
Dokupiłam przedłużoną gwarancję. Razem będzie 4 lata.
Wie ktoś, co to "zimny lut"?
Takie są teraz obowiązkowe (znaczy bez tej odrobiny ołowiu, co jest potrzebna,coby lutowania trzymały) według Stosownych Dyrektyw Wiadomej Instytucji, a powodują po 2 latach (czyli tych po-gwarancji-producenta) nieodwracalne, trwałe uszkodzenie laptoka - puszczają luty na płytce elektronicznej. Bardzo śmieszne, nie?
No to ja mam spokój na 4 lata, póki co.
W kwestii notebooka, rzecz jasna.
Bo w innych jakoś nie...

środa, 8 lutego 2012

Candy u Violetowej!

Do zgarnięcia jest chusta - o taka (klik w fotkę):


O candy informuję, bo BĘDZIE SPRAWDZAĆ.
Jednakże myślę, że nie warto się zapisywać!
Szkoda wysiłku i czasu.
Albowiem...
Oświadczam wszem i wobec i publicznie i każdemu z osobna, że ---
Ja
I tak
WYGRAM!

I to by było na tyle:)

wtorek, 7 lutego 2012

Drobiazgi dwa

Dziergane "na szybko", zaraz znikną mi z oczu, więc wrzucam.
Ku pamięci - albowiem szary kwiatek lągł się był "pod szydełkiem", na gorąco - jak nie wrzucę to przepadnie gdzieś w czeluściach niebytu, a chciałabym go jeszcze kiedyś powtórzyć - może w innym wydaniu i innej kolorystyce.

Czerwień prawdziwa ta czerwieńsza, nie ta... różowsza:)
Wełna - lima, druty 3 mm, opaski robione w okrążeniach.










- A zrobisz mi kwiatek do opaski?
- A zrobię. Ma być na szydełku czy na drutach?
- ... Wiesz, ja nie odróżniam kwiatka na szydełku od kwiatka na drutach!

Kurtyna:)))

P.S. Pięknie dziękuje za imieninowe maile, sms-y i komentarze, w domu raz net jest, a raz się sypie, sypie się też ewidentnie mój komp, już pisałam - dobrze, że ja się jeszcze nie sypię, chyba... chyba, że o czymś nie wiem:)

sobota, 4 lutego 2012

Jadą do mnie!

Juz w poniedziałek startują.:)
Tylko popatrzcie:

Mam już takie kolczyki - cudne, a tutaj wisior i bransoletka, a do tego chusta mara z riosa - mniam!


To makowy komplet - autorka zrobiła go dla siebie, a na moją prośbę zrobiła i dla mnie - jest cudny, a ja przecież jestem czerwona:))):


To kolczyki orientalne, miałam już takie niebieskie, ale ja nie jestem niebieska, poprosiłam o czerwone - i mam! Niebieskie dałam w prezencie bliskiej sercu osobie:


Na koniec elegancki komplet cappuccino, wyjątkowej delikatności i urody, tu naszyjnik i kolczyki:



A tutaj bransoletka - choć podobno zdjęcie nie oddaje, więc jeśli zdjęcie piękne, to jakiż musi być oryginał?:)


Cieszę się jak sroka na nową biżuterię, na nowe błyskotki.
Strasznie się cieszę:)
Wszystko, co do mnie jedzie jest dziełem rąk mistrzyni biżuterii z masy fimo i art clay - Harapati, którą przy okazji bardzo gorąco polecam, a zdjęcia publikuję za jej zgodą.

Talent, fachowość, wspaniała współpraca, terminowość i dobre ceny - to zalety Harapati.
Owszem - Harapati tworzy też droższą biżuterię, nie na wszystko co robi mnie stać (ach, ostatni wisior z art clay!), ale większość produktów ma bardzo przyjazne ceny.

P.S. 1.  Dzierga się - dużo, symultanicznie (znaczy cztery robótki naraz, żeby się nie zanudzić, sprawdza się świetnie! Jak mam dość jednej sięgam po drugą, później po kolejną - i mogę tak prawie cały dzień:) Niedługo pokażę!
No prawie, bo trwa poremontowe (to znaczy w przerwie między kolejną demolkową odsłoną) skręcanie mebli, sprzątanie - no i bezwarunkowo latanie na kijach - pomimo mrozu. Doszłam do wniosku, że albo zabije, albo wzmocni (bo wciąż niedomagam) - i chyba wzmacnia:)))

P.S. 2. Napiszcie (szczerze!), czy biżuteria Wam się podoba i co z tego, co zamówiłam chciałybyście mieć.
Ciekawa jestem jak nie wiem co:)))

czwartek, 2 lutego 2012

Jak się cieszę!

Zorkownia, hospicyjna myśloodsiewnia  została nominowana do nagrody głównej w konkursie "Blog roku 2011" - cieszę się strasznie! Ta kopertka przy blogu na konkursowej stronie oznacza tę właśnie nominację przyznaną przez jurora w kategorii, w której blog startuje.

Tak bardzo chciałam, żeby te treści pobiegły dalej, żeby blogoświat się dowiedział, żeby jak najwięcej z nas  się mogło uczyć, jak towarzyszyć ludziom w umieraniu.
Jak być blisko z tymi, którzy już nic - lub niewiele mogą.

Ta nominacja wiele dla mnie znaczy.
Znaczy, że juror docenił nie tylko literacki poziom bloga, ale również jego ogromną wartość... dla mnie wartość bezwzględną, bo taką wartością jest ludzkie życie.

Zorko, droga Zorko - kibicuję Ci serdecznie, kibicuję bezwzględnie, pozostaję z wielką nadzieją na pierwsze miejsce na podium - bynajmniej nie dla oklasków i splendoru. Bo wiem, że nie splendory Ci w głowie, jeno prawda najprawdziwsza - i nie dla splendorów tego bloga piszesz i nie dla splendoru do konkursu przystąpiłaś.
Życzę Ci ZWYCIĘSTWA!

środa, 1 lutego 2012

Wycieczki nie było

bo znów niedomagam, piąta infekcja w tym sezonie, zdecydowanie mam dość.
Dostałam za to dwa zdjęcia z prawem ich publikacji - zatem publikuje z wielką przyjemnością:)
Przy okazji samoistnie wyjaśni się, gdzie miałam być i kto jest właścicielem islandzkiego swetra:)





Jarmułka mi się nie udała, była za płytka i nie trzymała się głowy, będę dziergać nową. Teraz już dokładnie wiem, jak to zrobić - mam dokładniejsze wymiary i dokładny ogląd zdjęciowy. Na szczęście zostało mi wybaczone:)

Szkoda, że nie udało się spotkać i pogadać, są plany, żeby to nadrobić w przyszłości. A sweter jest islandzki, ponieważ prezentowany pies takoż z przymiotnikiem "islandzki". Strój hodowcy został dobrany do rasy psa biorącego udział w wystawie. Ciekawy temat, nieprawdaż?:)

P.S. Szukam nowego miejsca w sieci.
Tak czy siak nie zamierzam i nie będę podlegała wujkowi-co-to-wie-wszystko.
Nie i już!
Czytałam już regulamin obowiązujący od 1 marca 2012. Niedobrze mi po tej lekturze. Jeśli coś zrobię czy popełnię (nieświadomie!) na tym portalu, a nie będzie to zgodne z prawem amerykańskim to odpowiem przed ich sądem. A ja ich prawa nie znam i odpowiadać za nic nie zamierzam.
Do tego dochodzi jeszcze ostatnio podpisane wiadomo-jakie porozumienie.
Przelało mi się i już.

Macie jakieś pomysły, gdzie się fajnie bloguje? Na POLSKICH portalach?
Jakby ktoś miał będę wdzięczna za podpowiedź.