Bo mi... nie w tę stronę, co tu dużo mówić. Niewesoło znaczy.
Zajrzyjcie tutaj (klik).
Znalazłam to dzisiaj, poczytałam, pomyślałam... Polecam z komentarzami - w większości są istotne.
To jakaś paranoja.
I - doprawdy - nie moja, o nie.
Winowajca się tłumaczy tutaj (klik).
Według mnie - marnie mu to wychodzi.
Szkoda mi Iwusi - bardzo szkoda (bloga nie znam, nie czytałam).
I teraz tak: robię sobie proszę Państwa na ten przykład wzorek. Projektuję, rozliczam oczka. Powiedzmy dwa warkoczyki, jakiś ryżyk, jakiś ażurek. I se mam - dumna i blada. I piszę adnotację "my own designe". Prawdopodobieństwo, że ktoś to już kiedyś zrobił jest spore, nieprawdaż? (a`propos śmieszą mnie niektóre płatne wzory na raverly - kreują się na patenty, a ja je znam od dawna, sama na to wpadłam, tyle, że ja nie POZYWAM).
I w związku ze związkiem naruszam czyjeś prawa autorskie i dobra osobiste, ten któremu naruszyłam jest oburzony, sprawę kieruje do stosownej kancelarii, a ja w popłochu, żeby nie pójść za kratki powielam to, co zrobiła Iwusia... Ba - już się nad tym zastanawiam! Zanim ktoś wypatrzy, co i jak NARUSZYŁAM. A póki co ratyfikacji wszak jeszcze nie ma - a już takie rzeczy się dzieją...
Pisała o tym Devorgilla.
Zrobili jej ameryckie ludzie "kuku" na raverly, posądzili, że nie jest autorem swoich wzorów, ale że je skopiowała, rozpętała się burza - udowadniała, że nie jest wielbłądem... i nie udowodniła, póki co.
To nie moja paranoja - to paranoja ogólna!
Dzień po dniu, godzina po godzinie tracę serce do netu w wymiarze spraw prywatnych.
Bardzo lubię to miejsce, ten blog - lubię, bo jego klimat tworzycie Wy, moi czytelnicy, komentatorzy. Uwielbiam się tu wygłupiać, uwielbiam się bawić razem z Wami. Uwielbiam z Wami być!
Lubię czasem coś napisać o sobie, lubię się otworzyć i podzielić czymś głębszym...
Właściwie to "lubiłam". Ta opcja chyba już nie działa...
Natomiast nienawidzę inwigilacji - jakąkolwiek miałaby postać. Wychowana w czasach zapiekłej komuny inwigilacji mam po kokardę! Nienawidzę, kiedy mnie ktoś tropi, obserwuje (w złych zamiarach), kontroluje (bezpodstawnie). Nienawidzę tego tak bardzo, że gotowa jestem stąd odejść - ale nawet myśl o tym jest dla mnie bolesna.
Jestem pchłą, małą pchłą, nie grubą rybą. Ale Iwusia też nie była grubą rybą - i skasowała wszystkie zapisy na blogu, blogu z przepisami kulinarnymi...
Skoro zainteresowano się Iwusią to prawdopodobieństwo zainteresowani się każdym z nas jest wielce prawdopodobne.
A do tego jeszcze góógiel z jego nową, jakże "użyteczną" polityką prywatności...
Myślę i myślę i myślę...
Dziergam i myślę, latam na kijach i myślę...
Póki co... wiem, że nic nie wiem.
To zdanie nie ja wymyśliłam - NIE JA!!!
Przyznaję się, cytuję, proszę mnie za to nie zamykać, no nie umiem na klawiaturze znaleźć tego znaczka, co to oznacza prawa autorskie, dobra osobiste i patenty.
P.S. Moja nowa maszyna ma na imię ASUS.
Jest mało wyględna, za to bardzo sprawna.
RAM - 8 giga, procesor - 640 giga, intel core i5.
Windows 7.
Mam nadzieję, że pożyje.
Dokupiłam przedłużoną gwarancję. Razem będzie 4 lata.
Wie ktoś, co to "zimny lut"?
Takie są teraz obowiązkowe (znaczy bez tej odrobiny ołowiu, co jest potrzebna,coby lutowania trzymały) według Stosownych Dyrektyw Wiadomej Instytucji, a powodują po 2 latach (czyli tych po-gwarancji-producenta) nieodwracalne, trwałe uszkodzenie laptoka - puszczają luty na płytce elektronicznej. Bardzo śmieszne, nie?
No to ja mam spokój na 4 lata, póki co.
W kwestii notebooka, rzecz jasna.
Bo w innych jakoś nie...
14 komentarze:
Tylko spokoj moze nas jeszcze uratowac. Byloby nawet zabawne, ale glupota okazuje sie latac wyzej niz golebice :-)
Pisz na przekor! :-)
Będziesz mi paczki do pierdla słać???
wedel (choć to już nie wedel), już za czasów cudberry słał groźne pisma do blogerów i małych producentów asortymentu z tej samej półki. Za czasów Lotte jeszcze intensyfikują sprawę. To nie jest coś nowego, i nie ma związku z ACTA, choć wszystkim się nagle wydaje, że tak, bo właśnie teraz to odkryli.
Dorotus z mojewypieki miała takie pismo z pół roku temu. Ale walczą już dłużej.. rok na pewno. Walczą, albo? dbają o swoje, z której strony patrzeć...
Przykro mi i szkoda, jeśli...
Ale za dużo mam prawdziwych problemów, żeby sobie piętrzyć urojone.
Waćpani w temacie Wedla głęboko - jak widzę i mniemam?
Problemów nie zazdraszczam, bynajmniej.
Choć opisanych tutaj za urojone nie uważam - takoż bynajmniej.
Pozdrawiam serdecznie i ściskam ciepło:*
Nie rozumiem jak w dziewiarstwie można cokolwiek opatentować - a chyba do tego aktualnie zmierzamy... Wszystko to sprawa oczek prawych lewych, przełożonych tak lub inaczej, sprawa kilku narzutów i oczek przerobionych razem. Tak jak piszesz - prawdopodobieństwo, że ktoś gdzieś zrobił to tak samo, jest duże. To co spotkało Devorgillę jest dla mnie bardzo bulwersujące i nie zrozumiałe.
Siedzę, bo niejedno takie pismo już widziałam. Ktoś się zna na oczkach, ktoś na mleczkach.
Nie chodzi o licytację, które są mojsze.
Życ trzeba, tego się trzymam.
Nie chodzi o to, ze nie udowodniłam.
Udowodniłam. Te wzory są na blogu (Free Patterns). Chodzi o to, ze nikt nie był zainteresowany rozstrzygnięciem. To po prostu nikogo nie obchodziło. Liczył się ten, który zaczał, z definicji on ma rację (nawet jak nie ma), bo "nie ma potrzeby wysłuchania drugiej strony". Jasne, bo gdyby wysłuchano, to by trzeba odszczekać, a tak to mnie mozna spławić proponując mi załozenie sprawy w ameryckim sądzie, jesli mam jakieś wąty. MAM, ale sprawy nie założę. I wszyscy się cieszą. Oprócz MNIE, ale kima ja jestem , żeby mi było wolno się cieszyć...
Dlatego ja tez ostatnio... nie piszę... szukam sobie miejsca w zyciu... na razie nie znalazłam... ale szukam dalej...
Dorothea, zimny lut jest WADĄ procesu lutowania, niezależnie od składu lutowia. I to nieprawda, że lutowia bezołowiowe są gorsze i puszczają same z siebie. Każdy poważny producent powinien zwalidowac swój proces lutowania (man, mchine, method). Elektronikę lutuje sie przeważnie automatycznie, jeżeli ręcznie, to lutowacz powinien miec odpowiedni certyfikat, najlepiej IPC.
Dorotka pisz bo ja tu lubię zaglądać, z całej sytuacji wypadało by się śmiać chociaż pewnie nie każdy ma na to ochotę... co się dzieje to ja normalnie nie kumam....
pozdrawiam słodko :)
Dorotko - pisz. Może rzadziej, może poświeć więcej czasu na siebie, rodzinę i dom, ale nie żegnaj się z nami.
Musisz nabrać dystansu do tego wszystkiego, polatać, potańczyć, przyjechać do Wrocławia!
To może ja pierogów ruskich narobię?
Dorotko, proszę!!! Nie znikaj!!! Ja na Ciebie liczę!!! Uwielbiam u Ciebie bywać!!! Nawet nieproszona:)
Nie dajmy się temu wariactwu. To wszystko co nas-dziewiarki łączy jest zbyt cenne. PROSZĘ!
Dorotko, ja tez o tym Iwusiowym cieście pisałam u siebie.... bo zastanowiło mnie czy przy kazdej Barbie R-a nie powinnam dodać... i okazuje się że powinnam... teraz głęboko się zastanawiam czy edytować wszystkie posty z barbi, czy zpolszczyć nazwy czy dodawaćR-r czy zamknąc bloga w cholerę... a może nie muszę... bo mi bloger sam go zamknie 1 marca...???? a może nic nie robić i liczyć na zielona;) kartę.... bo jak mnie usa zechce do siebie cobym odpowiedziała przed ichnim sądem to jakbym los na loterii wygrała bo polskie państwo z pewnościa się o mnie nie upomni i odeśle do Obamy.... Pozdrawiam Cie serdecznie przyjedź do Wrocka... pobalujemy:) Millu
Bede slac! Ale nie przypuszczam, zeby sie taki znalazl, coby sie odwazyl Dorothee ruszyc :-)
Pusty śmiech mnie ogarnął, ale powstrzymałam go i przeczytałam do końca o "tej firmie" co nas straszy (o przepraszam prosi poprzez adwokatów).
Zaczęłam sie zastanawiać o ile wzrośnie cena wspomnianego w pierwszej części twojego wpisu(by nie przytaczać nazwy), gdy prawnicy wystawią rachunki;-)
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)