piątek, 16 marca 2012

Różności

"Marek Aureliusz powiada: jeśli życzliwość jest szczera i nieobłudna, to jest niezwyciężona.

cenię jasne sytuacje.
proste emocje.
szczerość.

takie są - z wyboru - moje znajomości.
innych nie mam, bo zrozumiałam, że nie warto.
niektóre ucięłam, inne - same uschły.
parę osób nie udźwignęło znajomości w obliczu choroby.

nie mam (już) czasu na kontredansy, podchody, pantomimę.
daję wszystko, biorę wszystko.
daję - ale to nie oznacza dzielenia się szczegółami życia.
szanuję swoją i innych intymność.
biorę - ale nie przywłaszczam.
biorę drugiego człowieka z tym, czym zechce się podzielić.

są zależności - nie ma symetrii.
nie ma symetrii? - nie ma relacji.
wracając do Marka Aureliusza: jestem pewna, że tylko bezinteresowna życzliwość może być zaczynem trwałych, zdrowych relacji."

Ściągnięte żywcem, autorka jest tutaj, cytuję i dzielę się tym, co przeczytałam, bo pod tym to ja rękami i nogami i całą sobą, bo tak mam ciągle się tego uczę, o to walczę i to jest dla mnie sedno relacji człowiek - człowiek.
Dotknęły mnie te słowa z całej siły - nie umiałabym precyzyjniej zamienić myśli na słowa.
Pozostał mi zatem jeno cytat.
A w głowie najmocniej zostało: są zależności - nie ma symetrii; nie ma symetrii - nie ma relacji.
Ja WIEM, że to jest prawda.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czasu wolnego mam malutko, staram się żyć świadomie każdą chwilą, ale na net czasu coraz mniej... Dziergam (niewiele, ale codziennie), ale nie mam kiedy focić i obrabiać.
Dużo pracy zawodowej.
Kijów pilnuję jak oka w głowie - szykuję się tutaj, trenujemy z koleżanką prawie codziennie. To tylko godzina, ale jakże owocna! Dziś zaopatrzyłam się w odpowiednie buty, spodnie i bluzę (wersja wiosenna) - jutro będzie ciepło, jeśli gorączka odpuści to polatam w nowych łaszkach:) Gdyby nie fakt, że ciągle męczą mnie nawracające infekcje (nudna jestem do bólu, wiem) byłoby cudnie, bo forma rośnie. Chyba wizyta lekarska mnie nie ominie.

Zamówiłam książkę. Jeszcze ciepła, już do mnie jedzie, bardzo czekam.
Cenię człowieka, cenię jego odwagę.
Ciekawa jestem bardzo, co i jak będzie napisane.
Czuję ulgę, że choć jeden chce pisać prawdę.
Ufam mu - i Bóg jeden wie, On jeden, jak bardzo tej książki i tych treści  potrzebuję...

Remont żółwim tempem idzie do przodu - ale idzie i cieszę się każdą zmianą.
Cudnie jest znowu gotować i piec.
Dziś grane były naleśniki z pieczarkami - naleśniki zrobić każdy umie, a przepis na farsz podaję:
40 dag pieczarek
2 średnie cebule
50 gram masła
150 gram żółtego sera
pieprz i sól

Masło na patelnię, w międzyczasie cebula do blendera i zaś na patelnię, później to samo z pieczarkami i znów na patelnię, podsmażyć, poddusić, odparować lekko, ser na tarce o dużych oczkach i na patelnię, do tego pieprz i sól. Patelnia powinna być ciężka i gruba - farsz stygnąc tężeje, a trzeba go nakładać, jak jest gorący. Pyyyycha! Pożarliśmy, reszta została na jutrzejszy obiad - się odgrzeje, się zje.

Ściskam ciepło!
Znacie jakieś fajne wytrawne farsze do naleśników (znaczy nie na słodko)? Jak znacie to piszcie - chętnie skorzystam:)

12 komentarze:

Polka pisze...

Należniki z białym serem, rzodkiewką ciachaną lub rzeżucha, sól, mieszamy chyba że ser taki dość twardy, grubo mielony to trochę śmietany i szybciutkie śniadaniowe naleśniki są:] albo tort naleśnikowy, prawie jak pizza: gotowe naleśniki przekładamy warstwami jak tort 1)pieczarki cebula, sól, pieprz, 2) ser żółty, 3) jakaś wędlinka czy coś mięsnego- ciachamy według upodobania te dodatki, przyprawiamy według uznania lecz każdego naleśnika smarujemy przecierem pomidorowym ewentualnie ketchupem- i na samą górę posypujemy serem i do piekarnika na 30 min: pychota:] aż sama zgłodniałam. Spróbuję Twój przepis bo kocham naleśniki:] Pozdrawiam.

martuuha pisze...

Mogłabyś już wyzdrowieć, doprawdy!

Do naleśników - gotowane mięso drobiowe, zmielone z marchewką i co tam w rosole pływało. albo duszone na maśle, z cukrem, solą i białym pieprzem lub gałką pory :)

Co do relacji - w wielu sprawach się zgadzam, ale oczekiwanie symetrii, oczekiwanie by było " po równo" - z tego wyrosłam. Teraz wiem, że każdy daje ile może i ile chce. I albo mi to odpowiada, albo nie. Ale to, że ktoś daje mniej, nie oznacza, że nie daje z siebie wszystkiego, bo to bardzo subiektywne. Mówienie o symetrii w relacji za bliskie mi się zdaje mierzeniu z linijką - a bo ja tobie tyle, to ty mnie też, i nie mniej, i nie więcej, żeby było po równo. Nie chcę tak.
Relacje potrzebują wolności, tak to widzę.

DKdesigns pisze...

Wiesz dlaczego tu jestem? Bo NIKT z moich znajomych z poprzedniego życia nie udźwignął choroby Młodego...

barbarad10 pisze...

Ja robie naleśniki z farszem w cieście- robie ciasto trochę gęściejsze z solą i pieprzem i do niego dodaje podsmażone wcześniej i pokrojone w drobną kostkę co tam mam w lodówce ( cebula,pieczarki, papryka,resztki mięsa np.z rosołu,wędlina).Ten farsz odsączam z tłuszczu,delikatnie mieszam z ciastem i smaże.Po przekręceniu na drugą stronę posypuję przyprawą do pizzy i startym żółtym serem,jemy z keczupem a te które sa na później posypuje serem przy odgrzewaniu.Te naleśniki są grubsze od "gołych".

Frasia pisze...

Cieszę się, że pomimo nawału zajęć czasem tu zaglądasz :)). Szkoda tylko, że nie pokazujesz żadnych udziergów - ale ja cierpliwa jestem, poczekam :).
Co do naleśników, to bardzo smakowały mi kiedyś naleśniki po meksykańsku. Na farsz potrzebne były: cebula, czosnek, papryka, kukurydza, puszka mielonki lub wołowiny (myślę, że spokojnie można zastąpić jakimś mięsem), koncentrat pomidorowy, przyprawy. Cebulę i czosnek drobno posiekać i podsmażyć chwilę na oleju, dodać do tego pokrojoną w kostkę paprykę, kukurydzę, rozdrobnioną wołowinę, łyżkę koncentratu pomidorowego, sól, pieprz i odrobinę chili. Gorący farsz nakładać na naleśniki i złożyć je na pół. Można zapiec w piekarniku, ale ja już tego nie robiłam, bo nie chciało mi się czekać ;)). Pyszne i syte!

oslun pisze...

Zwyczajny farsz do pierogów ruskich - pycha!

Sylwka35 pisze...

A ja tęsknię za Twoimi robótkami - znajdź chwilkę i zarzuć coś, bo mi ino poncho w szafie zostało podziwiać ;-)

Bernadetta pisze...

ja jak powyżej :) czekam na coś nowego :)

Kankanka pisze...

Naleśniki - zawsze warte grzechu!
Ty się Doruś symetrią nie baw, nigdy tak nie jest, nie będzie i oby nie było!
Dla jednych ważne, że jesteś, dla drugich - ważne ile dasz. Ty się pilnuj tych pierwszych, bo to oni istotni.
A sobie daj też pokój w duszy, świata nie zbawisz, ale zobacz- ilu pomogłaś, dla ilu ważna jesteś i ilu na Ciebie czeka!
Biegaj na tych kijach, trzymam kciuki. Udziergi - nie istota życia, ale pokaż koniecznie! Na sobie się skup, boś ważna i nie chcę byś mi się rozmyła :)
Uściski!

Czy Ty słonko wiesz, że nie masz subskrybcji tematu w tym ustawieniu komentarza? I nie można na żywo śledzić ekszyn?
Zmień na osadzone pod postem.
Albo jak wolisz, nie chcę się narzucać :)))))Buziak.

twardzielka pisze...

Czasami jest taki czas, ze trzeba wytrwale, pomalutku brnąć do przodu, bez oglądania się do tyłu, zastanawiania za bardzo... kijki w dłoń, ścierka do kurzu w łapki, patelnia na kuchenkę...

I z przyjemnością poczytać sobie, że u innych tez zwyczajnie, zbyt szybko, ale ciągle do przodu :))

Naleśniki na słono koniecznie ze szpinakiem!!! Moje ukochane;) Pyszne też ze szpinakiem i resztkami sosu bolońskiego z obiadu, a jak już nic innego nie ma, to posmarowane pasztetem podlaskim z drosedu - mniam

Całuski. Zdrowiej szybciutko i porządnie, wiosna czeka!

Dorothea pisze...

Ze szpinakiem!!!
Mniam - dziś zrobiłam, ze szpinakiem, serem fetą i czosnkiem, pyyycha!
Po długiej przerwie w gotowaniu odtwarzam mozolnie to, co kiedyś było codziennością:)

Zostały jeszcze na jutro - będą odgrzane i przyrumienione:)

Anonimowy pisze...

A nie zostało może, może coś z nich zamroziłaś? Ależ narobiłaś apetytu...

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)