taki ciężki, nabrzmiały jak ropień, taki bolesny.
Gdyby nie kije, ogród i słowiki nie dałabym rady - naprawdę.
Czas wyjątkowy - nie tylko dla mnie i nie dla mnie przede wszystkim, prawda, tafciku?...
Nie przypuszczałam.
W najśmielszych snach.
Że można tak - że można AŻ tak pragnąć ludzkiej krzywdy.
Tyle lat juz żyję - i nadal uwierzyć nie umiem...
Dlatego też wyjątkowo czekam.
Czekam bardzo - na nasze coroczne spotkanie - tym razem u nas:)
Został niecały miesiąc.
Planuję menu (bez szaleństw, mamy wszyscy skromne potrzeby:), cieszę się na pogaduchy i wypoczynek.
Może wreszcie podziergam - ?
Cieszę się jak dzika norka.
Przybywajcie!
Czekają na Was dwa ciepłe serca, jeden rozszczekany pies, nowa piękna kuchnia - i rozryta reszta chałupy:)))
Ale Wy przecież nie boicie się partyzanckich warunków, azaliż nieprawdaż?
Damy radę!
Na szczęście wyrka są wygodne i łazienka - choć nienowa - działa!
Czekamy.
Przybywajcie!
I niech pogoda nam sprzyja:)
Czekamy:***
4 komentarze:
Chyba okulary kupię, bo mi się cos obraz rozmazuje dziwnie...:)
Doruś, wiesz, możemy i w namiocie:) Byle razem z Wami:)
Kocham Cię:***
nic nie zrozumiałam :)
oj co racja to racja... moze to czas próby, czas prawdy... mi samej nie chce sie w to wierzyć zamykam sie u siebie... nie wiem jak moge inaczej ?
Jestem, czytam, pozdrawiam :))))
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)