niedziela, 26 sierpnia 2012

Dziś krótko

Mam pozwoleństwo autora.
Zatem rekomenduję, zachęcam i bardzo polecam.

Może będzie bolało.
Może rozdrapią się rany...
Niemniej jednak bardzo, bardzo warto.
Zaryzykujcie.

Sneyka nie znam osobiście.
Znam natomiast kogoś, kto ma bardzo podobny życiorys, jak on...
I jest mi bardzo, bardzo bliski.
I wiem, wiem na pewno, że są takie życiowe historie i wiem, jak ciężko jest żyć ludziom Sneykowi podobnym.

Zatem szacunek i czapki z głów!
I niech Wam się żyje jak najlepiej - Tobie, Sneyku, i Twoim współtowarzyszom w historii i w cierpieniu.
Niech!

sobota, 11 sierpnia 2012

Z maila do mojej Ulubionej:)

.... strzeliliśmy sobie w stopę!
Ba - rąbnęliśmy samobója!!!
Zara wszystko wyśpiewam.

Zimą ciężką zamówili my robotników do opalania i szlifowania drzwi, robota
została wykonana i sowicie opłacona, po czym zostały nam surowe, dżewnianne
drzwi.
Drzwi czekały pół roku na Właściwy Moment.
Po czym Państwo pojechało do Castoramy, wybrało bejcę (piękny rustykalny
dąb) oraz lakier i wróciło do chaty bejcować.
Państwo głupie, bo jakby złapało byle jaką deskę i maźnęło ją tym
rustykalnym dębem toby drzwi w życiu tym nie posmarowało!!!

Bejcę dopadła Pani (za zgodą Pana), dostała rękawice, fartuszek i pędzel -
i pojeeeeechała!
Dąb rustykalny okazał się...
bardzo
ciemnym
dębem.
Prawie
czarnym
dębem....

Państwo długo udawało, że jest git i że jakoś będzie, Pani pomalowała na
szczęście jeno ościeżnicę - skrzydła drzwiowego nie tykając.
W końcu Państwo się wespół wzespół przed sobą nawzajem przyznało, że dębu
TAK CIEMNEGO na drzwiach nie zdzierży, bo w przedpokoju będzie miało
prawie-trumnę, a kulor do pokojów nie będzie pasował nijak.

Finał?
W chałupie od rana wyje szlifierka, ościeżnica z biedą odsłania swój
naturalny kolor, a Pani uzbrojona w gruboziarnisty papier ścierny szlifuje
dołki i rowki w drzwiach! Znaczy te miejsca, co ich szlifierka nijak nie jest w stanie
ruszyć. I nikt Państwu nie płaci!!!
Ba - Państwo musi zaś do Castoramy jechać, bejcę nową kupić - na szczęście
część wymieni na inną, ale jedna puszka poszła się rąbać i tych zetów już
Państwo nie odzyska.

Remoncik niedługo skończy roczek, wiecie?
Fajnie jest:)))
Na szczęście humor nas nie opuszcza, bejcę zgodnie wybraliśmy razem,
odpowiedzialność karna jest wspólna, zatem się czymiem! Ino ten syfiasty,
najgorszy w życiu pył ze szlifowanych drzwi oblepił mi zaś chałupę! I
jeszcze będę musiała rzeczoną jako tako posprzątać, bo się do poniedziałku
przeżyć nie da.
 
P.S. Już posprzątałam:)
Tera pijem drinki i piffko.
I żremy lody:)
W końcu się żeśmy napracowali, nieee?
 
P.S.2. Jeśli jutro wyjrzy słonko to sfocę  jakoweś udziergi.
Słowo harcerza!:)