sobota, 28 września 2013

W skrócie, albowiem 38,00 Celsjusza na liczniku.

A więc:

1. Na begzlucie jestem od dawna, z małymi wyjątkami. Wyjątki zawsze odchorowuję. Wyjątki mają miejsce na wyjazdach (restauracyjne żarcie z vegetą lub innym kucharkiem) albo w chwilach mej słabości (czytaj: pizza na telefon, na szczęście nie częściej niż raz na dwa miesiące).
Odchorowuję zawsze - po glutenie jestem "oczadziała", śpiąca, osowiała, zmęczona.
(albowiem gluta i glutaminianu zupełnie nie używam, za wyjątkiem 1-2 kromek chleba własnego wypieku dziennie, gdzie glutowej mąki jest tylko 30%; do przyprawiania potraw używam jeno czystych ziół - stąd silna reakcja organizmu, jeśli na glutaminian gdzieś się przypadkiem lub świadomie natknę).

2. Szczepić się nie będę - nie i już! Wiary szczepieniom nijak nie daję, jeśli mię zaszczepią to chyba z rewolwerem przystawionym do skroni. Dlaczego? Poszukajcie, poczytajcie. Swoje wiem. Żadnych rutinoscorbinów i chemicznej witaminy C łykać nie będę - również swoje wiem. Witaminę D ewentualnie tran rozważam - to wydaje się mieć sens.

3. Od miesiąca wciągam co rano budwigowe siemię lniane (złociste znaczy) - dwie łyżeczki ŚWIEŻO (ważne!) zmielonych ziaren, do tego 1/4 szklanki lekko ciepłej wody. I se wypijam. To bomba mikroelementowa i witaminowa. Nawet se kupiłam specjalny młynek - znaczy do kawy młynek, ale ja w nim nie kawę jeno siemię rozdrabniam. No i właściwie mój-ci-on mi kupił:) Ten młynek znaczy.

4. Od wczoraj piję nalewkę aloesową domowej roboty (od mamy - sobie zrobiła, "dziecku" oddała, ot co), 3 razy dziennie po stołowej łyżce. Nalewka na czerwonym winie i miodzie, mniam:) Mogłabym zechlać wsio - od razu :)

5. Dziś zrobiłam "eliksir" czosnkowo - cytrynowo - miodowy, według stosownego przepisu. Chory ma zażywać łyżkę stołową co 3-4 godziny, zdrowy profilaktycznie 1 łyżkę wieczorem. Jam chora, więc mię ta wyższa częstotliwość obowiązuje. Capię okrutnie, ale piję toto co 4 godziny, da się zełknąć bez problemu. Wieczorkiem profilaktyczną łyżkę wypije mój-ci-on i będziemy se capić obacwaj, znaczy nikt nikomu capić nie będzie:)

6. W planach jest jeszcze wieczorna herbatka ze świeżego imbiru z cytryną - jeśli sił wystarczy, coby ją uwarzyć.

7. Mam plan oraz ambicję wyjść z tej wtórnej infekcji bez chemicznych antybiotyków - życzcie mi powodzenia. Wszystko co poradziliście w komciach obczytałam bardzo uważnie, wybrałam to, co wydawało mi się sensowne i akceptowalne dla mię. Oczywiście za każdą radę bardzo serdecznie dziękuję - wszem i wobec i każdemu z osobna. Obiecuję przeczytać wszystkie komcie raz jeszcze (po odzyskaniu właściwej temperatury ciała) i rozważyć ponownie każdy wpis - i skorzystać, jeśli uznam za stosowne. Póki co realizuję plan "A" i obiecuję raportować, jakie będą skutki i czy obędzie się bez kolejnego antybiotyku. Jeśli się obędzie to odtrąbię pierwsze zwycięstwo, po czym eliksiry w ostatnich dniach poczynione łykać będę conajmniej do maja!

8. Idę zmierzyć gorączkę, bo coś mię się wydaje, że spadła, znaczy czuję się deczko lepiej:) I jeśli to "lepiej" się utrzyma to zabieram się za ponczo - już kawałek mam, trza lecieć z koksem, póki siły są. Jeśli będą to może jutro jakaś focia. Z naciskiem na "może":)

9. Jeszcze raz buziole i serdeczne dzięki za każdą dobrą radę pod poprzednim postem! Nie spodziewałam się aż takiego odzewu i dlatego baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo dziękuję:***


4 komentarze:

ossa pisze...

a aroniowa nalewka moze być?

Kamilla pisze...

Duzo zdrowka zycze, ja od kilku lat przygotowuje na zime nalewke imbirowa i bardzo wierze w jej cudne dzialanie, bo jak czuje ze mnie cos zaczyna brac i wlej sobie kieliszeczek do goracej herbaty to pomaga:) No i duzo witamiki C...POzdrawiam serdecznie, czytam ciebie zawsze , ale gorzej z komentowaniem , no ale nie moglam byc obojetna jak Ty walczysz z wirusem:) Pozdrawiam:)

BarbaraS pisze...

plan godny Nobla:)! kiedy Ty to wszystko szykujesz Kochana?!
zdrówka Ci życzę i miłej niedzieli:)

Ursa pisze...

Zdrówka życzę. Pozdrawiam.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)