środa, 11 czerwca 2014

Po

pierwszej burzy połączonej z gradobiciem nadciąga druga.
Jest pięknie, kocham burze :)

Ściemnia się ponownie.
Powoli.
I się zachmurza.
Ponad 70-letni sąsiad wsiadł właśnie na rower i pojechał prosto w Nową Burzę.
Niczym ja z kolesianką - około 38 lat temu (wróciłyśmy przemoknięte do nitki, do cna, do imentu).
Zazdraszczam mojemu Sąsiadu ułańskiej fantazji.
Choruje, cierpi, nocami nie śpi (bardzo chora żona).
I jedzie prosto w tę burzę.
No jedzie!

Ja tymczasem w domku.
Już bez klimy (wiatraka znaczy).
Niepotrzebny :)

Bardzo Chora  Żona Sąsiada właśnie woła o pomoc.
Lecimy z mój-ci-onym.
Doprowadzamy Rzeczoną do wyrka, pod pachy z całych sił trzymając.
Parkinson to paskudna choroba.
Nie życzę nawet wrogowi...

1 komentarze:

Zofijanna pisze...

Na dobrych ludzi trafiło. Sąsiadka ma szczęście, że jesteście..

Gdzie to takie ciemne chmury nadciągają.
Ja boję się burzy i drżę o swój ogród, który nadmiaru wody i gradu nie lubi.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)