mało będzie, już znikam.
Tydzień Wielki, Największy się zaczął.
Psią wysoką wielce temperaturą, wezwaniem weta w niedzielę do domu, opieką nad zwierzyną z opuszczeniem niedzielnej Eucharystii (psina moja trzęsła się niczym osika, bałam się, że to JUŻ), niech będzie mi wybaczone.
Infekcja jakowaś jelitowa, zwierzyna ma się dziś dobrze całkiem, antybiotyki w zastrzykach pobiera, żre, skacze i śmiga, zatem to jeszcze NIE TERAZ.
Kończę robotę pracową, po prawdzie doginam masakrycznie, ale jeszcze jutro i będzie po bólu.
Skończyłam męskie malabrigowe czapki (sztuk cztery) oraz kominy (sztuk dwa), są nieskromnie cudne acz proste, pojutrze wysyłam, jutro mam nadzieję sfocić oraz opublikować. Opublikować niekoniecznie jutro:).
Pozdrawiam najcieplej.
Jeśli tylko się zresetuję i wczołgam na Palmę to zniknę mocniej.
Taki czas.
Śmierć.
Milczenie.
Czuwanie.
Zmartwychwstanie.
Bezwzględnie WSZYSTKIM życzę DOBRZE.
Jak NAJLEPIEJ.
1 komentarze:
Życzę cudownego, owocnego i ożywczego czasu!
Niech te Święta będą dla Was piękne i błogosławione.
Całuję :***
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)