środa, 17 listopada 2010

O praniu i blokowaniu dzianin z delikatnych włóczek

To co dziś napiszę nie jest moją autorską własnością. Kilka dni temu rozmawiałyśmy na ten temat na pewnym znanym czacie, opowiedziałam wtedy co wiem, Elliszewa prosiła, żeby powtórzyć jeszcze raz. Pomyślałam, że napiszę taki post, bo ta wiedza naprawdę jest przydatna i może kogoś uratuje przed sfilcowaniem pięknej włóczki. Ja musiałam nauczyć się na własnych błędach, czego nikomu nie życzę. O mało nie skończyło się zawałem:)

Pozbierałam więc to, czego się dowiedziałam czy to ze słyszenia, czy z filmików czy też wyczytałam nie-wiem-już-gdzie. Odkąd zniszczyłam piękną chustę z merynosa zasady te stosuję zawsze i odkąd to robię nigdy nic złego z włóczką mi się nie dzieje.

Zaczynam rzecz jasna od zakupu delikatnej, szlachetnej włóczki, później mozolnie dziergam z niej równie delikatną dzianinę. Mam na myśli wełnę 100% o dowolnym składzie, niemniej jednak najbardziej podatne na filcowanie jak dotąd wydają mi się merynosy. Szefowa e-dziewiarki poradziła mi też, żeby być ostrożną przy wełnie wielbłądziej, co sobie wzięłam do serca, ponieważ ona także wymaga szczególnego traktowania. I na dodatek nie chce "pić" wody - trzeba ją do tego zmuszać dźgając paluchami:)

Mam więc gotowy wyrób "w stanie surowym", następnym krokiem jest kąpiel tegoż wyrobu. Woda do kąpieli musi być chłodna - znacznie niższa od temperatury ciała ludzkiego, ale nie zupełnie zimna. Jeśli kąpieli następujących po sobie ma być kilka temperatura każdej kolejnej wody powinna być identyczna. Do wody dodaję odrobinę płynu zmiękczającego przy mniej szlachetnych włóczkach, przy merynosach i wielbłądach kropelkę mydła do mycia rąk - płyny zmiękczające im szkodzą. W trakcie kąpieli pod żadnym pozorem dzianiny nie ściskam, nie dociskam ani nie wyciskam! "Kłuję" tylko opuszkami palców, żeby wchłonęła wodę.

Kiedy już dzianinę wykąpię wyjmuję ją z miski, wylewam wodę, miskę odwracam i taki zwarty, zupełnie nie rozciągnięty kłąb na tej misce kładę. Woda sobie bokami ścieka, ja cierpliwie czekam. Jak już wstępnie odcieknie wyścielam umywalkę ręcznikiem i kłąb dzianiny na ten ręcznik przenoszę. To kolejny etap pozbywania się wody. Pod ciężarem dzianiny woda wsiąka w ręcznik, często też delikatnie ręcznik z wierzchu zawijam i szybkim ruchem odwracam na drugą stronę, coby woda wsiąkała w drugą część ręcznika.

Kiedy już kolejnej porcji wody się pozbędę przygotowuję duży suchy ręcznik. Rozkładam go na podłodze, delikatnie przenoszę odsączoną dzianinę i na tym ręczniku równie delikatnie ja rozkładam. Niedokładnie, wręcz niedbale, w miarę równomiernie. Ręcznik zwijam jak rulon makowca, niezbyt ściśle, po czym włażę na niego z buciorami i zawartość ręcznika wydeptuję. Kiedy widziałam to na filmiku  nie mogłam uwierzyć, że zawartość ocaleje:) Tymczasem z dzianiną naprawdę nic złego się nie dzieje, mogłoby się natomiast dziać, gdybym ten rulon próbowała wykręcać czy wyduszać.

Jeśli wody w dzianinie nadal pozostało dużo czynność powtarzam z użyciem kolejnego ręcznika, aż uzyskam tak odciśniętą dzianinę, jakiej potrzebuję.

Jeśli jest to sweter rozkładam go tylko na suchym ręczniku nadając mu dokładnie taki kształt, jaki chcę uzyskać i zostawiam w świętym spokoju, dopóki nie wyschnie. Jeśli jest to chusta to ją blokuję - czyli napinam, naciągam przy pomocy szpilek nadając jej w ten sposób pożądany kształt i również zostawiam do wyschnięcia. Dobrze napięta chusta z wełny100% zachowa dokładnie taka wielkość i taki kształt, jaki jej nadam.

To wszystko, co mi przyszło do głowy. Proszę Was o uwagi w komentarzach i współtworzenie tego posta - wszystkie istotne uwagi dopiszę później, żeby informacja była kompletna. Mam nadzieję, że dzięki temu opisowi ocaleje wiele pięknych merynosów, wielbłądów i innych pięknych włóczek, a ich właścicielki nie będą płakać nad nieopatrznie i nieświadomie zniszczonymi dzianinami:)

Dopisane:

Padły pytania, jak prać, kiedy się już zabrudzi.
Oto sprawdzone rady:

Mariolcia radzi:  "Postępować tak, jak w pierwotnym moczeniu, tylko mydła do wody trzeba dodać więcej, żeby brud zszedł. Nie za wiele, żeby nie było dużo piany, nie za mało, żeby usunąć brud.  Środków zmiękczających żadnych."

Ulesia radzi: "SA8™ Delicate jest płynem do prania delikatnych tkanin z jedwabiu, bawełny oraz syntetyków. Skutecznie usuwa plamy z naturalnych tłuszczów oraz zabrudzeń kosmetykami. W tym celu należy przed praniem nalać płyn bezpośrednio na plamy. Może być stosowany do prania ręcznego jak również w pralkach. Jest skuteczny nawet w niskich temperaturach, nawet w zimnej wodzie. Nie wymaga dodatkowego płukania. Ma delikatny kwiatowy zapach. Produkt ten jest w formie koncentratu, dostępny w Amway, też eko, bio i b. dobry".

Orange radzi: "to ja też napiszę - mam ECOVER Delicate. jakiś belgijski, podobno bardzo pro-eko;) i pięknie pachnie.  Ja kupiłam (i widziałam tylko w) w delikatesach Bomi."

evasosnowiec radzi: "płyn z lanolina dostępny tutaj (klik) - wypróbowany, dobry".

Violet radzi:  "a ja piorę i pluczę w płynie Globi - tani i nic się złego nie dzieje, wełnianą kołdrę tez w tym piorę".

Seremity radzi: "Zamiast miski do góry dnem + ręcznika na umywalce można użyć stojącego odcedzaka z małą ilością oczek (mam coś takiego, wygląda jak durszlak, tylko z plastiku).
Duży ręcznik można także kłaść na krześle czy łóżku i na nim siadać (choć w skrajnych przypadkach można sobie tą metodą zamoczyć spodnie)". 

Pozbierałam informacje, jakby się komu co ulęgło jeszcze to koniecznie piszcie!

Ale coś już mamy - środki sprawdzone, przetestowane, mamy w czym wybierać:)

24 komentarze:

BogaczKa pisze...

Bardzo dokładny opis i bardzo przydatny. Dzięki wielkie :)

Anonimowy pisze...

Dzięki Ci dobra kobietko za tę receptę :) Pozdrawiam cieplutko, Ela.

apeico pisze...

Wspaniały, szczegółowy opis. Co prawda jeszczenic mi się nie sfilcowało do tej pory (odpukać!) ale będę stosowała na wszeli słuczaj Twoje sprawdzone metody. Dzięki.

Anonimowy pisze...

SUPER INSTRUKCJA, napewno wielu z nas skorzysta.pozdrawiam .cordoba52

Gazela pisze...

Bardzo dziękuję za tak dokładny opis szczególnego traktowania szlachetnych wełen :-) Na pewno się przyda. W ostatnim zdaniu przedostatniego akapitu chodzi chyba o wełnę 100%, ale to taki szczególik... Czepialska jestem ;-) Pozdrawiam.

Dorothea pisze...

Jasne, Gazelo - dzięki, już poprawiam:))) Ja też bywam czepialska:)

Spes pisze...

Dzieki za opis....no tak...tu widze jedyny plus mojego nadbagażu....prędzej wydepczę wodę :-)

Frasia pisze...

Dzięki Ci dobra kobieto za tę instrukcję :). Co prawda do tej pory udało mi się nie sfilcować żadnego wełnianego wyrobu, ale też nie robiłam nic z tak szlachetnych włóczek. O tym, że płyn zmiękczający szkodzi merynosom nie wiedziałam i jestem Ci wdzięczna za tę informację - dzięki temu mój cudny, cieniutki merynos ma szansę przeżyć (jak wreszcie go przerobię na jakąś chustę). Mam tylko jeszcze jedno pytanie - czy do prania używasz płynu do prania wełny (np. Perwollu) czy też czegoś innego (mam na myśli już późniejsze pranie używanego wyrobu)?
Pozdrawiam :)

elliszewa pisze...

Dzięki Ci, Dobra Kobieto!!! Ślicznie to opisałaś. Mam tylko problem - co z praniem???? Bo ja jestem fanką prania i na pewno dzianiny zrobionej, ale nie upranej, nie włożę... Blokowanie to blokowanie, ale PRANIE????

Dorothea pisze...

Elliszewa i Frasia - odpowiedź w dodatku do notki na samym jej końcu. Wystarczy?

Antosia pisze...

Pięknie dziękuję za ten bardzo przydatny wątek. Jeden raz udało mi się sfilcować piękny stonowany żółty sweter, od roku jest w trakcie prucia.

Anonimowy pisze...

Dziękuję za cenne rady, mam nadzieję, że przydadzą się wszystkim dziergającym. Pozdrawiam mago

Elżbieta pisze...

Od dawna często tu zaglądam. Podziwiam, biorę przykład. Pozdrawiam!

Frasia pisze...

Wystarczy :)). Dzięki :).

bachud pisze...

Dzięki Dobra Kobieto za zebranie takiej wiedzy w jednym miejscu. O takie delikatności musimy umieć dbać! :))

Anonimowy pisze...

Bardzo dokłdny opis na pewno się przyda. Dzięki.Pozdrawiam Zdzisia:)

Violet pisze...

O, dopisałas i mnie:) A w Globi piore i płuczę (ma osobne płyny do prania i płukania oczywiście), bo jako jeden z niewielu zawiera lanolinę. nawet chyba perwoll i inne do wełny jej nie mają.

Dorothea pisze...

Jakżebym śmiała Ciebie nie dopisać!:))) Rada cenna, musi być!
Niech sobie ludziska wybierają w ofertach, byleby tych cudnych włóczek na filc nie przerobili, jako ja przerobilam:)

trikada pisze...

Moim zdaniem najtrudniejsza jest wełna 100% merynosowa, przepis świetny.

alushka pisze...

Świetny temat, bardzo potrzebny :))
Szkoda tylko, że moja mama tego nie wiedziała i nawet nie wiem jak, ale sfilcowała chustę, którą dla niej robiłam :(( Nie powiedziała mi o tym, widziałam przypadkiem ....

Sylwia Seremity Zając pisze...

Zamiast miski do góry dnem + ręcznika na umywalce można użyć stojącego odcedzaka z małą ilością oczek (mam coś takiego, wygląda jak durszlak, tylko z plastiku).
Duży ręcznik można także kłaść na krześle czy łóżku i na nim siadać (choć w skrajnych przypadkach można sobie tą metodą zamoczyć spodnie)

Dorothea pisze...

Dzięki, Seremity! Zaraz dopiszę Twoje wskazówki do reszty:)

grahasil pisze...

Moja technika prania wełny jest podobna tyle tylko ze wyrób wkładam do woreczka. Taki woreczek można uszyć z siatkowej niepotrzebnej firany lub kupić w sklepie Jysk (widziałam kosztują 5 zł). Dodaję do letniej wody trochę płynu do prania wełny. Pamiętając, że wełna filcuje się przy zmianie temperatury wody płuczę również w letniej wodzie.
Ale nie traktuje wyrobu jak jajka, które zaraz się rozleci, delikatnie wygniatam i nic się złego wełence nie dzieje.
Po wyjęciu z kąpieli delikatnie ugniatam aby wycisnąć wodę i wieszam woreczek na lineczce aby reszta wody ściekła.
Dalej tak jak napisałaś zawijam wyrób w ręcznik i wygniatam go jak ciasto drożdżowe :) oczywiście rozkładam na ręczniku i sobie schnie.

Anonimowy pisze...

Po takim praniu zostaje cala pralka ręczników do uprania? grażka

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)