Szukałam, gdzie się dało.
Szukałam w głowie, w książkach, na raverly, podglądałam w sklepach i na straganach.
I nic.
Natchnienie miało możliwość zaistnieć w trzech wymiarach - w każdym osobno lub we wszystkich jednocześnie i dotyczyło:
1. wiśniowosadowego islandika
2. niebieskobłękitnego merynosa
3. owocowotweedowej mieszanki lnu z merynosem
co to je wszyscy już znacie z Kaszmiru, bo się chwaliłam, że mam lub będę mieć.
Wszystkie mam, jedna piękniejsza i ciekawsza od drugiej - natchnienia zero.
Gorzej - poziom natchnienia minus jeden!
Podłamałam się, albowiem dopiero co byłam skończyłam trzecią Estonię, a opcja niemania robótki żywej i aktualnej na drutach dla mnie nie istnieje. Robótka ma być, mam mieć zawsze w dowolnej chwili możliwość wsadzenia w nią łap i odbierania tej porcji endorfin czy serotoniny czy tych innych hajów, co mi rzeczona robótka dostarcza.
Zbadałam głębiny własnego serca i jego ukrytych pragnień. Byłam wobec siebie do bólu szczera. I oto odnalazłam moje natchnienie - żywe, gotowe, spragnione spełnienia. W sumie mogłam się tego spodziewać - że gdzieś głęboko ono jest, jako że nakarmione zostało już dawno stosownymi schematami, setkami obejrzanych udziergów, zakupem najodpowiedniejszej, przez fachowca doradzonej wełny. Natchnienie spełnienia się obawiało, albowiem miało świadomość porywania się z motyką na księżyc. Perspektywa spełnienia jednakże podkarmiała natchnienie cichcem i podstępnie cichutkim, ledwo słyszalnym "...a może jednak... może to już...?"
I stało się - ruszyło!
Księżycem jest aeolian, motyką - lace srumptious fyberspates i druty KP nr 3 drewniane.
Mam już CAŁE 100 OCZEK na drutach, już coś widać, na razie nie klnę - jeszcze!
I mam fotki tych moich początków - wrzucę wieczorkiem.
No i jestem pająk, pająk - bo to, co tkam zaiste pajęczyną jest:)
Jedno wiem na pewno: ZASSAŁAM.
Nieodwołalnie.
Dzierga mi się niełatwo, lace to nie moja bajka, ślipienie w schemat non stop tez nie moja, ale... zaskoczenie wielkie, że jak na razie jest prościej niż przy Estonii!
Jak na razie - zaznaczam, żeby nie było, jak zacznie boleć:)
I se nawet na ravlu napisałam, że początek projektu dzisiaj i wszystko jest teraz zapamiętane jak należy. Się zobaczy, jak będzie szło - raverly prawdę mi powie!:)
P.S. Natchnienie do projektów na pozostałe wełny pilnie poszukiwane - jakby ktoś widział proszę podesłać do mnie!
No to żer dla ócz - psze bardzo, psze państwa - żer skromny wielce, ale jakiś zawsze, umówmy się :)
Żeru jest już ponad 130 oczek - a gdzież do tego prawie-tysiąca, co to ma być!
Damy radę, damy radę:)
No i nie wiem, kto się przyczynił, ale informuję uprzejmie, że:
1. Wena na islandika JEST!
2. Wena na merynosa JEST!
3. Owocowy tweed... spoczywa w pokoju - na razie weny brak:)
No ale trzy weny, trzy MUZY, trzy pomysły - to sporo, nie? Na razie mię wystarczy:)))
42 komentarze:
No i .... nagadała się, a na żer ócz mych nic nie dała.... strasznie mnie ta skomplikowana nazwa powala, zawsze jak czytam takie opisy, to mnię zdaje się, że nie podołam.....
lace srumptious fyberspates - to, to Cie powala?
Ctrl-c and ctrl-v - i koniec, ja se tam jęzora nie łamię ani klawiatury:)))
Żer ócz Twych jest, wieczorkiem wrzucę, ino w aparacie, a ja w robocie PITOLĘ, 28 za pasem, jakby wyjścia nie mam!:)
(jak się pojawia u kogoś nowa notka i żeru ócz brak to czuję ssanie dzikie i niezadowolenia - zatem teraz z Tobą współodczuwam wielce!)
Ja to już całkiem w kątku, taka szara myszka mała, wcale nie wiem o czym piszecie...A niby druty dla mnie nie nowina...Języka się chyba będę uczyć, albo cóś...Jedna moja znajoma podjęła angielski w wieku swoich własnych 82.wiosen.Mam trochę mniej...
Mam tez urwanie kapelusza z głową: tu trochę poczytam, popiszę, w garach pomieszam, do drutowania polecę...Dziecka ani jednego, aż dziwno, co to za dom?!!!!
Tkaitka - to nazwa wełny z zagrody, to coś tajemniczego:)
A aeolian to nazwa szala, który dziergam:)
A angielskiego to się chyba sam uczyć zacznę - ze specjalnością angielski dziewiarski!
ni to proza, ni to poezja, ni szekspirowskie sonety... pisz i dziergaj kobieto miła...gdy Ciebie nima nawet ptaki milkną!
zassana tekstem ela
Elżbieto, Elżbietusiu - jak, no jak po takim Twym peanie ja mam teraz do PITÓW wracać?
Cóżeś, ach cóżeś duszy mej uczyniła - mię poezje tworzyć, prozy ujarzmiać, dzierganie artystyczne (no prawie!!!) uskuteczniać - a ja muszę PITY dziergać!
Idę łkać...
pity i inne takie to z kolei dla mnie jak poezja- ale po chinsku pisana:)
jeśłi ktoś podeśle natchnienie albo znajdziesz - od razu spakuj trochę, ociupinkę i przyślij,dobra?
Hihihi... uderz w stół, a... myszy się zlecą:)
Ja o scrumpcie - mysza wylazła:)
Jak znajdę natchnienie na cokolwiek oprócz aeoliana z wełny u Ciebie kupionej - jak w nadmiarze znajdę - to się podzielę!
Bo jak tylko do mię się przyczołga i to w niedomiarze to wiesz - ja wredna małpa jestem...
Laurowe cudności czekają, ja na nie popatruję - i czekam... i czekam...
No.
To jesteśmy umówione!
Jak przylezie więcej - masz zaklepane:)
Super - mając wybrać z trzech wełen, wybrała .... czwartą :))).
Ja też aktualnie "męczę" LS (skomplikowana ta nazwa - nie chce mi się pisać całej ;)), robi się bardzo przyjemnie ale coś wolno mi idzie, bo co chwilkę jakaś inna robótka wchodzi w paradę :). Może przez weekend uda mi się trochę podgonić z tą chustą (jak nie będę za długo przesiadywała przed komputerem ;)).
Powodzenia w szukaniu natchnienia :)
No sama widzisz, ten angielski dziewiarski niezbędny. Kiedyś dziergało się chusty, szaliki, beretki z antenką lub bez. Dziś same nieodgadnione, niepojętne, zagadkowe.
Tkaitka się martwi na zapas, ze nie ogarnia, a za pół roku będzie nam tymi lace i scumbcośtam rzucać po oczach.... Eluś, czuję to samo... nie ogarniam....
Ty głupszego sobie zajęcia nie mogłaś znaleźć jak pitowanie??????
"Żer ócz mych" to językowy miód na moje filologiczne serce. Za pozwoleniem- chyba se to w jakim opisie strzelę.
Relacji z aeoliana wołam jak kania dżdżu, bo że pragnienie w tej kwestii już mi się ulęgło, to pisałam. Na razie sobie co rusz oglądam surowiec, serce się wyrywa, a rozum mówi "jeszcze nie". Na razie go słucham...
No to se pogadały ;-) I ja niby znam angielski, no to wysiadam przy tych Twoich nazwach. Ale oczywiście mam nadzieję, że wieczorem "żer ócz mych" ujrzy cóś pięknego :-)
Fajnie tu u Ciebie,ale nic z tego nie wiem ,ale to nic.,pozdrawiam:)
No właśnie - se pogadały i to bez mię! No jak można - oddaliłam się jeno na chwilkę!
Żer ócz mych takoż zaposiadłam, stosować zamiaruję!
Na zdjęcia się słodziutkie moje nie nastawiać zbytnio - one skromnieńkie, azaliż to początek początków jest.
Dobra.
Lece na chate, bo mię zaraz zamkną i do jutra będę tu kwitła, a tłum żąda zdjęć - trza rzucić rzeczony żer żarłokom na zeżarcie!
@
bo myszy ostatnio w niedomiarze wszystkiego są:) to przypełzły oportunistki podłe:)
cztery robótki na drutach mam , a serca do każdej z nich brak!czyli; nie jest dobrze - doktor sie kłania chyba:)
ja Cię, Dora, podziwiam, że Ci się chciało do foty te szpile upinać :D
Oj ładne to będzie.....
Zapowiada się ślicznie :). Biorę się za dzierganie, bo jak tak dalej pójdzie to Ty szybciej skończysz swojego aeoliana niż ja moją chustę ;))
nio, nio, nio, ciekawość mnie zżera, dalszych postępów żądna jestem !
No to już wiem o co chodziło Sylwii jak mnie od progu powitała stwierdzeniem "żer ócz mych"!!
Oczy me częściowo się nażerowały i nażarły. Ale pazerne som i ciongle im MAŁO!!!!! Dziergaj! Ino bystro!
Aż sobie wyguglałam ten aeolian. To taka haruni, którą mam na tapecie (robię i klnę na czym świat stoi i obawiam się, czy mi wełny wystarczy) tylko z innym wykończeniem ;-)
Pozdrawiam
Dobra, to ja se tu w kątku przysiąde i poczekam na koniec :) a potem wymieciesz tylko zczeźnięte z zazdrości szczątki ;) Pozdrawiam mago
Ja bym raczej powiedziała że ty pajęczyca a nie pająk jesteś, no cheba że wolisz pajęczarka:)) będzie pieknie...
Martuuha - chcesz mi powiedzieć, że jestem małpa?:P
Mysza - rzeczywiście stan ciężki, piernikiem do dziergologa, zanim się nie podniesiesz!
Agata - no chciało mi sie, chciało! Nawet dla samej siebie mię się chciało:)
Bo wiesz - mam takie dziwne cuś, taki zewłok jaj to babki mówią - musiałam zobaczyć, co sie kluje:)
Kankanka - jak nie schrzanię będzie cudo. Obiecuję, że się postaram!:)
Frasia - leć z koksem, jak zassam śmiertelnie mogę być pierwsza:D
Sylwuś, żądna, mówisz? i ja mam te żądze zaspokajać, no patrzcie ją!:)
Ata - żer ócz mych nie schodzi mię z myśli od wczoraj! Cudny jest absolutnie i bezwzględnie:D:D:D
Basia - u mnie klnięcie wykluczone nie jest, na razie się trzymam mam DORADCĘ, mam rozpiski i słowniki - jeszcze ni klnę:)))
Mago - sczeźnięte z zazdrości szczątki i żer ócz mych - no jęzor se można połamać:)))
Ściskam mocno bardzo i niezmiennie tęsknię za pogaduchami!
Anust - sugerujesz zarazo, że mam zmienić tytuł notki...? Imputujesz i insynuujesz aby???
A może... pająknica?:D:D:D
Moja córcianka dziecięciem będąc tak mówiła na pajęczyny!
Tyszszsz piknie:))
Dostałam, com miała dostac:)
I jaki ten nasz język ojczysty jest piękny! Aż się chce czytać. Pięknie już wyglada, leć póki masz wenę bo te rzędy to coraz dłuższe będą niestety. Uciski serdeczne.
Anust - no chyba z tego wszystkiego zarutko podmienię tytuł:D:D:D
Spes - no i super, że dolazło!
Się podoba, mam rozumieć?:)
Edi - ja Ciebie proszę, Ty mnie kobieto nie stresuj!
Te rzędy mają ponad 250 oczek i mnie już jest słabo - a gdzie im do prawie-tysiąca???
Ale se wymyśliłam, noooo...
no mój worsted też czeka na mnie w domnciu:) dzięks
Dorotko, a podasz stronke z tym wzorem ? baaaardzo mi sie podoba :)
Jak zaczne i skoncze Ocean Wave (wełenka juz w drodze) to może zaczne chuste ?
poprosze łopatologicznie - jaka wełna, gdzie kupiona, jaki kolor i jaki wzór :)
jutta ;-)
Twój żer mych ócz na mózg mi się rzucił i w rezultacie jak spędziłam ostatnie dwa wieczory? No jak???
Studiując do poduszki schemat rzeczonego żeru :)
..i co... gotowa do kolokwium habilitacyjnego?
Doro...SIĘ:))
Anust - plisks:D:D:D
Jucik - mam nadzieję, że mię skleroza nie zeżre i stronkę zaraz Ci mailem podeślę. jakby mię zeżarła to mi na mailu przypomnij, że T.T. to Ty:)))
Ovillo - to ciężka choroba jest...
Ale Ty przynajmniej zaczynasz po ludzku - studiujesz schematy do poduszki, a ja? Ja biorę druty, wełnę i się wściekam, że nie mogę zacząć!
Dziś się poprawiłam.
Wzięłam se wzór Echo Flowers Shawl - nie żebym zaraz robić miała, ale mnie się podoba.
I dawaj z translatorem tłumaczyć!
Powoli idzie - ale idzie, angielski dziewiarski wkuwam!:D
Spes - jakiego kolokwium???
Czy Ty wiesz coś, o czym nie wiem...?
To tera bedzie habilitacja przed magisterkom???
Ty dawaj te wieści - może się załapię!
To ja Dorciu, nie masz sklerozy :)
Jutta
Jeżeli chcesz Doro wiedzieć, co czeka naszą naukę, to poczytaj;
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110217&typ=my&id=my12.txt
Autor jest profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 2008 r. pełni funkcję dyrektora Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych tej uczelni, jest też profesorem Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu.
To nie dziw się, że pytam o kolokwium habilitacyjne,,,które go i tak nie będzie:))))
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)