Wydziergałam.
Przymierzyłam (błąd, błąd, nigdy więcej - to jak dla kierowcy usiąść za kierownicą auta, podobno później już się MUSI tymże autem z salonu wyjechać).
Zachwyciłam się sobą w tym, co wydziergałam (wiem, prawie narcyzm, trudno!).
I co dalej? Ano muszę oddać!
Bo nie dla siebie dziergałam.
Muszę oddać, jutro raniutko priorytetem odrzutowym paczuszka poleci w Polskę.
Oto skromny, nieduży przedmiot nie mój - ale pożądania mojego:
I jeszcze kwiacior:
Wensleydale ręcznie uprzędzione i ufarbowane przez Laurę, Damę Od Kaszmirów:)
Wensleydale niecałe 500 metrów, przecudny fiolet z drobinkami żywego granatu, kropelkami różu, błyszczący, lekko kosmaty i promienny - wspaniały! Gdybym była rodem z indiańskiego plemienia dałabym temu wensowi imię "Fiolet w Którym Tańczy Słońce".
Otulacz można naciągnąć na ramiona i się nim wyłącznie ogrzać, można go też udrapować, spiąć broszką - kwiaciorem i przy okazji ogrzania również się nim przyozdobić.
Oczywiście zdjęcia nie oddają, ale to standard. Dzianina w rzeczywistości jest ciemniejsza i bardziej nasycona.
W gimpie spędziłam ponad dwie godziny, ale ja dyletant jeszcze i dopiero się uczę.
Idę pakować paczkę i płakać z tęsknoty za otulaczem.
Pociesza mnie tylko fakt, że idzie w bardzo dobre ręce (nie, wcale nie tam, gdzie wszyscy myślą, że idzie, nie tylko ona jedna lubi fiolety:) - i pociesza mnie nadzieja, że spodoba się przyszłej właścicielce.
Właścicielko - pisz mię na maila, czy może być, na maila pisz, tam możesz walnąć caluśką prawdę!
To idę.
Tę paczkę.
Słowo się rzekło.
(A do Krakowa i tak pojadę, adres znam, wydrę całego wensa jakiego u Laury w chałupie znajdę i po czerwcu sobie uprzędę - a co! Że nieudolnie? Trudno! Że mi wyjdą supły, bo nitkę porwę i poplączę? Trudno - zniesę! Dla wensa zniesę bardzo, bardzo dużo).
161 komentarze:
Ech, też bym chciała...śliczności!
Piękny, naprawdę piekny:)...nie becz, se zrobisz drugi:)
Ulach - wełnę zamawiaj w Kaszmirze i dziergaj - będziesz miała:)
Anust - se zrobisz, se zrobisz, akurat...
Wiesz, jak trudno od tej zarazy wydrzeć wełnę???
Ile się trzeba napocić, coby w dostawę utrafić???
(no czasem się uda spod lady, ale rzadko:D)
A dziergam, dziergam, tylko mi odwagi brak tak wypłynąć na szerokie wody :-)
Wypływaj - ja też się bałam, kopa w cztery litery dali i popłynęłam - i jeszcze się nie topię:D
Śliczny ... (tu sobie westchnęłam)
Wcale Ci się nie dziwię, że żal Ci się z nim rozstawać. Tej wełnie faktycznie żaden wzór nie jest potrzebny! Sama w sobie jest wystarczająco piękna!. Dziergam dzielnie mojego Winga i też zdecydowałam się na maksymalną prostotę - jakoś żaden wzór mi nie pasował ;)).
Przyszła właścicielka tego otulacza na pewno będzie zadowolona! Jak się pospieszysz to będzie miała piękny prezent na Dzień Kobiet :)
Nie wiem na ile mój monitor przekłamuje kolory, ale kolor jest piękny.
Slij, slij! Mega priorytetem! Bo w środę chcę pomacać!!
CUDO!!!
Frasiu - Laura nas rozleniwi totalnie, sprawi, że się w rozwoju druciarskim cofniemy, jak nic! No bo kto to słyszał takie wełny robić, co to same z siebie są tak piękne, że do nich już wzoru nie trzeba???
Paczka na Dzień Kobiet MUSI dojść - taka była umowa:)
Dorfi - jest piękny, przepiękny! A monitor pewnie nie tylko przekłamuje, ale jeszcze na dodatek nie chce za nic oddać detali i niuansów - widzę to na swoim i ubolewam. Aparat kłamie, monitor kłamie - i z kim tu gadać i komu wierzyć?:)
Mój ci on, mój i nie oddam nikomu. Ma rację Frasia, Dzień Kobiet to właśnie to święto na jakie otulacz sobie zamówiłam :-) Już teraz urok mnie powala, chyba będę się bała otworzyć paczkę ;-)
Ata - Ty się nad sobą poważnie zastanów!
Bo z tym macaniem lub jego chęcią to naprawdę przesadzasz:D Że już nie wspomnę o jajach!
O ja cieeee - właścicielka zamiast na maila pisać i krytykować to chwali! No teraz to się będę bała, jak Sylwka otworzy tę paczkę!!!
No zawał i koniec!
Aby do wtorku, aby do wtorku...:)
A bo ja jakaś niedopieszczona jestem, czy coś...
I wcale nie mam zamiaru się zastanawiać! Myślenie mnie boli!
Bo dzierganie z Laurowych wełen to czysta przyjemność i relaks! Jak zapragnę czegoś bardziej ambitnego, to mam jeszcze kilka pudeł włóczek, którym wzory nie przeszkadzają ;)))
No to paczkę musisz nadać z samego rana - nadana po 11 nie dojdzie następnego dnia :). A jak Sylwka zobaczy to zdjęcie u Ciebie, to chyba nie będzie się mogła doczekać przesyłki :)))
No coś Ty??? Boli Cię?
A z tym niedopieszczeniem - no wiesz, jak Ci Sylwka POZWOLI to się będziesz mogła dopieścić.
Na fioletowo:D:D:D
Frasiu - Sylwka już zobaczyła i teraz ja gaciami trzęsę:)
Do roboty mam na 7.30, poczta czynna od 7.00 - paczka pójdzie raniusieńko!
Oo - już zobaczyła :DD Chyba za wolno piszę - nie nadążam za komentarzami ;))
Aaaa, bo ja dopiero z obiadku na mieście wróciłam i Ata od razu doniosła o tym radosnym wydarzeniu - nie ma bata, muszę się to na macanie zgodzić.
Dorotko, a Ty już nie trzęś tymi portkami - w otwieraniu paczek od Ciebie mam już jako takie doświadczenie i jak na razie tylko pozytywne wrażenia, więc czemu teraz ma być inaczej :-)
Zapomniałam napisać, że kwiacior też cudny !
Chyba za wolno - musisz poćwiczyć:D:D:D
Sylwka - no dobra, już nie będę trząść:)
A kwiacior jak cudny, tak w robocie wredny jak cholera! Robiłam go trzeci raz i za każdym razem obiecuję sobie, że nigdy więcej!
Jak widać - obiecuję nieskutecznie:D:D:D
Bardzo się cieszę, że jest w Twoim guście - rzeczony kwiacior:)
Oj, to mam wyrzuty sumienia z powodu kwiaciora - no nic może kolejne będą szły szybciej i mniej upierdliwie ;-)
Paszła mię z wyrzutami! Prosiła o kwiaciora? Nie prosiła!
...kolejne...?
Hmmm, jak mam to rozumieć?;-)
No mam na myśli te pozostałe tłumy wielbicielek Twojego talentu, bo ja na razie muszę się nacieszyć otulaczem. A wiesz, u mnie już dwie chętne przebierają nóżkami, a już jak dojdzie otulacz, to nie ręczę za nie ;-)
a rzeczywiście o kwiaciora nie prosiłam, więc chyba muszę wyrzuty wyrzucić ;-D
Dobra, niech przebierają:D:D:D
Zanim te dzikie tłumy nadciągną to ja zaraz zapiszę je w kajecie jako dwie pierwsze - jako że z polecenia TWEGO:D
Bo potem to się nie dopchają!:D:D:D:D:D
Wyrzuty won - kwiacior był z woli mojej, a jak że się spodobał, to insza inszość:)))
Piękny, po prostu rewelacyjny!
I kolor, i pomysł na wykorzystanie.
Mimo, że Wens nie należy do wełen delikatnych i wcale nie wygląda uroczo, jak się go przędzie - po wykończeniu jest ...no, po prostu cudowny :))
No i co z tego,że pierwszego zrobisz sobie
" krzywusa":)? Będzie tylko Twój - od początku do końca :)
Nie mogę się już doczekać, żeby Cię zobaczyć :)))
To ja ..wiadomo, Praga :)
Piękny ocieplacz wyczarowałaś, no wydziergałaś, piękny. Pozdrawiam, Ela.
za tydzień, za tydzień o trzynastej!
a jak nie za tydzień grupowo, to przyjedź kiedy chcesz, to się w mniejszej grupie gdzieś pójdzie;)
byle szybko!!
a ja jestem na tę babę na L,. co to przędzie, obrażona śmiertelnie, bo nie przylazła i jeszcze nie napisała ani słowa, i smutno mi i w ogóle.
może Ty ją od kołowrotka oderwiesz jakim granatem i przywleczesz gdzieś w publiczne miejsce??
Wcale bym sie nie obraziła, zeby poleciał do mnie. tez taki kcem!
jestem chora z żądzy posiadania (i nie tylko)
I poprosze o przepis jak toto zrobić. Potrzebuję miec i już.
jaka grubość drutów? ile wełny poszło? jakieś szczegóły plis.
Ide dogorywać.
Dorotko - coś pięknego widzę!!!!! Cudo zrobiłaś!!!!
No widzisz! Sylwia pozwala na macanie!
Obiecuję niegodnymi rękami nie dotykać - ino oczami połknę ;-D
Laura, a co Ty tak bez szacunku do mojego otulaczyka się odnosisz - co za barachło ??? Toć to wełenka najwyższej klasy. Myślisz, że jak ukręciłaś, to możesz wyzywać ;-)
Ata - no dobra, to choć jednym paluszkiem dotkniesz ;-)
Basiu - miłość do wensa dzielę z Tobą niezmiennie:)
Nie sądzę, żeby mi przeszła - w miłości jestem stała:)
Krzywusów się nie boję - ambicja mnie już nie żre, pasję poznawania mam ogromną, 50+ nie mają już do stracenia i mogą wszystko! Po krzywusach przyjdą i śliczne wełenki - jestem pewna, w końcu nie święci garnki lepią, a i małpę można nauczyć jeździć na rowerze, jak mawia mój ślubny:) No i jeszcze mając doświadczonego doradcę - w każdym fachu mistrz to prawdziwy skarb, największy!
Dzieci mi nie płaczą, córkowy maluch to jej dziecko nie moje(:D:D:D), życia TYLKO w papierach spędzać nie zamierzam - w końcu taka wspaniała pasja to świetne zajęcie do końca życia!
Ja też bardzo chcę Cię poznać, nie ukrywam:)
Inka - tę zarazę doprawdy okiełznać trudno. Wymyka się schematom, robi co chce i kiedy chce (nie żebym to w pejoratywnym znaczeniu miała pisać, ależ skądże!) - wiesz, oni, ARTYŚCI tak mają! Nie przydusisz, nie przymusisz - no nic nie zrobisz! Weź ją na kawę, podstępem, może przylezie. Ja pomysł spotkania choćby i Was dwojga cały czas popieram z całego serca - Ty masz znajomość tematu, cenisz dobre wełny, mieszkacie w tym samym miejscu - no nie mam pytań. Jak gadzina się dalej będzie ukrywać to Ci adres podam - a na stronie sklepu jest jej telefon, telefony odbiera:)))
Violet - druty nr 4, wełny z kwiaciorem poszło prawie 500 metrów.
Ja wiem, że Ty byś to chciała - ja wiedziałam!
Przepis mam we łbie - nawet nie zapisałam, ale jeszcze pamiętam, mailem Ci poślę, ok?
Maila od Ciebie zostawiłam sobie na deserek - poodpisuję na komentarze i sobie przeczytam:)
:***
Kankanka - toż to proste jak konstrukcja cepa, naprawdę! Cała uroda w Laurowej wełnie, tu się wcale wysilać nie trzeba, żeby coś pięknego wyszło. Jestem chora na to i Wiola już też zarażona - trza nam uprząść łącznie około 1000 metrów fioletowego wensa - tfurczyni słyszy???
Wyślij mi słonko skrócony przepis na wykonanie, plizzz. :))))
Laura:
"Jezu,Inka przylezę . Słowo honoru że przylezę".
Honor ważna sprawa - trzymać pysk trza pod honorem, klnie się na honor - i na honor się też przyłazi! Dałaś słowo, paniała? Już Cię Inka rozliczy - nie ja. I dobrze, mnie się nie słuchasz:)
"Dorka ,ja nie wierzę w to co widzę. Ślicznie Ci wyszło z tego barachła ode mnie. Szacun Babo,przez Ciebie to chyba rzucę druty w kąt,żeby nie kaleczyć rzemiosła... "
Gorszej głupoty dawno nie słyszałam. Znaczy żeby coś ślicznego wyszło z barachła. Krygujesz się czy jak? Czy Ci mam BYKAMI PISAĆ, ŻE WEŁNY PRZĘDZIESZ PRZEŚLICZNE??? I PIĘKNIE JE BARWISZ??? Czy ja jestem idiotką, żeby takie rzeczy pisać publicznie? Nie jestem! Prawdę piszę - żeby pisać tak jak piszę muszę mieć 200% pewności, paniała? I ja tę pewność mam.
Druty rzuć w kąt, choć i na nich też Ci cuda wychodzą, do których mnie daleko. Rzuć dla przędzenia - tak mało jest ludzi, którzy przędą tak pięknie... Basia, Ty, Rene, Kocurek... Mało. Warto prząść. A przecież wiem, że to kochasz...
Masz szczęście, że Cię lubię. Oberwałabyś pięć razy bardziej za fałszywą skromność.
Ata - jeśli Sylwka pozwala na macanie to macaj i łapami - mnie nic do tego:)
Pożegnałam się z otulaczem, ucałowałam na drogę - paczuszka zaadresowana czka na jutrzejszy poranek. Daj znać, jakie wrażenia po macaniu i oglądaniu - tylko na litość prawdę pisz, bez wazeliny, prawdziwa krytyka i spojrzenie z dystansu są dla mnie bezcenne, jasne?
Sylwka - jak to dobrze, że zrypałaś porządnie! Najpierw specjalnie przędzie i farbuje, a potem zaniża wartość i jakość - no któż to słyszał? Pojutrzy pomacasz, pomiziasz i sam ocenisz - nieobiektywnych ludzi nijak nie słuchaj:) (bo kto to słyszał, żeby zniechęcać kupujących do owoców swojej pracy, no ja jestem za cienka na pojęcie tegoż!:)
Doro, 1000 metrów to ja bym chciała sama!
Kankanka - słonko, opis mam we łbie, jeśli tylko jutro znajdę chwilkę to przeniosę opis ze zwojów mózgowych na papier i prześlę Tobie i Wioli, bo obie prosiłyście. Tam nijakiej filozofii niet - ino będziesz musiała sobie odpowiednio przeliczyć oczka na swoją filigranową figurynkę, ale to przecież dla Ciebie pikuś - nawet nie Pan Pikuś:)))
Vi - a na co Ci 1000 metrów? Na słiterek???
To zamawiamy 2000 metrów - a co, jak jechać, to po całości!
Dorotko, z góry dzięki. Jakoś nie mogę myśleć ostatnio, brak skupienia totalny.
To ja pomyślę za Ciebie i jak tylko czas pozwoli wzór jutro wyślę:)
Zwoje mózgowe niech się skręcą porządnie i do roboty wezmą - no ileż można właścicielkę męczyć!:)
Ta, na słeterek.
Tylko Laurka cos sie miga:(((
Cudności i już. Nie dziwię się, że chciałabyś zachować dla siebie :-)
Violet - będziem cisnąć - z miłościom wielkom, ale cisnąć.
Pokazała.
Zaraziła.
No to teraz ma dwa rzepy na swoim ogonie...:)
Gazela - no z trudem dziś raniutko wysyłałam paczkę - ale słowo się rzekło, trzeba się było rozstać.
Skoda, że ręczne przędzenie to powolny proces - bo to i przygotowanie czesanki (farbowanie, suszenie), później przędzenie - ono też potrzebuje czasu... Nijak się nie da więcej niż się da, nijak się nie da przyspieszyć - jeden człowiek może tyle, ile może - i już! A jakość tych wełen - nie do przecenienia...
No to jak Ci prawdą po oczach rypnę, to nie wiem czy się prędko pozbierasz :-P
Wazeliny nie będzie! Ani krztyny!
No teraz to już się boję nie na żarty! To Ty tę prawdę jedyna lepiej mi na maila napisz, o matko jedyna - bo się do końca świata nie pozbieram!
Nie ma mowy! Tu będę szczera! Jakby nie było - tu się dyskusja toczy :-P
A tak btw: toto na 5 drutach rzecz jasna dziobałas??
Fajny minipączus:)teraz nie masz innego wyjścia,tylko musisz taki dla siebie zrobić...pozdro:)
Ata - dobra.
Zniese.
Na klate biere.
Raz kozie smierć!
Lucynka - no nie mam wyjścia nijakiego! I na dodatek trza będzie machnąć dwie sztuki - Violetowa mi się na śmierć zapłacze, jak tylko sobie zrobię - się porobiło, nooo...
A jasne, oczy wypłaczę, powódź zafunduję i z zazdrości zżółkne tak, ze zawstydze Chińczyków.
Powodzi to się nie boję, ale jak zżółkniesz to będzie niezła jazda:D:D:D
to już jutro, to już jutro :-)
Błogosławieni nieświadomi, albowiem nie wiedzą, co w paczce znajdą!
Matko, Sylwka - nie podkręcaj, ja Ciebie proszę...
Dopóki nie dotkniesz, na się nie nadziejesz i nie stwierdzisz, że to jest to - nic nie gadaj, bo sczeznę!
Błogosławieni pewni zdolności Twych, albowiem do nich piękne otulacze należeć będą :-) Proszę się nie nakręcać miła ma Koleżanko - dobrze będzie :-)
Nie moge,buuuuu... co zerkne to mię żałość bierze, Kurde, było mowic, ze to "moj" fiolet, to bym przyjechała i ukradła, nawet nie Twoja wina by była, miałabys dobrą wymowke...
Kurcze, to nie powinno być AŻ tak ładne!!!
Wiola -jak to nie powinno ??? Toć to moje, to powinno ;-)
No a ja się dowiem w końcu czy to na 5 drutach??
Sylwka - no patrzcie ją, nakręciła SIEBIE i jej nie przetłumaczysz, no!
Ja się już odkręciłam - szybki spacer zepsem ma resetujące działanie:)
Ata - tajemnic dziewiarskich zdradzać nie zamiaruję! Nie publicznie!
Na maila - psze bardzo, tutaj - milczę jak głaz.
Jak... jak... góra lodowa!
Wioluś, słonko - otrzyj oczęta, nooo...
Laurkę się przypili, żeby choć podobne było - poślę jej kawałeczek nitki, co mi został - będzie miała dla porównania:)
No nie płacz już - ja Ciebie bardzo, bardzo proszę!
Boszszsz!! Królowa Śniegu się odezwała!! Dobra! idę się mailowo wysilać :-P
A Ty co z tą królową śniegu - upsss, Królową Śniegu? Potrzaskało ze szczętem? Bajek się naoglądała???:D:D:D
Ta góra lodowa tak mi się skojarzyła.
A co?? Nie mogę se z dzieckiem bajek pooglądać?? Hę??
Idź no maila poczytaj! I odpisz proszę, bo jak nie to wiesz, co Cię czeka :-P
Odpisałam już milionpieńcetstodziewieńcet - reklamacji nie przyjmuję:D:D:D
Phi! Już dawno przeczytane i przyswojone :-P
A ja się pytam dlaczego tak późno zamówione? Nie można było tak, abym i ja pomacać mogła to cudo??? Toż nie popędzę na Wołomin tak zara... będę musiała zdać się na opinię Aty, no bo Sylwka wiadomo jak się ujrzy w tym cudzie to oboektywna nie zdoła być!!!
Ata - no jasne, że przeczytane, to wiem, ale czy przyswojone - się obaczy:D
Ataboh - a co ja Cię kobieto mam odpisać? A skąd ja wiedziałam, ze wy w niedzielę zarazy zlot miały? Może bym i jakie superturbohiperpałer włączyła, cobyś i Ty z macania cosik miała!
A w ogóle to gdzie i kiedy ten zlot???
Poverpolowy???
Bo ja daleko mam, ja muszę wcześniej wiedzieć!
Sylwka, no weź... słuchaj, jak otworzysz paczkę i cokolwiek Ci sie nie spodoba, chocby jedno oczk, to ja biorę ten otulacz! nawet małżona zmusze, cby pojechał do tego Wolomina, żebys na pocztę nie musiała biegac, oki?
Doro, daj mi bana na swojego bloga, bo oczy moje nie moga tego znieść a serce jeszcze bardziej, no.
Wiolu - baaaaardzo chciałabym Ci jakoś pomóc, ale obawiam się, że, znając prace Doroty, ciężko będzie się dopatrzyć tego nietego oczka ;-) Ale trzymam kciuki za poczynania Laury co by i na Twój otulacz coś pięknego ukręciła - może przynajmniej nie będzie to takie "barachło"* jak na mój ;-D
* cytat z wypowiedzi Laury, za którą już dostała po uszach
No kurka siwa jeszcze mi tu się prać na blogu zaczną, nooo... O jeden fioletowy ciuch! No nie pojmuje bab, nijak. Chłopów też nie :)))
Wiolka - jak naprawdę chcesz to dam Ci bana, a co Ci będę żałować:)
Sylwka - okulary se kup albo lupę, niejedno oczko znajdziesz, jakby tu rzec... niedoskonałe:D:D:D
Wełna jest RĘCZNIE przędziona, robota RĘCZNIE dziergana - nierówności i niedoskonałości są ZAMIERZONE (dziury na 2 cm:D:D:D)- inaczej by wszyscy mysleli, że to nie rękodzieło, a ze sklepu!:P
Po pierwsze: jak widzę, potężna odpowiedzialność na mnie spoczywa - nie wiem czy podołam!!
Po drugie: spotkanie droga Doro to my miałyśmy w piątek!
Po trzecie: nie hamuj ich! Jak się chcą lać, to niech im tam! Coś się będzie działo ;-D
Dorotko - toć ja własnie o takiej niedoskonałej doskonałości mówię :-)
Ata - nieeeeee, no bić to my się nie będziemy. Może tylko lekko się poszturchamy ;-)
Dobra.
Nie będę hamować!
Niech się dzieje:D
A nie mówiłam, że tytuł bloga mam proroczy?:)
A Sylwka = odbiorca doskonały...
Dziergniesz równiutko - zadowolona, dziabniesz niedoskonale - też jej się micha cieszy! No cud, miód i orzeszki:D:D:D
No bo ja to taki radosny Dyzio jestem. I w każdej sytuacji życiowej staram się znajdować to co najlepsze i tym się cieszę. A niedoskonałości ? One tylko stanowią doskonałe tło dla doskonałości, więc muszą istnieć :-) Łoj, zrobiło się filozoficznie, hihihi.
Potwierdzam - Sylwia na drugie ma Pollyanna :-)
a mnie i tak żal:(
Wiola, kurna, to przyjedź do Wołomina - dam Ci ponosić, obiecuję :-)
No dobra, może na jakims spotkaniu robótkowym sie uda spotkac:)
Otulacz szanować będę szczególnie, co by był ciągle jak nowy, żebyś mogła ujrzeć go w całej krasie.
Ata - skąd wiesz, że to moja ulubiona lektura z dzieciństwa ?
Dorotko - tak, pamiętam, że to Twój blog ;-)
Jakby nie było, znam Cię już parę lat i po twoim zachowaniu łatwo to odgadnąć :-))
No ja popracować poszłam, a te poszalały:!
Na szczęście ja tak lubię - goście, przy których trzeba chodzić na rzęsach mnie męczą, a tacy co się sami goszczą, herbatę se zrobią i se jeszcze pogadają - to miodzio jak dla mnie:D:D:D
Wiolka - otrzyj oczka i nie rycz.
Mamy tu jednego radosnego Dyzia i drugi twór płci pięknej wielce Dyziopodobny - nie będziemy płakać, będziemy od Dyziów zasysać i się uczyć:D
Mnie już do Polyanny coraz bliżej, Ty też się bierz, fioletów na świecie mnóstwo i u Laurki się jeszcze jaki znajdzie - a my weźmiemy Dyziówny śmiechem i rozwalimy humorem:D:D:D
Dorothea,czy każdy ktoś może do Ciebie napisać na maila/oczywiście, żeby o coś potruć/? I skąd wziąć tego maila?.Pozdrawiam.Anna.
Aniu - doro_thea_2@gazeta.pl
Truć umiarkowanie - niektóre maile od razu idą do kosza:D
A my to takie gościówy co i jeszcze po sobie pozmywają ;-D
ogłaszam wszem i wobec - otulacz przybył...
i .....
Sylwka - litooooościiiiii!!!
No to jest sadyzm... i znęcanie... i koniec świata, no!
Ona mnie wykończy...
Idę.
Wracam po 21.00!
Jak nie wrócę to znaczy, że leżę na OIOM-ie z rozległym zawałem, wylewem podpajęczynówkowym oraz wstrząsem pourazowym! O odszkodowanie wystąpię - jak nic!
i jest BBBBBOOOOOOSSSSSSKKKKKKKIIIIIIIIIIIEEEEEE !!!
Nnie oddam nikomu, a dziś to nawet nie wiem czy zdejmę do spania - noce ostatnio jakby mroźne ;-)
a tak na marginesie - czym Ty te swoje prace tak cudnie rozpachniasz ?
BUUUUUUU:(((((((((((((((((((((((
Tralalala! A ja jutro to obejrzę! Oczamy swemy niegodnymy!! ;-DDD
Leżę pod respiratorem.
Nie mogę się ruszyć, bo pełny monitoring akcji serca, poza tym lekarze próbują zwinąć ponownie rozprostowane do cna zwoje mózgowe.
Komórki nerwowe po doznanym szoku rozpierzchły się po śródmózgowiu i międzymózgowiu, a ciało spoczywa w... niepokoju!:)))
Tajemnic zawodowych nie zdradzam - rozpachniam, to rozpachniam i już! Jak się wszyscy dowiedzą to stracę możliwość rozpachniania, bo se sami to zrobią. Nie powiem nic!
Pisz mię, czy nie jest za małe? Za wąskie?
Prawdę pisz, bo się trochę tego obawiałam!
Sylwia pewnie prędko Ci nie odpisze...
Jakby to powiedzieć...
Otulacz przyszedł...
A ona się wzięła i przystroiła w niego, polakierowała pazurki pod kolor, jak na luksusową kobietę przystało i konsumuje kolację. Przy świecach... ;-)
O matulu - to narozrabiałam. Ale mam nadzieję, że masz opiekę niczym z Leśnej Góry, więc jakoś Cię doprowadzą do porządku.
O rozpachnianie już nie pytam - a niech tam, niech se pachnie dalej tak cudnie, a co mnie obchodzi dlaczego ;-)
Leży pięknie, jest dobre i rozłożone i zwinięte, kolory piękne, efekt końcowy również, a brocha wymiata. Tak se tu siedzę ubrana w to cudo i podziwiam cały wieczór. No i do tego właśnie sobie pomalowałam paznokcie na cudny fiolet - idealnie pasujący do otulacza :-)
Polazła w pierniki w te świece?
Czy w chałupie konsumuje?:)
Atuniu - kolacja skończona, teraz odpoczynek z winkiem w ręku, dzieciątko śpi, a mu tu sobie z Mężusiem oglądamy jakiś filmik, a ja boczkiem buszuję po necie ;-)
Wino?? Ty??? O matulu!! W końcu do normalności wracasz!! ;-DD
Dorothea - gdzie polazła, toć cycor nigdzie mamusi nie puszcza, ino domowa kolacyjka nam ostała, ale za to przygotowana przez najstarszą latorośl - pysznie i uroczyście było, nawet z kwiatami (no i w otulaczu i z fioletowymi paznokciami ;-)
No to skoro moje ostatnie wątpliwości zniknęły (co do rozmiaru) zaczynam się cieszyć pełną gębą, puchnąć z dumy i satysfakcję czuć. Już mię wolno:D:D:D
Napisz jeszcze wrażenia włóczkowe - która Ci bardziej podchodzi - wielbłąd czy wens? Ciekawa jestem Twojej opinii i wrażeń.
Poczekaj, poczekaj! Jeszcze JA się nie wypowiedziałam! Jutro Dzień Prawdy :-PP
Na razie mię interesi zdanie prawowitej właścicielki, Atusia paniała? Inne macadory będą się wypowiadać we właściwym czasie:P
Taka jesteś?? No to fochem zarzucam! A jutro to Ci taką prawdą przywalę, że uhhh!!
Idę se! O!
Puchnij, puchnij, bo jest za co :-)
Włóczki ciężko porównać, bo w sumie zupełnie inne przeznaczenie. Wielbłąd bardziej mięsisty, gruby, lejący, wens też lejący, ale wzbogacony o lekką szorstkość i ten włosek taki lekko moherowy. Kolorystycznie też zupełnie różne - wielbłąd tchnie naturą, pustynią, a wens roztacza swe uroki przejściami tonalnymi - trochę tak, jak nuty w muzyce - tańczy na pięciolinii barw (choć to wpływ nie tylko wełny i jej właściwości, ale również Laury). Jakbyś mnie spytała który wolę, to sama nie wiem - obydwie mają tak różne cechy, choć ja kocham zabawę kolorem, więc chyba wens bardziej podbił moje serce. Stwarza większe możliwości, choć w związku z tymi melanżami pewnie bardziej wymagająca jeśli chodzi o ściegi.
Atuniu - wracaj, ja tu się musiałam natworzyć metafor, więc i praca umysłowa trwała (tylko mąż zapytał - "a co Ty tak miętosisz ten sweterek ?")
No to się nazywa profesjonalna odpowiedź:)))
A ze ścigami jest dokładnie odwrotnie. Jeśli wełna jest jednolita - jak wielbłąd - wtedy można się bawić wzorami. Warkocze, ażury, tego typu sprawy. Jeśli barwna - wzory się odpuszcza, ściegi wybiera się proste, pokazuje się piękno wełny, czystej w tym przypadku, naprawdę stuprocentowej, a bawić się należy formą - im mniej wzorów tym lepiej. A forma to sweter, poncho, otulacz, ciepły szal - wszystko co proste.
Tak, jak w Twoim otulaczu - wystarczy tylko drapowanie dzianiny i spięcie brochą. Gdyby tam walnąć jeszcze warkoczyk czy ażurek byłby już nadmiar atrakcji. Tak myślę.
Mam wielką radość z Twojej radości:)
Wełna dobra, mocna, będzie Ci dobrze służyć - pierz tylko delikatnie, po odpięciu kwiaciora. Wełna w praniu nie traci właściwości - pozostanie połyskliwa, włosek się nie spłaszczy.
No i wens jest zdecydowanie mniej "kruchy" od wielbłąda - oprócz urody niewątpliwej jest w tym wszystkim jeszcze niesłychanie odporny, a przy tym praktyczny.
Dorotko - no właśnie to miałam na myśli, pisząc o trudności ze ściegami tzn. że w sumie najlepiej zwykły dżersej, bo jakieś warkocze i inne takie to przy melanżach zdecydowanie za dużo.
Laura - jakby co to takie, co to widzą tylko mieniące się, odeślij do mnie na przeszkolenie. A jakbyś opis na stronę potrzebowała do swoich wełenek, to służę pomocą - niech czytają i się uczą ;-D No i pozdrów ego ode mnie. Acha , i szykuj się, bo te dwie ode mnie będą dzwonić (albo jedna, co to jakieś granaty jeansowe chce - chyba ją muszę przed tym telefonem też lekko nakierować w poetyckich opisach barw ;-)
a może i masz rację - co se język strzępić po próżnocie ;-)
Laura jak to nikt??? A ja???????????? :(((((((((((((
Ja cieeee... za moimi plecami się dogadują, no!
Ja będę żądać "Wełny w Której Tańczy Słońce" w odcieniach fioletu z kropelką granatu, odrobiną burgundu i gradientem różu, lekko połyskującej z włoskiem długości 5 milimetrów. Wystarczy???
ja już nic nie mówię, bo widzę, że zaczynasz rozkładać skrzydełka ;-)
Sylwia, ekspercie - pytam!!!
Cebula to ma warstwy i ogry mają warstwy.
Dorotko - jak my się dogadamy, to i tak ostateczne dzieło stworzenia skończy u Ciebie ;-)
Wioluś, za mało poezji w Twem zapytaniu - dorzuć coś jeszcze, sam "fioletowy" dla Jaśnie Laurki niestrawny:D:D:D
Dobra, to Wy tu sobie poustalajcie te nazwy, włoski i kolory, a ja spadam, bo mój mały ogr, jak się obudzi, to będzie wrzask, że cyc nie na miejscu, tylko gdzieś się szlaja w fioletach jakowychś ;-)
Czekolada stała się Nigeryjczykiem???
Ja do TEJ PŁCI ostatnio okoniem, może niech czekolada zostanie:D:D:D
Sylwia - masz rację. Dogadujcie się co do tych pięciolinii, i tak to skończy u mnie, i tak będę miała ostatnie zdanie.
Ja se poczeeekaaam, Wy se pogadaaaacie, a potem ta WASZA POEZJA i tak na mych drutach skończy:D:D:D
Kurna, oki, dziś nie, bo mi sie gorączka na mózg rzuciła, ale jutro Ci wiersza o fioletach wensowych napisze:p I sprobuj sie wtedy wykrecic od przedzenia!
Oki - gorączkę Wiolka lecz, a jutro wierszem pisz, bo inaczej z wełny od Laury nici!
A ja puchnę, poziom mej pychy osiągnął granice krańcowe, pewnie jutro Najwyższy będzie musiał mię jakimś zdarzeniem do pionu sprowadzić, cobym do stanu normalności wrócić raczyła!
A kto mię pisał, zę za Chiny nie i za Afrykę tez nie? Ale nie ma zmiłuj, ide spać i modlić sie o wene, HA!
łoki, czuję się zwolniona, dziekuję.
Bo choroba nie odpuszcza i mózgownica nie pracuje prawidłowo.
A z poezją masz do czynienia na co dzien - Twoje wełny to czysta poezja:)
A ja tu na poezyje czekam - a tu jedna drugą zwolniła, no widział kto?
Nieładnie dziewczynki, nieładnie...:)
Ni ge ryj czyk w oliwkach....ratujcie mnie:D
ja bym chciała "wino czerwone, ze słodkich winogron, porastających południowe stoki andaluzyjskie, dojrzewających w pełnym słońcu Hiszpanii".
wystarczająco poetyckie jest?:DDDD
No więc... Widziałam i macałam...
Wino czerwone zamawiaj Inka u Laury - ona będzie wiedziała, jak uzyskać takie andaluzyjskie:)
Ata - no i co????????
No i...
No nieeeee... zmówiły się chyba - normalnie kolejna się nade mną znęca! Zaraz bana dostaniesz!!!
... publicznie, oficjalnie i bez cienia wątpliwości oznajmiam, że...
Zieeeeeeeeeeeew!
Nuuuuuuuuudy!
Idę spać:D
Ata się zacięła albo zawiesiła - trza ją zrestartować:D
...że Dorota niestety kompletnie nie umie i nie ma talentu. Powinna zgłosić się do bardziej uczonych na szybkie korepetycje...
Kurna - restart chyba był, ino się po restarcie defragmentacja dysku włączyła, klastry poprzestawiały - i obiekt wysyła niezrozumiałe komunikaty:)
Nic nie umiem.
Nie mam talentu!
Larwa i żmija napisała publicznie!!!
Idę się pociąć:D:D:D
Może znajdzie się ktoś litościwy i z pokładami cierpliwości i wytłumaczy Dorotce jak się robi...
ZDJĘCIA :-PPP
Bo ja macałam (delikatnie rzecz jasna i z nabożnym podziwem) to cudo i oniemiałam z zachwytu. Fotki Dorotki ino zbrzydzają ten majstersztyk!
To jest idealne zgranie dwóch niezaprzeczalnych talentów - Dory i Laury!
Ten tandem jest po prostu nie do pobicia!
Gdyby nie to, że w fioletach nie bardzo się widzę, ogłuszyłabym Sylwię, wyrwałabym jej otulacz i tyle by mnie widziała ;-DD
BUUUUUU!!!! Teraz to ja sie ide pociąć.
Ata...
Niezaprzeczalnie....
Bezwzględnie....
Bezdyskusyjnie.....
1:0 dla Ciebie!:D:D:D
P.S. Szykuję rewanż:))))))))))))))
No kurna, jak się tak wszystkie potniecie, to kto Was pozszywa ;-)
Boszszsz! Niby spokojny blog, a krwią spływa niczym rzeźnia!
I kto Was będzie potem zszywał??
Sylwka, a za ile oddasz otulacz? jestem gotowa licytować;)
Dorotko! I tak się nie boję :-PP
Wiola - toć on cenniejszy od arrasów z Wawelu :-)
No spuchłam!
Rozdęłam się!
Na amen!!!!
Arrasy się chowają - ja cie....!!!
Wiolka - a Ty nie rycz, ino broń do walki szykuj! Jak rzeźnia to rzeźnia:D:D:D
Rozdęła się i rozpuchła, a wcześniej się cięła! To teraz będzie masakra, jak przez to pocięte wycieknie...
Ale...... o co chodzi?????
Ania - poczytaj komentarze ;-)
W skrócie: Violka szlocha i się tnie, Dorota się cięła, a teraz puchnie, Sylwia pisze poematy godne Mickiewicza, Laura ze swoim ego w lusterku się nie mieszczą, a ja tylko sobie grzeczniutko siedzę i czasem nieśmiało słówko wtrącę ;-)
No ja właśnie po lekturze jestem i się zgubiłam do imentu. Dobrze, że dałaś streszczenie :)))
oj, bo tu darcie szat odchodzi, łzy i rwanie włosów, przeplatane z zachwytami, ochami i innymi wyrazami podziwu nad dziełem Dorotki ;-)
Dobra.
Opuchlizna schodzi:D
Rany cięte opatrzyłam.
Aniu - czytaj od początku z detalami, może zaskoczysz:D
Sylwka - czyli - jakby nie patrzeć - babski świat!:)))
Ata - mistrzu zamieszania - tyyyyyyyylko sobie grzeczniutko siedzisz, zarazo jedna...
Ładne mi siedzenie!
I nieśmiałe słówek wtrącanie:D:D:D
(ciekawa jestem, który osobnik nie-naszej-płci pokapowałby, o-co-cho! Śmiem twierdzić, że taki NIE ISTNIEJE!!!:D:D:D)
No ładne siedzenie mam!
Nie narzekam :-P
A który by tu osobnik trzeciej płci dobrowolnie sam wlazł??
Lauruś - no cóż, Inka będzie musiała Ci wyjaśnić:D:D:D
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)