sobota, 11 sierpnia 2012

Z maila do mojej Ulubionej:)

.... strzeliliśmy sobie w stopę!
Ba - rąbnęliśmy samobója!!!
Zara wszystko wyśpiewam.

Zimą ciężką zamówili my robotników do opalania i szlifowania drzwi, robota
została wykonana i sowicie opłacona, po czym zostały nam surowe, dżewnianne
drzwi.
Drzwi czekały pół roku na Właściwy Moment.
Po czym Państwo pojechało do Castoramy, wybrało bejcę (piękny rustykalny
dąb) oraz lakier i wróciło do chaty bejcować.
Państwo głupie, bo jakby złapało byle jaką deskę i maźnęło ją tym
rustykalnym dębem toby drzwi w życiu tym nie posmarowało!!!

Bejcę dopadła Pani (za zgodą Pana), dostała rękawice, fartuszek i pędzel -
i pojeeeeechała!
Dąb rustykalny okazał się...
bardzo
ciemnym
dębem.
Prawie
czarnym
dębem....

Państwo długo udawało, że jest git i że jakoś będzie, Pani pomalowała na
szczęście jeno ościeżnicę - skrzydła drzwiowego nie tykając.
W końcu Państwo się wespół wzespół przed sobą nawzajem przyznało, że dębu
TAK CIEMNEGO na drzwiach nie zdzierży, bo w przedpokoju będzie miało
prawie-trumnę, a kulor do pokojów nie będzie pasował nijak.

Finał?
W chałupie od rana wyje szlifierka, ościeżnica z biedą odsłania swój
naturalny kolor, a Pani uzbrojona w gruboziarnisty papier ścierny szlifuje
dołki i rowki w drzwiach! Znaczy te miejsca, co ich szlifierka nijak nie jest w stanie
ruszyć. I nikt Państwu nie płaci!!!
Ba - Państwo musi zaś do Castoramy jechać, bejcę nową kupić - na szczęście
część wymieni na inną, ale jedna puszka poszła się rąbać i tych zetów już
Państwo nie odzyska.

Remoncik niedługo skończy roczek, wiecie?
Fajnie jest:)))
Na szczęście humor nas nie opuszcza, bejcę zgodnie wybraliśmy razem,
odpowiedzialność karna jest wspólna, zatem się czymiem! Ino ten syfiasty,
najgorszy w życiu pył ze szlifowanych drzwi oblepił mi zaś chałupę! I
jeszcze będę musiała rzeczoną jako tako posprzątać, bo się do poniedziałku
przeżyć nie da.
 
P.S. Już posprzątałam:)
Tera pijem drinki i piffko.
I żremy lody:)
W końcu się żeśmy napracowali, nieee?
 
P.S.2. Jeśli jutro wyjrzy słonko to sfocę  jakoweś udziergi.
Słowo harcerza!:)
 

23 komentarze:

Mar pisze...

Z tymi drzwiami to zda się jakaś historia prototypowa....:)
Moja przyjaciółka w zeszłym tygodniu analogiczną aktywność wykonała z identycznym skutkiem.:)

Wszystkiego dobrego, miłego wieczoru i niedzieli!

Dorothea pisze...

Dzięki, Mar!
Za życzenia miłej niedzieli... i za historię prototypową:D:D:D

Anonimowy pisze...

Witam!
Tak przypadkowo trafiłam na Pani bloga... i "się zaśmiewam" (nie z Pani bynajmniej)... wypisz wymaluj moja sytuacja z przed dwóch dni... Od dwóch lat szykowałam się na "zdjęcie" olejnej farby z drzwi piwnicznych (dechy). Umordowałam się niemiłosiernie z usunięciem 6 warstw . Pojechałam do "Mrówki" po lakierobejcę... wybrałam "teak" ale potem , patrząc na próbki w sklepie wymieniałam, głupia ja, na mahoń (a mam juz nauczkę,że pierwszy wybor to dobry wybór) ... Niestety okazało się na krwisty mahoń... Pozostałam przy jednej warstwie - zamierzam zetrzeć z lakieru deski drzwi i kupić jakiś normalny kolor- i jak u Pani - pucha lakieru w nicość...czeluść... - aż przykro patrzeć na drzwi piwnicy - ciemno się zrobiło w korytarzu... - także nie jest Pani sama ... ;D - pozdrawiam Dorota.

Mar pisze...

a nie mówiłam:)
po prawej stronie piękny cytat zauważyłam, skąd to?

Dorothea pisze...

Dorota - zaśmiewaj się do rozpuku, jako i ja to czynię:)))
Inaczej można by oszaleć z nerwwww!
No i cieszę się, że nie jestem sama - zresztą bliski sercu budowlaniec zapewniła mnie, że takich jak my są tysiące:)

Dorothea pisze...

Mar - cytat jest autorstwa jednej z blogowiczek, z jej postu, urzekł mnie, bo tak bardzo przystaje do życia... poprosiłam o możliwość podania tego cytatu ze źródłem, zgodziła się, po czym za kilka miesięcy blog został zahasłowany, więc dane o źródle usunęłam. Ale od pewnego czasu blog jest znów otwarty - może powinnam zatem namiary pod cytatem podać...?

Basia pisze...

A pijcie sobie , pijcie:))) w końcu zasłużyliście na nagrodę!

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

No proszę jak zgodnie to Państwo działa. Ważne, że z humorem, ważne że razem:)))

Anonimowy pisze...

ło matko a czy nie lepiej bylo kupic lakiero bejce bo ta wodna bejca to wlasnie tak wychodzi.

Kankanka pisze...

Doruś, co tam rok remontu!
:)))))))))))))))))

Co do kolorów, to ustawiłam sobie wyłączność na dobieranie barw, co wybierze mąż - "o dupę otrzasł" jak to sam określa.

Ostatni jego wyczyn- samodzielne dobranie koloru do remontowanego starego kołowrotka, miast mahoniu jest śliczny burak!

Dorothea pisze...

Basiu - zasłużylim, wypilim:)

Dorothea pisze...

Aniu - no Państwo się stara, coby nerw po próżnicy nie szarpać!
Albowiem bez te czydzieści prawie lat państwo se dość naszarpało:D

Dorothea pisze...

Anonimowy - no brak nam doświadczenia! Lakierobejcę widzieliśmy, ale jakoś zaufania nie wzbudziła...
Jutro koniec szlifowania - będziemy żyć!:)

Dorothea pisze...

Kankanka - Chrząszczyku, brechtam się okrutnie:D:D:D
Co ta rok - masz rację, co tam rok!!!
Jak wyczymiesz z tem burakiem???:)

Kankanka pisze...

Se stoi na korytarzyku, by chrząszczyk nie oszalał :)))) a moc się zbiera na niego, oj zbiera, zaponiedługo mnię siły witalne wrócą i się będzie działo!

Dorothea pisze...

Ufff, chrząszczyku - cieszę się, że Cię szaleństwo ominęło:D
Narzutkę jakowąś na niego zapodaj, coby Cię burak nie drażnił... a może bejcodęba rustykalnego chcesz? Bedzie pasował???:)))
Dąb z burakiem - tego jeszcze nie grali!

Kankanka pisze...

Wrócę z wyprawy do Warszawy i przedstawię stan posiadania, ku wspólnej decyzji :)))))

Dorothea pisze...

Jak wrócisz z Warszawy to dąb już będzie sosną albo inną olchą:)))
Jutro jadziem do marketa mieniać na Jedynie Słuszny Kolor.
Masz czas jeno do juta do 17.00:D:D:D

Kankanka pisze...

A nie, mieniaj mieniaj, u mnie to musowo jeszcze mocy musi nabrać!

Dorothea pisze...

Oki!

Paczę niżej, a ten na kijach to non stop zapitala...
Ten to ma MOOOOC!

malaala pisze...

I będzie co wspominać :) Pozdrawiam!!!

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

Hehe, to następnych 50 lat zyczę, a co tam 100:))

mała Mi pisze...

...czytam, czytam i opis swojego weekendu widze ;) Ja kobieta w 9m ciazy syndrom wicia gniazda dopadł mnie bezlitosnie, a że właśnie na jakieś pół roku do starego mieszkania po babci się przyszło wprowadzić. Wpadła kobieta szalona do tego mieszkania i mówi ściany trza pomalować, tylko kobieta nie przewidziała, że w takiej starej chałupie to farba moze odpadać płatami, a i podłoga nie lakierowana tylko pastowana do umycia po remoncie to nie zbyt łatwe zadanie;) Cały weekend skrobania ścian, gipsowania i decyzja zapadła, że tylko pół pokoju malujemy bo na całe 25m rady nie damy i tak teraz oboje udajemy że jest dobrze i róznicy nie widac, że połowa śnieżno biała, a druga połowa z kurzem 20 letnim...

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)