niedziela, 28 października 2012

Wyjechałam jesienią (w piątek),

byłam w zimie (sobota),
wróciłam jesienią (dzisiaj, w niedzielę znaczy:)

Piątkowa jesień była cudna - nie mam (jeszcze, dostanę na maila) zdjęć, musicie mi wierzyć na słowo.
Zagapiona w cudnie podświetlone w parku zdrojowym drzewa nie myślałam o fotkach.
Na ściółce z liści było jeszcze mnóstwo brązowych kulek z jaśniejszym oczkiem.
Bo to jest kasztanowe miasto (klik):)

Sobotnia zima była obłędna!
(Fotek nie mam, dostanę na maila:)
Wystarczyło przejechać tylko kilkanaście kilometrów, aby znaleźć się w zawiejach, zamieciach i innych zimowych atrakcjach pełnośnieżnych.
I na Szczelińcu - najwyższym szczycie Gór Stołowych.
Obłęd w ciapki, brak słów, szczęście pełną gębą!
Piekiełko i Niebo (na górskim szlaku), szczyt zanurzony w chmurach i mgłach, łańcuchy i czołganie przez pełzanie, nieplanowane ślizgawki (pomimo odpowiedniego obuwia), śniegu 15 cm.
Co za uczucie!

Po zimie nastało lato - o takie (klik!:)
Bicze różniste, hydromasaże, pływanie i moczenie cielska w jacuzzi... ech!:D
Bicz tajemny, podwodny, mający siłę wodospadu nazwany został "mordercą".
Albowiem azaliż obawiam się, że po tym, jak mię wymasował jutro zaobserwuję na mym ciele siniaki:D
... może by tak zaordynować obdukcję...?:)
Dwie godziny, full relaks, nie-do-opisania.

A kiedy dzień dobiegał końca... knajpka.
Grzaniec.
Dwa grzańce:)
Pierogi z kapustą i grzybami (nie pieczarkami!), fantastyczny mocno czosnkowy barszcz, przemiły wszechogarniający spokój, śmichy i długie Polaków rozmowy.

I niedziela - zima/jesień, pakowanie, ostatni spacer, ostatnie przedwyjazdowe pogaduchy, radość, radość przerywana niepokojem (klik)...

Planujemy powtórkę z rozrywki.
Za czas niedługi.
W składzie nieco większym niż cztery osoby.

Jestem.
Czuję.
Żyję.
Jestem szczęśliwa:)


9 komentarze:

ossa pisze...

ktoś tu się zwyczajnie wybyczył :P

Dorothea pisze...

Ech i och i oczywiście:)
Gdyby tak jeszcze szczęście nie musiało się przeplatać z nie-szczęściem...
Z bezpowrotnym odchodzeniem...

Ściskam:*

ossa pisze...

bo to odchodzenie jakoś nie wyszło- nie ma nigdy dobrej pory by odejść, nikt nie chce odejść a każdy musi.
boję się odchodzenia- dlatego milczę.
boję się..też

tabakowska pisze...

gdzie, gdzie byłaś????? :)

Dorothea pisze...

Ostre - no tak.
Ani dodać ani ująć.
Staram się oswajać, choć nie wiem, czy się da...

Dorothea pisze...

Tabaka - wylazłaś???
No gdzieś była, kobieto? Niektórzy listy gończe słali, serioserio;)

Przeczytaj posta jeszcze raz, kolory linków mam takie, że nie zawsze widać, o co cho, dodałam "kliki".
Jakbyś planowała stosowny i zasłużony odpoczynek to z całych sił polecam!

Violet pisze...

Echh...ja też chcę....

Dorothea pisze...

Następny wyjazd niedługo - pakuj się!
:***

olimpia2708 pisze...

Pozdrawiamserdecznie ;))

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)