Są tylko lata łatwiejsze i trudniejsze.
Po najczarniejszej nocy wstanie dzień, po beznadziei wróci nadzieja.
I będę żyć dalej, żyć do końca.
Jak był ten rok?
Emocjonujący, obfity w wydarzenia, pełen życia w życiu.
Dwie bardzo poważne choroby w rodzinie, obie zakończone wyzdrowieniem.
Radość:)
Odejście mentalne bliskiej mi przez bardzo wiele lat osoby, z jej woli.
Ból i smutek.
A później wewnętrzne poukładanie i mnóstwo dobra, które z nie-mojej decyzji się stało.
Wdzięczność:)
Początek odbudowywania bardzo ważnej relacji w rodzinie.
Zawaliliśmy obustronnie, ale... odbudowy wola takoż obustronnie silna, pracy będzie dużo, emocji jeszcze więcej.
Radość, radość, radość!!!
Latałam na kijach - nie wylatałam wprawdzie 2012 kilosów choć taki był gryplan, ale wylatałam niewiele mniej.
No i nauczyłam się pływać - ha! Niespodzianka dla mnie samej, która jak dotąd tylko "po warszawsku":)))
Mam dach nad głową.
Mam co jeść i w co się przyodziać.
I czym pachnieć:)
Mam pracę. Mamy pracę. Wszyscy w rodzinie mamy pracę.
Mam miłość.
I Miłość też mam.
Żyję dziś, tu i teraz - śmieję się i płaczę, kocham i i cierpię na przemian - ale czuję, że żyję!
Nie jutro, nie pojutrze, nie w wyobraźni - dziś, tu i teraz, w każdej chwili!
Piotr (klik) przed chwilą przypomniał, że tak właśnie żyli z Joanną.
Uczmy się od najlepszych. Ja się uczę.
Życzę Wam, nam Życia - żywego, mocnego, prawdziwego, życia do końca!
I niech będzie nam wszystkim dane widzieć zdarzenia w czasie we właściwym wymiarze - niech będzie!
Nie tylko w Nowym - 2013:)
P.S. Niedługo fajerwerki - uwielbiam!