Stawka wysoka, bo od 1 lutego mam planowany czterodniowy urlop, a w nim... ech, same pyszności!
Spotkanie z Violet (kliiiiiiiik!) i jej rodziną, w pięknym miejscu.
Pierwsze kroki na zjazdówkach i biegówkach.
Grzanie kości w ciepłych wodach cudnych basenów.
Dzierganie, wieczorne (
Walczę zatem - coć łatwo nie jest, bo w rodzinie również nieciekawe niespodzianki.
Ale jestem dzielna i się nie poddaję:)
Udziergałam sporo.
Znów nie mam kiedy sfocić - wybaczcie.
W końcu przyjdzie TEN czas.
I zrobię to:)
Czytam Was, choć na komenty czasu nie staje.
Ale czytam!
I ślę ciepłe pozdrowienia:***
Errata:
Link do Violet był nieprawidłowy!
Poprawiłam:)
Nie powinnam pisać postów o nieludzkiej porze!:)))
9 komentarze:
piękne widoki, narty, termy, grzane winko tudzież pifko - już zazdraszczam.
i ciepło pozdrawiam.
:*:*:*
Sorry, Polaków, nie polaków... i tego się trzymajmy! ulach
no to się rozmarzyłam...w pościeli.
Poprawiłam polaków - dzięki!:)
Ciekawie się zapowiada, więc nadrabiaj zaległości, żebyś spokojnie na urlop mogła pójść :-)
powodzenia :)
Najbliższa przyszłość zapowiada się u Ciebie bardzo przyjemnie. Dużo siły Kochana, by do niej dotrwać, dopracować.
Przepiekne robótki Violet. Misterności.
Udanego wypoczynku.
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)