Wtedy... wtedy byłam cała połamana.
W środku.
Po koszmarnym przeżyciu, po czymś, co nie mieściło mi się w głowie.
Na krawędzi.
I właśnie wtedy Go zobaczyłam, dostrzegłam.
A właściwie zaczęłam dostrzegać... i trochę podglądać.
Był z piękną dziewczyną, która wydawała się być zakochana w Nim po same uszy.
Była naprawdę cudna i taka... taka jakaś autentyczna.
Tak ją postrzegałam.
Przychodził zawsze razem z nią, myślałam, że są parą.
Zawsze też wracali razem.
Tego dnia było inaczej - rozstali się tuż po zajęciach.
Później się okazało, że zupełnie przypadkiem wsiedliśmy do tego samego tramwaju.
On i ja.
Uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się.
Podeszliśmy do siebie, przedstawiliśmy się sobie... i przegadaliśmy całe 15 minut wspólnej jazdy.
Ja wysiadłam pierwsza, On pojechał dalej.
Wysiadłam, przeszłam kawałek drogi, a później stanęłam jak wryta.
I zaczęłam myśleć, co jest, co mi jest!
Zakochałam się, zauroczyłam? Nie, nie byłam do tego zdolna, nie wtedy, nie po tym, co przeszłam.
Stojąc w miejscu myślałam dalej, próbowałam dojść, co się zadziało.
Dojście do prawdy zabrało mi kilka dni.
Te 15 minut w tramwaju było spotkaniem z kimś, kto miał wrażliwość taką jak ja, wartości takie jak ja.
Kto był do bólu prawdziwy.
Tak czułam, odbierając ten niewerbalny przekaz całą sobą.
Później... później poznaliśmy się bliżej.
Piękna nie była Jego dziewczyną, choć była w Nim zakochana.
Łączyła ich umowa, łączyły wspólne zajęcia, po których odprowadzał ją do domu.
A właściwie odwoził.
Robił tak, bo do tego się wcześniej zobowiązał, zanim jeszcze pojawiłam się ja.
Nawet wtedy, gdy byliśmy już parą nadal towarzyszył jej w drodze o domu, a ja wracałam sama.
Dziwne, prawda?
Z zajęć wychodziliśmy razem, ja byłam już Jego dziewczyną, a On inną odprowadzał do domu.
Jakaż wiarygodność, jakie dotrzymywanie słowa!
Nie, nie byłam na Niego zła.
Postrzegałam taką postawę jako coś bardzo wartościowego.
Kiedy zaczęliśmy się spotykać powiedziałam Mu, co się ze mną stało. O swoim połamaniu.
Widziałam, jak się zakochuje, jak Mu na mnie zależy - i jak nie jestem w stanie tego zaangażowania odwzajemnić.
Zrozumiał.
Przyjął mnie taką, jaką byłam i powiedział, żebyśmy spotykali się nadal. Że zobaczymy. Że nic na siłę.
Ta wolność spowodowała, że stawał mi się coraz bliższy, a moje serce przy Nim zaczęło się sklejać, zabliźniać.
Dzień po dniu, tydzień po tygodniu swoją postawą potwierdzał to pierwsze "tramwajowe" wrażenie, jakie na mnie zrobił.
I przyszedł dzień, kiedy dotarło do mnie, że kocham...że Go kocham.
Wrażliwość taka, jak moja.
Wartości, życiowe fundamenty też takie same.
Prawdziwość, autentyczność i dotrzymywanie słowa.
To, co odkryłam wtedy nadal jest takie samo!
Potwierdzam to dziś - dokładnie po 30 latach naszego małżeństwa.
30 lipca 30 lat temu wzięliśmy ślub.
Urodziliśmy dwójkę dzieci, które juz poszły w pierniki, znaczy na swoje:)
Oboje jesteśmy ludźmi z krwi i kości.
Niejeden raz mieliśmy ochotę wysłać jedno drugiego w kosmos bez możliwości powrotu
Życie wiele razy nas zaskoczyło i dało nam w kość.
I przyszło też w swoim czasie doświadczenie tak ciężkie, że ledwo ocaleliśmy...
Ale ocaleliśmy - dzięki Bogu!
Uśmiecham się dziś do myśli, że ciągle kocham Tego Faceta (i wiem, że też jestem kochana).
Tego mojego nie-ideała.
Ja - kobieta i żona również nie-idealna.
W środku mnie ciągle mieszka młoda dziewczyna, która nie chce się starzeć i próbuje oszukiwać czas (mam nadzieję, że nie metodą "dzidzia piernik:))).
A w oczach mojego męża oprócz zmęczenia często ostrzegam to samo ciepło, które widziałam, kiedy się poznaliśmy... to ciepło, z jakim na mnie patrzy...
Nie wiemy, co przed nami.
Wiemy jedno: bardzo byśmy chcieli razem się zestarzeć (choć się starzeć nie chcę to przecież muszę:).
Sie zobaczy, co przyniesie życie:)
24 komentarze:
Piękny tekst, wspaniała rocznica :)) Brawa wielkie i gorące uściski :))
Dorcia dalszych lat takiej oddanej miłości, my obchodziliśmy wczoraj swoje 13-lecie swojego Małżeństwa i jestem szczęśliwa, mam Wielką wdzięczność dla wszystkich, którzy życzyli mi dobrze i otaczali mnie swoimi modlitwami. Pozdrawiam.pa
Chlip chlip
Wzruszylam się
Jaka piękna historia
Zycze wam jak najwięcej wspólnych starczych chwil
przepięknie napisane. kolejnych 30 pięknych, wspólnych lat, w zdrowiu, spokoju, radości, szacunku i miłości wzajemnej.
bardzo się wzruszyłam, piekny tekst :-) Życzę kolejnych pieknych wspólnych lat :-) Jak cudownie jest kochać i być kochaną :-) pozdrawiam
Piękne słowa! Gratulacje i oby tak dalej :)
Pięknie to opisałaś... łezka mi się zakręciła. Życzę Wam następnych wielu lat razem, z taką miłością patrzących na siebie.
Nieśmiało dodam, że my również lipcowe małżeństwo, 25-ego stuknęło 32... Buziaki. Renia
Wzruszyłam się. Ja nie umiem tak pięknie pisać, więc prosto z serca życzę wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze na wszystkie następne wspólne lata. U nas w październiku 25 rocznica. Pozdrawiam:)
Pieknie napisane, umiesz ubrać w słowa uczucia.
Doruś, Ty wiesz, czego Wam życzę. Życia w życiu, energii, optymizmu i chciejstwa do wszystkiego. Obojgu:)
A Tobie jeszcze imieninowo - zmiany tego, co ostatnio najbardziej dało Ci w kość:) Zmiany na lepsze:********
Vi - urodzinowo:***
Pięknie opisana historia Twojego życia i podsumowanie 30-letniego stażu małżeńskiego,gratuluje i życzę Wan dalszej tak pięknej wspólnej miłości!Ja teraz 6 obchodzę 25-lecie ach jak ten czas leci...
Gratuluje:)i dalszych pięknych następnych !!!!!!!
To wspaniale móc tak napisać! To wielki dar takie małżeństwo. Gratuluję i zycze równie udanych następnych 30 :)
No i ryczę...ech :)
No to życzę Wam kolejnych 130 lat razem. W zgodzie i pogodzie :)
A Tobie dodatkowo przesyłam urodzinowe uściski :-*
Krzepiace!
szczęściara :))
Moje gratulacje i życzenia szczęścia w każdym kolejnym dniu.
Kolejnych co najmniej 30 w takich samych uczuciach i pragnieniach :-)
To piękne.
Życzę długich lat razem.
:*
Wielu wspólnych lat Wam życzę. I gratuluję z całego serca.
poczytałam, powzruszałam się, pozazdrościłam... wszystkiego dobrego Dorotko, następnych tylu lat
Piękne słowa...tak zestarzeć się razem...
niby prosta a tak niezwyczajna historia :) zazdroszczę i życzę następnych lat razem, to piękne :)
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)