wtorek, 10 marca 2015

Czasem tutaj

jest przyjemnie.
Czasem pożytecznie.
Czasem bywa i przyjemnie i pożytecznie.
Dziś jednak nie będzie przyjemnie.
Za to z pewnością pożytecznie.
Post będzie nietypowy, czuję się jednak przynaglona, żeby to wszystko napisać.

Jak wiecie, czytam.
Nie tylko dla przyjemności.
Dość często wybieram pozycje oparte na faktach.
Szczególnie cenię sobie książki dziennikarzy śledczych.
Nie tylko polskich.
Tak się składa, że o takich książkach chyba tu jeszcze nie pisałam.
Nadrobię.

Czasem zdarza mi się trafić na pozycję, która porusza tak bardzo, że długo jeszcze żyje we mnie, choć lektura dawno ukończona. A czasem się zdarza, że nie chce mnie opuścić zupełnie. Że przebijając się przez warstwę emocjonalną pozostawia wewnątrz głęboki ślad.
W myślach.
W świadomości.
Po prostu zmienia moje postrzeganie rzeczywistości.

Wahałabym się, czy tę książkę polecać gdyby nie fakt, że jest ona polisą na życie autora. Te słowa usłyszałam w jednym z ostatnich rozdziałów (książkę mam w formie audiobooka). Autor prosi, żeby o tej książce pisać. Żeby ją polecać. Bo to być może go uratuje.
Zatem robię to, o co prosił.



Książka miała swoją premierę na początku lutego 2015 roku. Autor jest angielskim biznesmenem, który prowadził legalne interesy u naszych wschodnich sąsiadów. Od pewnego czasu stał się jednym z największych osobistych wrogów przywódcy wschodniego mocarstwa. To wyjaśnia, dlaczego jest w niebezpieczeństwie.

Dlaczego tym wrogiem się stał? Otóż miał nadzieję, że uda mu się wygrać walkę o sprawiedliwość. Że może stanąć przeciwko bogacącym się nieprawdopodobnie oligarchom, którzy okradali swoje państwo i okradli też jego posługując się metodami, które mu się nawet nie śniły. Bill Browder nie zdawał sobie sprawy, że w tym kraju nie walczy się uczciwie. Że tam niewygodnych ludzi po prostu się zabija.
Nie wiem, czy wiedział o Annie Politkowskiej (zastrzelona 7 października 2006 roku na progu swojego domu w Moskwie) czy Aleksandrze Litwinienko (otruty promieniotwórczym polonem 23 listopada 2006 roku w Londynie). Przypuszczam, że dowiedział się później, po tym, kiedy 16 listopada 2009 roku zakatowano w więzieniu Siergieja Magnitskiego, rosyjskiego prawnika, człowieka wielkiej wiedzy i wielkiej prawości. Siergieja, którego Bill dobrze znał i bardzo cenił. Człowieka, który bronił jego interesów i który również wierzył w sprawiedliwość. Wierzył w nią nawet wtedy, kiedy go więziono i torturowano. Wierzył do końca.

Po śmierci Magnitskiego Bill Browder bardzo się zmienił. Z człowieka robiącego głównie interesy i pieniądze stał się człowiekiem intensywnie walczącym o sprawiedliwość w imieniu nieżyjącego Magnitskiego, tym razem już z angielskiej perspektywy. Ujął mnie szczególnie zabiegami, jakie przez wiele lat czynił w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Doprowadził do uchwalenia Ustawy Magnitskiego...

Kilka dni po tym, kiedy skończyłam słuchać audiobook dotarły do mnie wieści, że ktoś z Polski również poczynił starania o poruszenie Kongresu USA, w imię sprawiedliwości. Tym kimś jest Pan Antoni Macierewicz.

"- Gdyby już w 2010 r powołano Komisje Międzynarodową badającą okoliczności śmierci prezydenta Kaczyńskiego i polskiej elity w Smoleńsku - mówił Macierewicz - nie doszłoby do ataku na Ukrainę, nie zginęliby pasażerowie malezyjskiego samolotu zestrzelonego przez Rosjan a armia rosyjska nie maszerowałaby dziś na Zachód w kierunku polskich granic i NATO oraz  prawdopodobnie nie zamordowano by Borysa Niemcowa. Wszystkie te wydarzenia są konsekwencja zmowy milczenia nad śmiercią polskiego Prezydenta i całej elity państwa polskiego - dodał. Ponadto poseł podkreślił, że aby zatrzymać Putina konieczne jest wysłuchanie publiczne w Kongresie USA pokazujące jak naprawdę doszło do zamachu smoleńskiego.

Antoni Macierewicz  podkreślił również, że Zespół Parlamentarny dysponuje materiałem dowodowym jednoznacznie wskazującym na odpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę polskiego Air Force One, który został zniszczony dwoma eksplozjami w powietrzu nad lotniskiem Siewierny".

"Zespół Parlamentarny dysponuje materiałem dowodowym jednoznacznie wskazującym na odpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę polskiego Air Force One".

Pierwszy raz jasno i dobitnie zostało to nazwane PO IMIENIU.
Bynajmniej ja pierwszy raz to widzę.
I jeśli po kilkuletniej walce i niezliczonych próbach zainteresowania sprawą amerykańskich kongresmenów Bill Browder doprowadził do uchwalenia Ustawy Magnitskiego, to być może starania Pana Macierewicza przyniosą podobne efekty i Prawda ujrzy światło dzienne. Być może USA zainteresują się tematem ze względu na własne bezpieczeństwo, a my na tym skorzystamy. Nie wiadomo tylko, kiedy.
Coś jednak zaczęło się dziać, a ja mam z tego wielką radość.

Temat smoleński budzi różne emocje.
Pana Antoniego Macierewicza różnie się traktuje.
Dla mnie temat z 10 kwietnia 2010 jest niesłychanie ważny, a Pana Antoniego Macierewicza ogromnie szanuję. Zaznaczam, że nie korzystam z żadnych mainstreamowych mediów. Opinię wyrobiłam sobie na podstawie wielu lektur i filmów.

Mam nadzieję, że ewentualni komentujący zachowają się godnie. Obraźliwe teksty wyślę w kosmos bez najmniejszego oporu.

Czerwony alert. Przeczytajcie lub posłuchajcie.
Litwinienko, Politkowska, Magnitski - wygooglajcie.
Poszukajcie filmów na Youtube, jest ich sporo - film o Litwinience, filmy autorstwa Billa Browdera, wywiady i konferencje Pana Macierewicza..
To wszystko ma ogromny ciężar gatunkowy.
Ale warto.
Naprawdę warto.
Po prostu warto wiedzieć.
Czasem tylko... czasem trudno po tym zasnąć.
Jednak - mimo wszystko - warto.

9 komentarze:

Karolina pisze...

Zasnąć to jedno ale jak żyć?

Dorothea pisze...

@ Karolina - prawda, czasem siebie o to pytam. Ratunek znajduję w życiu dzień po dniu. W cieszeniu się sprawami małymi. W miłości pojmowanej jako dawanie i przyjmowanie.
Czasem jest mi trudno.
Ale żyję.
Może tak?

Karolina pisze...

Chyba tylko tak. Bo inaczej to tylko kaftan zostaje. Człowiek jest za mały żeby to ogarnąć i z tym wygrać. Strach się bać.

Ataboh pisze...

Tak strach się bac... coraz bardziej strach się bać ....

Dorothea pisze...

@ Karolina - masz rację, inaczej tylko kaftan.

Dorothea pisze...

@ Ataboh - ano. Ale róbmy swoje, po prostu żyjmy.

Uliana pisze...

Dziękuję za ten post. Nie wolno poddać się dyktatowi strachu. Kończy się jako niewolnik. Na kolanach, z wiecznie pochyloną głową.
Choć bać się rzeczywiście jest czego. Nie tylko tego co w poście. Ułomne prawo, niesprawiedliwy wymiar niby "sprawiedliwości", znieczulica społeczna, pogarda dla biednych i niezaradnych, spychanie znacznej części społeczeństwa poza margines, wypaczona ochrona zdrowia. Oszustwa, cyberprzestęcy itd., itp. Można mnożyć.
Przy okazji - dziękuję za Langustę. Wlazłam, pozostałam. Analizuję, wracam na prostą.

Pozdrawiam serdecznie

Dorothea pisze...

@ Uliana - cieszę się, że post się przydał. I tak, można mnożyć. Nasz kraj jest ciężko chory. Oby nie śmiertelnie.
Z owoców Langusty też się cieszę. Bardzo:)

errata pisze...

Obraźliwe komentarze?
No tak, w naszej blogosferze całkiem inna orientacja.
Polityczna, znaczy.
Za swoje pro Kaczyńskie sympatie zawsze jestem na cenzurowanym :)). A jestem i już!

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)