sobota, 14 marca 2015

E-learning. Z dedykacją.

1. Jesteś w sieci. Surfujesz, podglądasz, czytasz. Dość rzadko na czymś zatrzymujesz się dłużej. Aż wreszcie "przypadkiem" znajdujesz coś interesującego. Wkrótce okazuje się, że nie możesz się od tego oderwać. Że nie jesteś w stanie przestać czytać.
Zdumiewasz się.
Niedowierzasz.
Po czym skanujesz całość od deski do deski.
Raz.
Drugi raz.
A później jeszcze raz, w końcu ze zrozumieniem.
Odkrywasz nową, nieznaną przestrzeń. Totalnie nieznaną ci galaktykę.
I długo w noc myślisz, jak to możliwe... jak to w tym kraju jest możliwe.
Dochodzisz do wniosku, że ciągle jeszcze niewiele nie wiesz o życiu, choć tak bardzo próbujesz się wczuć.
Dociera do siebie, jak okropnie i bezczelnie jesteś BOGATY (choć bogactwo to wszak pojęcie tak względne...) i jest ci wstyd.
Jeszcze pojęcia nie masz, że właśnie pobierasz bezcenną e-learningową lekcję.
Na dodatek zupełnie darmową.

2. Decydujesz się wysłać mail.
Otrzymujesz odpowiedź.
Cieszysz się z odpowiedzi i cały czas się uczysz.
Próbujesz zrozumieć, choć to niemożliwe. Nie byłeś nigdy w takich butach, nie chodziłeś tymi ścieżkami.I nie wiesz jeszcze, że BUTY staną się w temacie słowem kluczowym.
Na szczęście ktoś, do kogo napisałeś odrobinę odsłania ci swoje światy.
Maleńko, troszeczkę, anonimowo.
Starasz się to ogarnąć na tyle, na ile się da.
Już czujesz, już wiesz, że dotykasz skarbu, który nie ma ceny.
I że mógłbyś go nigdy nie odkryć, nigdy się nie dowiedzieć.
Gdyby nie ta sieć.
Gdyby nie ten człowiek.
Gdyby nie wszystko, co się zadziało.

3. Idziesz na spacer z psem.
Na swojej trasie widzisz człowieka. Mężczyznę.
Postury drobnej, szaty niezbyt czystej, twarzy brodatej.
Mężczyzna niesie trzy reklamówki.
Dwie są przezroczyste, trzecia nie.
W jednej reklamówce widać zgniecione puszki po piwie, w drugiej jedzenie, zapamiętujesz dużą paczkę makaronu. Zawartość reklamówki trzeciej pozostaje tajemnicą. Niemniej jednak już wiesz, że mężczyzna przed chwilą wyszedł z Twojego śmietnika.
A dzięki e-learningowi masz świadomość, ile czasu zajęło mu zebranie tylu puszek. WIESZ, że dziś bardzo ciężko pracował - mimo zimna, mimo deszczu. Jeść przecież trzeba i rachunki płacić też.

Mężczyzna Cię mija, pies sobie sika, ty rzucasz okiem na mężczyzny buty. Buty są bardzo zniszczone (może przeciekają - myślisz), a przecież buty są bardzo, bardzo ważne. I nagle cię olśniewa!
(szybko, szybko, musisz przypomnieć sobie całe e-learningowe szkolenie, zastosować je trzeba bezbłędnie, inaczej klapa, inaczej nic się nie uda!)
- Proszę Pana! - wołasz. Mężczyzna się odwraca.
- Bardzo Pana przepraszam, czy przypadkiem nie potrzebuje Pan butów?
- Potrzebuję - odpowiada mężczyzna. Patrzy na ciebie ze spokojem, bez emocji.
- Czy zechciałby Pan chwilkę poczekać? Mąż właśnie przygotował do oddania buty, które nie są mu już potrzebne, są w dobrym stanie, może Panu się przydadzą?
- A jaki rozmiar? - merytorycznie pyta mężczyzna.
Odpowiadasz. Rozmiar jest za duży, potrzebny jest o dwa numery mniejszy. Mężczyzna pokazuje ci swoje obute stopy i faktycznie, są (jak na mężczyznę) niewielkie.
- Wie pani, ja mimo wszystko je wezmę, może przydadzą się komuś innemu.
- Dobrze - mówisz z radością - proszę chwilkę poczekać, ja tu mieszkam, zaraz Panu przyniosę!
Biegniesz do domu, ciągniesz za sobą opierającego się psa, on nie rozumie, dlaczego spacer tak szybko się skończył.
- Biorę te buty, mam kogoś, kto ich potrzebuje! - wołasz do męża.
- Ale one są dziurawe, bardzo dziurawe! - odpowiada ci twój mężczyzna.
- To po jaką cholerę chciałeś je postawić obok śmietnika, skoro nadają się tylko do wyrzucenia??? - drzesz się jak oszalała. Awanturę jednak odraczasz, teraz trzeba działać, człowiek czeka, trzeba działać szybko.
I nagle cię oświeca. Przecież masz buty w jego rozmiarze - skóra, welur, mało używane, kolor neutralny, poradzisz sobie bez nich abo kupisz nowe. Łapiesz je pospiesznie, na te dziurawe nawet nie patrzysz, wybiegasz razem z butami i psem, pies szczeka, przepraszasz mężczyznę, nie chcesz by myślał że pies szczeka na niego, pies szczeka bo jest szczekliwy, taka jest przecież prawda.
- Znalazłam buty w Pana rozmiarze, czy takie będą odpowiednie? - pytasz.
Mężczyzna bierze buty i bardzo dokładnie je ogląda.
- Tak, są bardzo dobre, mogą być - odpowiada.
Podnosi głowę.
Patrzy ci prosto w oczy.
I uśmiecha się.
- Dziękuję, dziękuję bardzo. Dobrego dnia pani życzę - mówi. - I dużo zdrowia.
I odchodzi.

Pies ciągnie cię mocno, ma potrzebę, którą musi załatwić.
Idziesz dalej i łykasz łzy, łzy smutku (że tak być musi, że taki straszliwy człowieczy los) i łzy radości (przyjął te buty, będzie mu ciepło w stopy). I jeszcze łzy wzruszenia. Bo mężczyzna życzył ci zdrowia. Dawno nie słyszałeś tak prawdziwych, ascetycznie wypowiedzianych, szczerych życzeń.
Wydaje ci się, że e-learning nie poszedł na marne, ale pewności nie masz.

Wracasz do swojego życia.
Zamiast robić awanturę spokojnie tłumaczysz swojemu mężczyźnie, że baaaardzo dziurawe buty trzeba po prostu wyrzucić na śmietnik, że nie wolno nikomu robić nadziei, że jeszcze do czegoś się nadają.
Że to po prostu brak szacunku do człowieka.

P.S. Notkę dedykuję TOBIE.
Ty wiesz.
Za wszystko Ci dziękuję.
Zmieniło się moje postrzeganie, zmieniło się moje życie.
Mało kto ma na mnie taki wpływ, niewielu ludziom na to pozwalam.
Raz jeszcze DZIĘKUJĘ.

6 komentarze:

basia pisze...

...tak jak mało który post ma wpływ na mnie. Bardzo dziękuję za te słowa i nadal będę wpadała na Twoją stronę żeby..., no właśnie chyba się trochę " odchamić " i naładować akumulatory.Serdeczne pozdrowienia !

basia pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dorothea pisze...

@ basia- zapraszam:)
Za pozdrowienia ciepło dziękuję:*

Magda Spokostanka pisze...

Dziękuję Ci za ten wpis. Bardzo.
Pozdrawiam pięknie!

Dorothea pisze...

@ Magda Spokostanka - proszę i dziękuję. Twój wpis to dla mnie zaszczyt. Pozdrawiam najpiękniej :)

Ania M. pisze...

:*

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)