poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Masz słabe nerwy - nie czytaj.

Ostrzegam!

Wstęp.

W każdy roboczy dzień średnio wczesnym rankiem idę do pracy.
Mam blisko - chodzę, nie jeżdżę.
ICH widuję od pewnego czasu.
Może od kilku tygodni.
Mijają mnie, idą przede mną lub za mną.

Drobni, niewysocy, niżsi niż ja.
Z reguły dwóch, czasem jeden.
Rozbiegane, złe oczy. Szalone.
Szczurze (przepraszam) pyszczki.
Nie jestem strachliwa. ICH się boję.
Niby niewielcy, ale jakby coś wokół nich się snuło.
Jakiś mrok.
Są w kontakcie, porozumiewają się wzrokiem i gestami.
Prawie nic nie mówią.
Mam wrażenie, że są głodni.
Nie wiem tylko, czego...

Któregoś dnia wydawało mi się, że się na mnie szykują.
Nie wiedziałam na co.
Raczej na "dobra" które miałam w torebce niż na mnie samą - miejsce jest publiczne, można kogoś okraść lub trzepnąć w czaszkę i zwiać, zgwałcić mimo wszystko trudniej.
Nieoczekiwanie na drodze pojawił się ktoś jeszcze, ONI odstąpili od zamiaru... bądź też go nawet nie powzięli.
Nie chcę tego wiedzieć.

Rozwinięcie.

Pracując sprawnie i wydajnie dzisiejszym wczesnym popołudniem dowiedziałam się, że rano miało miejsce pewne zdarzenie.
(szykując się do pracy słyszałam straż i karetki, średnio mnie to rusza, szpital jest blisko).
Jeden z lokali w moim mieście ktoś podlał obficie benzyną, rankiem, tuż przed karetkami.
Zapłonęli dwaj młodzi mężczyźni, w tymże lokalu pracujący.
Niczym pochodnie wybiegli na ulicę, po czym zemdleni padli.
Później ta straż i karetki, jeszcze później helikopter, jego już nie słyszałam.

Zakończenie.

Pierwszy Młody Mężczyzna to syn bardzo bliskiej mi koleżanki. Znam chłopaka osobiście od lat.
Ma 5% szansy na przeżycie. Może... może już...
Drugi Młody Mężczyzna jest synem kogoś, kogo również osobiście znam.
Ma tylko kilka procent więcej.
... modlić się dla nich o życie czy o szybką śmierć...?
Bo nie wiem.
No i matki, matki, też jestem matką i sobie-nie-wyobrażam, nijak.
Do matki Pierwszego nawet nie próbuję dzwonić.
Mam wiarygodne wieści z drugiej ręki.
Właśnie dzwoniłam, do tej "drugiej ręki", nie mogła rozmawiać, coś ważnego na froncie się dzieje.

Post scriptum.

Pierwsze skojarzenie to mężczyźni o rozbieganych, złych oczach.
O szczurzych twarzach.
Niekoniecznie tak być musi.
Ale przecież MOŻE.

I przecież MOŻE być tak, że zupełnie nieoczekiwanie ktoś obleje Cię benzyną i podpali. Żywcem.
Straciłam dziś coś bardzo cennego.
Straciłam poczucie bezpieczeństwa.
Przecież to się dzieje TU i TERAZ.
A lepiej - lepiej to raczej nie będzie.
Gdzieś za uszami bezgłośnie brzmi mi "Droga"...

Przepraszam.
Post jest bardzo trudny.
Ostrzegałam.

16 komentarze:

danonk pisze...

O matko jedyna! Tego się nie da skomentować.

Dorothea pisze...

Ano chyba nie.

Lusia pisze...

Widziałam reportaż, straszne:(

Dorothea pisze...

Gdzie widziałaś???

Korespondentka wojenna pisze...

Widziałam dziś w wiadomościach. Masakra.

Dorothea pisze...

Dobrze, że nie oglądam TV... nie zdzierżyłabym.

graszkowska pisze...

nie wiem co w takim przypadku jest lepsze śmierć czy życie. Współczuje tym matką.
ps. nie masz innej drogi do pracy?

Dorothea pisze...

Mam, ale to niewiele zmienia... przemyślę, na pewno przemyślę. Nie wiedziałam, że o sprawie mówi całą Polska...

errata pisze...

Teraz to ja również straciłam poczucie bezpieczeństwa.
Wprost nie znajduję słów.

Dorothea pisze...

Pozostaje cisza... a co zrobić z utraconym poczuciem bezpieczeństwa?
Bo nie wiem.

emka pisze...

straciłam poczucie bezpieczeństwa już jakiś czas temu... nie udaje mi się go odzyskać.. nauczyć się z tym żyć? nie wiem...
:****

Unknown pisze...

Czytając Twoje posty nawet nie przypuszczałam, że jesteś tak blisko mnie...
Pozdrawiam serdecznie.

Kankanka pisze...

Szok. Dzisiaj odszukałam wiadomość na jakimś portalu informacyjnym, bo ja beztelewizyjna. Szok i zgroza.

Dorothea pisze...

@ emko - to zdecydowanie nie był post dla ciężarnej. Muszę Cię ochrzanić, że przeczytałaś.

Dorothea pisze...

@ Kasia J. - a ja trochę wiedziałam, mamy wspólną koleżankę o inicjałach M.M., ona mi o tobie wspominała i pokazała przez Ciebie wydzierganą piękną chustę. Ona nie wie o moim blogu, proszę o dyskrecję, Kasiu.

Dorothea pisze...

@ Kankanka - ano szok, ja też nietelewizyjna, za to mam w realu. Chłopak umiera i będzie umierał długo, po poparzeniach tak podobno jest, takie mam na dziś wieści.
A TV wierzyć nie warto, to wcale nie wojna gangów, oni tam pracowali, po prostu...

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)