poniedziałek, 1 czerwca 2015

Lepszy czas

Trochę.

Dwa dni wyjechane.
Mądrze pomyślana Msza dla sporej grupy bieluśkich aniołków.
Nie zdążyli się znużyć, byli pięknie przygotowani.

Duże rodzinne stado.
Śmiech, gwar, pyszne jedzonko.
Mecz piłki nożnej na ogrodowym trawniku.
Strzelanie z wiatrówki:)
Kandydaci na nowych członków rodziny - część już z "certyfikatem", część bez.
Zwyczajnie, prosto, bez zadęcia, bez nijakich przykrości.

Główna bohatereczka piękna, niewinna, radosna.
Totalnie nieroszczeniowa - jak cała reszta dorosłego już rodzeństwa.
Cieszyło ją wszystko - hulajnoga, zegareczek, kolczyki, parę groszy.
Za wszystko dziękowała z widocznym wzruszeniem.
Największym prezentem był Ten, Którego po raz pierwszy.

Bardzo się starałam, ale nie mogłam wejść całą sobą, jak kiedyś.
Lizałam lody przez szybę.
... tak już będzie?

Powrót.
Trawienie zdarzeń.
W domu pustka.
Ciszę lubię, pustki - nie.
Pustki-bez-niej.

Na dzisiejszy obiad odgrzewałam pierogi.
Jeden spadł mi na podłogę.
Musiałam go podnieść.
To dla mnie nowość.
W dobrych czasach w kilka sekund by go nie było.

Tęsknię.
Nie da się inaczej.

2 komentarze:

errata pisze...

Tęsknij sobie jeszcze. Zasłużyła sobie na to:).

Lusia pisze...

Ona jest z Tobą- tam na górze.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)