czwartek, 5 listopada 2015

Ukradzione w biały dzień. I dłuuuugie. Ale warto:)

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.

14 komentarze:

in. pisze...

przepraszam, ale to jest wyjątkowa bzdura.

och, znam bardzo wielu ludzi, którzy mimo "Boga w sercu" są ludźmi złymi. złymi do szpiku kości i z premedytacją. no ale przecież oni się mogą wyspowiadać, i będzie im wybaczone. ha ha.
znam również wielu ateistów o ogromnym sercu.
system wartości jest uniwersalny, niezależny od wiary.
ja sama jestem wierząca i nigdy w życiu nie przyszłoby mi do życia wartościowanie z tego powodu. i strasznie mi przykro, że ci "dobrzy" ludzie właśnie w ten sposób oceniają innych.

(swoją drogą, pierwsze badania czynności mózgu pochodzą z końca XIX wieku, a na początku pojawiło się już obrazowanie, więc owszem ,mózg profesora można by było już wtedy obejrzeć, a nie tylko przyjmować "na wiarę").

Dorothea pisze...

@ In - jeśli są złymi to nie mają Boga w sercu. tylko myślą, że mają. To tak, jak samo chodzenie do kościoła nie czyni z człowieka chrześcijanina, prawda?

... bo przecież może być tak, że ktoś ma Boga w sercu, a po prostu o tym nie wie...
:)

Anna pisze...

😊☺😁

Dorothea pisze...

@ Anna - nie kumam! Wirus na mózg mię się rzucił...:)

Unknown pisze...

Wspaniała opowieść :-) Czytałam z zapartym tchem.
Pozdrawiam serdecznie.

Dorothea pisze...

@ Kasia J. - też pozdrawiam, najserdeczniej :)

Zoisyte pisze...

Z tą opowieścią jest tylko jeden problem, mylili się wszyscy.
Już samo zrozumienie Boga, coś o czym sam Einstein mówił "Boski umysł", jest dla nas nieosiągalne. A skoro tak to co z tym złem i dobrem? Ano sprawa jest o tyle skomplikowana że to my określiliśmy sobie to wszystko.
Dobro – jedno z podstawowych (pierwotnych) pojęć etycznych, utożsamiane z pojęciem bytu. W moralności dobro określa poprawność (zgodność z normami moralnymi) czynów i zachowań człowieka. Czyli, cytując JPII : "przyjemność jest dobra, a przykrość zła. Różnica między dobrem a złem wynika z tego, że dobro moralne przynosi głębokie zadowolenie, a zło sprawia wyrzuty, przykrość wewnętrzną i ból"
A skoro tak, to trzeba teraz sięgnąć głębiej w naturę człowieka. My jesteśmy wychowywani w taki sposób aby umieć czynić dobro. Ale to dobro postrzegamy przez pryzmat nas samych. A nas samych napędzają trzy rzeczy: egoizm, zachowanie energii, chęć przedłużenia gatunku. I możecie teraz sobie do woli krzyczeć, ale taka jest prawda.
Wyobraźcie sobie sytuację: bardzo zła osoba (morderca, psychopata) zamierza zabić Wasze dziecko. Wiecie że się na zawaha, wiecie że dyskusja nie przyniesie nic. Jedyną metodą jest działanie. Czy bylibyście w stanie zabić w obronie własnego dziecka? No i teraz należy wrócić do przytoczonego cytatu JPII. Jeżeli nie zrobicie nic, to będzie ból, przykrość i rozpacz czyli zło. Czyżby dobrem była ochrona cząstki własnego jestestwa?

Albo inna historyjka, Ciotka Doro takie lubi :)
Była zima 1894 roku. W małym mieście Passau pewien chłopiec bawił się z innymi dziećmi nad rzeką Inn. Nagle wpadł do lodowatej wody. Młody mężczyzna, przyszły duchowny Johann Kuehberger bez zastanowienia wskoczył do rzeki i wyciągnął zmarzniętego chłopca na brzeg.
Ciąg dalszy znacie, prawda?

Reasumując:
Życie to sztuka wyborów, dobrych i złych.Ale żadne z nas nie jest Bogiem i nigdy nikt Go nie zrozumie. Więc nie możemy zakładać że Jego wyobrażenie dobra jest równoznaczne z naszym. O tym, czy byliśmy dobrzy czy źli to się dowiemy w odpowiednim czasie :)

Violet pisze...

Zoisyte, nie do konca się z Tobą zgodzę. Nie tylko wychowywani ejsteśmy do czynienia dobra. I nie tylko normy społeczne decydują o tym co dobre a co złe.
Stworzeni jestesmy na obraz Boga, mamy w sobie Jego cząstkę, więc jest w nas dobro wyższe niż jakies normy. A do tego jest sumienie. i jest miłość.
Nie naszym zadaniem jest rozumiec Boga. Nie w tym rzecz. Chodzi o wiarę, miłość, zaufanie.

Unknown pisze...

Nie zgadzam się.
Ciepło, światło, energia - to wszystko istnieje, można je poczuć. Mózg i inne narządy też są realne, można ich nawet dotknąć:)
Ewolucja to też nie fikcja.
Jestem osobą niewierzącą, apostatą. Boga w sercu nie mam, bo nie wierzę w jego istnienie.Staram się żyć tak, aby nikogo nie krzywdzić. Jednakże w sytuacji zagrożenia życia mojego lub moich bliskich, gdyby ktoś z premedytacją chciał zrobić krzywdę mnie lub mojej rodzinie-zabiłabym. Bez wahania i bez wyrzutów sumienia. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak przekroczenie granic samoobrony. Bardziej podoba mi się zasada "oko za oko" niż nadstawianie drugiego policzka.

Dorothea pisze...

@ Zoisyte są tacy, którzy Go znają. Mówię Ci - są:)

Dorothea pisze...

@ Violet - :***

Dorothea pisze...

@ Monika Jakubiak - masz prawo do swoich wyborów, a ja mam obowiązek to uszanować. Jednak dyskusja apostaty z chrześcijaninem owocna nie będzie, dlatego nie wchodzę w spór, choć się z Tobą nie zgadzam.

Noooo... może tylko jednym zdaniem: ja Go znam. Znam mojego Boga. Znam Jego serce. To brzmi dość odważnie, ale tak po prostu jest...

A gdyby ktoś chciał skrzywdzić mnie lub kogoś mi bliskiego walczyłabym jak lew. To nie jest miejsce na nadstawianie drugiego policzka. Czy zabiłabym - nie wiem, nie znam siebie od tej strony, nie miałam okazji się sprawdzić. Wiem, że nie chciałabym zabić. Nigdy w życiu. Ale unieszkodliwić - jak najbardziej.

Unknown pisze...

@Dorothea w jednym się zgadzamy: każda z nas szanuje wybór tej drugiej :) Ani mój,ani Twój nie jest lepszy, jest po prostu inny. Jak jest naprawdę, dowiemy się gdy nasz czas tutaj dobiegnie końca.

Unknown pisze...

@Zoisyte, historyjkę znamy. Tym dzieckiem był Adolf Hitler...
Jak mówią :
"Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary". Stephen King

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)