niedziela, 30 marca 2025

Początek

był całkiem niewinny. Otóż pojechałam z moimi panami do tzw. ogrodniczego, nakupiłam kwiatów przeróżnych, o nazwie "kwiatki, bratki i stokrotki" oraz narcyzy i mocno kiełkujące już cebule lilii w liczbie ośmiu. Załadowalim kfiatki do auta, pojechalim do chałupy, zaplanowalim sadzenie nazajutrz. Nazajutrzem zająć się miały chłopaki - znaczy przekopać, nawieźć oraz zagrabić grządkę, która na skutek ich działań powstać miała.

Nazajutrz chłopaki jak rzekły, tak uczyniły, kopaczem głównym zażyczył sobie być syn, towarzyszył mu w niedoli Mój-Ci-On. Czasem krótkim wszystko szło jak się patrzy, po czym za kolejnym wykopem synu memu coś wyraźnie zgrzytnęło pod łopatą. Podczas kolejnego wykopu zgrzytnęło jeszcze silniej, za wykopem kolejnym łopata utknęła. Wyraźnie i mocno utknęła.

Zadziwilim się wszyscy, po czym syn stwierdził, że czeba okolice utknięcia sensownie okopać, by się do całości jakoś dokopać. Rozpoczęło się zatem okopywanie z dokopywaniem w miejscu utknięcia.

Poszłam se zrobić kawę. Z mleczkiem. Se piiiiiiłam. Se poszydełkowaaaaałam. Po czem postanowiłam do chłopaków zajrzeć. Co obaczyłam? Ano to:


Okopywanie z dokopywaniem w miejscu utknięcia zaowocowało... wykopaliskiem! I to, w mordę misia, jakim! 

1. Okopywania dokonał syn, przy czym dni kilka później zachorzał był z temperaturą wysoką, no marzec bywa zdradliwy jak nie wiem co!

2. Wykopalisko pozostało zatem niezagospodarowane, syn albowiem przeznaczył sporo czasu na zdrowienie, mąż będąc w towarzystwie syna ostrożnym się stał wielce, coby nie zachorzeć jak on (wydaje się, że mężu udało się infekcji uniknąć);

3. Ja w międzyczasie zostawiłam panów samopas i wróciłam na rodzinne domowe pielesze; wcześniej posadziłam większość kwiatów (co widzieliście w poprzednim poście), lilie zabrałam ze sobą, ale jeszcze ich nie posadziłam; mam nadzieję, że jakoś do sadzenia dotrwają.

No i mam pytanie: co widzicie na zdjęciu??? To, co widać jako swego rodzaju obramowanie jest zrobione z metalu, całkiem nieźle już przerdzewiałego. To w środku jest z plastiku, tak przynajmniej badanie palpacyjne wskazuje. Niemniej CO TO JEST? CO TO JEST??? Tego nikt nie wie... Zatem dawajcie, może od Was kochani dowiemy się, czym jest nasze wykopalisko???

poniedziałek, 24 marca 2025

Jeszcze

trochę - tym razem - kolorowego, cudnego urlopu. W roli głównej kwiatki bratki:


i stokrotki:


Nasadziłam, niech rosną. Dzięki nim zrobiło się kolorowo i wesoło, cieszą oczy, bardzo cieszą. Drugą część bratków, stokrotek oraz prawie kwitnących już narcyzów posadziłam w innym miejscu, rozjaśniły rabatową rzeczywistość. Na tejże rabacie MCO posadził swego czasu tulipany, w innym miejscu rosną też hiacynty, zatem będzie kolorowo i będzie się działo:)

Jeszcze moje ukochane i ulubione drzewko, zdjęcie nie najlepsze, robione w pełnym słońcu. Araukaria chilijska, prezent od syna. Rośnie trzeci już rok, a lat ogółem ma chyba cztery. Na zimę opatulam ją grubą warstwą włókniny, daje radę nawet w mroźne dni. Obecnie ma około metra:


Urósł mi też ciekawy rozchodnik, nasiało się go mnóstwo nie wiem skąd. Póki co nie usuwam go, zobaczymy, jaką zrobi robotę.


Póki co to by było na tyle. Za chwilkę niedługą napiszę post z lekka archeologiczny. Życie czasem zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji. Albowiem kupiłam jeszcze cebule lilii, ale z powodów archeologicznych posadzić ich nie mogłam. Przywiozłam cebule do domu, posadzę je w lokalnym ogrodzie.

piątek, 21 marca 2025

Dostałam

urlop. Niby mam go teraz skolko ugodno, ale na przykład wyjechać mogę rzadko. A teraz wyjechałam:)

I mam las, cuuudny las:



Mam też jezioro, niebo niebieskie bardzo mocno, więc i woda w akwenie ma stosowny do nieba kolor.


Jeździmy na rowerach (syn zrobił nam ekstra park maszynowy - wyremontował i wyposażył dwa rowery, to samo zrobił z rowerem swoim). No i mamy do dyspozycji trzy rowery, korzystamy z nich do wypęku.


W sitowiu na zdjęciu z rowerami mieszkają żaby. Na razie jeszcze śpią, ale kiedy przychodzi ich pora warto tam podjechać choćby dla samych atrakcji akustycznych :)

Wieczorami palimy w kominku, popijamy smakowite drinki, oglądamy filmy, gadamy, gadamy, gadamy.


Oprócz tych wszystkich atrakcji gotuję z upodobaniem moim wdzięcznym pożeraczom, dziergam na szydełku oraz urządzamy niewielki ogródek (panowie kopią, ja nakupiłam kwiatków i czekam na przekopaną i użyźnioną glebę, żeby je posadzić).

Dziś ciepły dzień, marcowe 18 stopni nie zdarza się często. Aż chce się żyć w tej temperaturze i w tych błękitach nieba - i w tym lesie, który mam na posesji. A w odległości niewielkiej mam las duuuuży, prawdziwą puszczę pełną dobra wszelakiego - od olejków eterycznych począwszy na jesiennych grzybach wszelakich zakończywszy.

poniedziałek, 3 marca 2025

Dużo mówi

ta grafika. Wręcz bardzo dużo...


Co do loży B`NAI B`RITH to założył ją (bądź odnowił po latach) w Polsce Lech Kaczyński. CHABAD LUBAWICZ z kolei ulęgła się w Rosji.

Jakie Wam się nasuwają przemyślenia bądź może jaką wiedzę posiadacie w związku z wyżej prezentowaną grafiką?

(Źródło grafiki - FB, internety).

niedziela, 2 marca 2025

Widać, słychać i czuć!

Już prawie wiosna. Z dnia na dzień powoli odkrywa przed nami swoje oblicze:


To jeszcze jest właściwie oblicze przedwiośnia:


Niemniej za chwileczkę, za momencik...


Ze wszystkich pór roku chyba najbardziej nie lubię upalnego lata. Tak - zdecydowanie tak. Wiosną, jesienią i zimą po prostu mogę się ubrać lub rozebrać, latem nie mam gdzie uciekać, a temperatury powyżej 30 stopni osłabiają mnie i nie pozwalają żyć.

Jaką porę roku lubicie najbardziej? Jaka pora roku najbardziej Wam służy?