czwartek, 16 grudnia 2010

Łapiąc pracowy oddech

i chwilkę na przyjemność znajdując wylogowałam się z zawodowych czynności na czas jakiś, udaję że mnie nie ma i że stosu papierów na biurku (dziś porządki, już nie ogarniam, a to niebezpieczne jest) nie widzę. To jedyne wyjście, żeby nie zwariować. Taki jest każdy pracowy grudzień, w listopadzie już na samą myśl jest mi słabo. Najpilniejsze dzisiejsze sprawy już poszły, mniej pilne pójdą pod wieczór, do 20.00 zdążę:)

Pod biurkiem włóczka i szydełko, tym razem szydełko, dawno go w rękach nie miałam, ale idzie całkiem nieźle. Udziergu nie pokażę ani zajawki nawet, bo to zamówienie i tajemnica i niespodzianki element takoż ma być. Jeśli mi przyjdzie tu rzeczywiście do godzin późnonocnych kwitnąć to na bank sobie przerwę miast obiadowej włóczkową trachnę - ta nadzieja przy życiu mię trzyma.

Oglądam na waszych blogach piękne udziergi, apetyt mi rośnie z każdą chwilą ino mocy przerobowych brakuje, bo wieczorem zasypiam nie tak wcześnie co prawda, za to w locie i natentychmiast -  budząc się dnia następnego ze zdziwieniem wielkim, że to dzień następny już jest. Albowiem ciemno za oknem jak wiadomo gdzie:)

Zatem się dzieje, dzieje się... następna Estonia, powoli, z namaszczeniem i już bez większych wstrząsów, wzór załapałam i lecę z koksem. I z przyjemnością. Ktoś zobaczył, zachorował na taka samą chustę... a tam, niech ma. Życie ma byle jakie, to się choć do chusty przytuli. Estonia identyczna jak pierwowzór, zatem fotek zamieszczać nie będę.

Nic nie kupować miałam, zęby były w tynk i gęba w kubeł, ale wola nie zniosła takiego nacisku i poszła się bujać. Niniejszym ujawniam, co byłam nabyłam:

Zdjęcie z wełnistej zagrody i zakup tamże:



Wełna piękna, połyskująca, jedwab i merynos, a motki po 1000 metrów, będzie duuuży aeolian i na pewno jeszcze coś. Mam nadzieję, że dorosłam do cienizn, druty przygotowuję trójki knitt pro, bo robię luźno, mam je drewniane i mam nadzieję, że będzie dobrze. Ażuru już się nie boję, mistrza Violetovego mam, pójdzie:) Widziałam takiego wielkiego aeoliana na raverly i mnie zachwycił. Motyl, piękny motyl.  Pozostaję z nadzieją, że mój mu w niczym nie ustąpi:)

Drugi zakup równie piękny, ale z zupełnie innej bajki. Cudnej urody bfl prosto z Brytanii, ufarbowane specjalnie dla mnie na zamówienie przez Pimposhkę doleciało jeszcze przed największym ichnim śniegiem i mrozem. Na szczęście - inaczej pewnie lazłoby miesiąc, a tego mogłabym nie zdzierżyć, czekałam na ten motek niecierpliwie:)










Motek długo trzymałam na kolanach, miziałam, razem z metryczką to śliczny widok. Uroczy. Jakbym dostała odrobinę wiosny w tę ostrą mroźną jesień:)

Zrobiłam chyba pięć różnych sesji zdjęciowych. Aparat mam cienki, wiem, ale żeby aż tak kłamać co do żywości kolorów? I zdjęcia w świetle dziennym robione, no tak kłamać? Uwierzcie mi, to jest piękny, lekko cieniowany, żywy szmaragd. Jeden motek, 400 metrów. Zamówienie mam następne już złożone, kolor jeszcze sobie wybiorę, póki co chęć na przetestowanie tej włóczki mam ogromną. Początkowo myślałam o abrazo, ale nie widzi mi się ten pomysł. Podpowiedzcie coś, fachury. Dobrych włóczek dopiero się uczę. Podpowiedzcie, na jaki wyrób zużyć 400 metrów ręcznie farbowanego, szmaragdowego bfl?

I ostatnie zakupy:


  







Piękna, kolorowa bawełna luxor ISPE. Zrobiła na mnie duże wrażenie - jest dość gruba jak na bawełnę, lekko połyskująca, dzierga się świetnie i równie wspaniale trzyma formę. Jak znam życie to latem sobie coś z niej dziergnę - nie miałam jeszcze żadnych doświadczeń z bawełną, a ta sprawdza się znakomicie. 

I tak to dobrnęłam do końca.
Mózg zresetowany mogę zaprząc do kolejnej roboty - pisząc posta naprawdę odpoczęłam:)
Się dzieje zatem, kochani - się dzieje.
Na szydełku i na drutach się dzieje.
I w życiu też się dzieje - rzeczy wiele -  trudnych i bolesnych, ale i pięknych, dobrych, niespodziewanych i ... tajemniczych:)
Przychodzą zaskakujące propozycje i równie zaskakujące pomysły się w głowie lęgną.
W tych włóczkach coś jest, mówię Wam. Coś jest.
A przede wszystkim jest w tych, którzy te włóczki lubią:)


25 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piękne włóczki i cudnie o nich napisałaś. Wyroby z nich będą rewelacyjne :)Ty masz taki ciężki grudzień, a ja styczeń...Pozdrawiam słonecznie, Ela.

Dorothea pisze...

Styczeń też, Eluś styczeń też...

pimposhka pisze...

Malzonek moj tez ma ciezki grudzien, biedak, ja chodze kolo niego na paluszkach. Jesli nie Abrazo to ja polecam inne wzory tej samej Pani http://www.ravelry.com/designers/susanna-ic
ma tam sporo takich wlasnie na 400 m.
Pozdrowionka :))))

Dorothea pisze...

Och, dzięki, pimposhko! Mam nadzieję, że dam radę językowo:)

anust pisze...

Noooo kochana ales zaszalała, i to mówisz z tynkiem w zębach ....tak sie robi??? Musze się jeszcze wiele nauczyc:)Jedwab i merynos toz samo brzmi juz jak muzyka a jak to przerobisz jeszcze na aeoliana- tego czarnego masz na mysli motyla?-to juz nie wiem jak to będzie nazwać:)trza bedzie słownik jakis:)))Alem sie rozpisała, widac że nie dziergam duzo czasu mam:))

Elżbieta pisze...

Czytam i ślepię, nic z Twoich terminów nie rozumiem (knitt pro, raverly itp.) ale nic to, od samego ślepienia rumieńców nabrałam, takie to cudowności w motkach!
Pozdrawiam i powodzenia życzę.

Frasia pisze...

Współczuję takiego ciężkiego grudnia :(. Dobrze, że zrobiłaś sobie przerwę - takie zresetowanie co jakiś czas umysłu jest bardzo wskazane (szczególnie przy pracy z cyferkami) :)).
Włóczki cudne!! Myślisz, że jeden motek Lace Scrumptious wystarczy na dużego aeoliana i na coś jeszcze? Hmmm, muszę jeszcze raz przeczytać opis.
Ja inspirację do dziergania szali czerpię stąd: http://knitting-club.blogspot.com/
Lubię ten blog, bo są tam tłumaczenia na rosyjski różnych wzorów (m.in. z raverly), ale są też odnośniki do oryginalnych opisów. Jakoś tak z rosyjskich opisów dobrze mi się dzierga :) (chociaż do angielskich też już zaczynam się przekonywać).
Spokojnej pracy i miłego dziergania :)

Kankanka pisze...

Musiałaś?
Musiałaś tak tym szmaragdem po oczach? Teraz znów będę grzebać w necie albo we własnym garze emaliowanym. Cud kolor!!!!
Jedwab i merynos mniam, mniam.....
Bawełna po ile w kłębku wagi????

Violet pisze...

Aeolian polecam robić na 3,5m jeśli duży chcesz, ja robiłam większa wersję na 3,5 i wcale ogromny nie wyszedł aż tak. To wzór włóczkożerny, więc na bank zużyjesz cały motek dla większej wersji:)
A szmaragd cuuudny:) Reszta zresztą też:)

Violet pisze...

A co to jest "kombajn kankanki"?

Dorothea pisze...

Anust - "tynk w zębach" to inaczej "zęby w ścianę":) Chlebek bez masełka i woda, bo na nic więcej nie ma:) Ale jak tylko się pojawia furteczka to wełenki, wełenki, no nie ma innej opcji! I znowu zęby w ścianę :)

Frasia - ja mam 2 motki (słownie:dwa:), wiem, nie napisałam. Myszoptica powiedziała mi, że jeden to może być za mało, mam więc dwa:)

Dorothea pisze...

Kankanka - musiałam, przecież wiesz, że musiałam! Cały świat musi wiedzieć, jakie to piękne, a Ty w garach grzeb i wydobywaj swoje kolory:) Szmaragd najwierniej oddany jest na pierwszym zdjęciu. A cholera trudna do sfocenia, że szok. Pimposhka też miała okrutne problemy z oddaniem koloru na fotce. Ten kolor jest taaaaki głęboki...:)

Laura - no nienażarta, nienażarta, ale ja ją rozumiem i Ty też:) My wszystkie totalnie na głodzie zawsze i wszędzie:)))
Nie wiem, kiedy wydrutuję - licencjacka praca przede mną i zaległe zaliczenia. Ale wydrutuję! A na medycynie byłam:)))) Po roku zabrałam papiery. Może to był błąd? Księgową jestem z rozsądku - tylko i wyłącznie. Miłości do tego zawodu u mnie nijakiej nie ma.

Dorothea pisze...

Vi, zostanę przy trójkach, bo mam dwa motki i na pewno mi nie braknie:)
A kombajn kankanki? Poczekaj, lecę poszukać:)

Dorothea pisze...

http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2010/12/kombajn.html - o tu jest kombajn kankanki:)))

Dorothea pisze...

Kankanka - bawełna po 50 gram, zapomniałam napisać!

Kankanka pisze...

A jak tam piszą, na jakie drutki? I gdzie to cudo można nabyć?

Dorothea pisze...

Bawełna na drutki 2,5 - do 3,5.
można nabyć w e-dziewiarce.

Spes pisze...

..jeszcze jak sie dowiem co to "bfl"...to Ci mandatu nie wstawię:))

A juz sie martwiłam, że zapomniałas o nowych wpisach:))

Dzieki za skierpowanie do Kankanki....

A teraz sie przyznam, że czytałam to juz wcześniej...tylko proza zycia odciągnęła mnie od odpisania:))

Spes pisze...

...za skierowanie....już chce spaaać:))

BogaczKa pisze...

Ech... piękne moteczki...

Violet pisze...

Ale mi nie chodzi o to, ze braknie, ale, że na 3mm aeolian nie będzie duży:)A lubisz duże:)

Anonimowy pisze...

Piękne te Twoje motki :) Pozdrawiam mago

moa pisze...

A idź Ty! znowu się przez Ciebie zrujnowałam:))) może nie w szmaragdach a bardziej cyklamenowo ale się zrujnowałam!

Agnieszek pisze...

Ja cię błagam, obiadową przerwę zrób tez bo inaczej moje sumienie tego nie wytrzyma! Ja akurat przecież wiem co ty tam niedojadając pod biurkiem dziergasz!:)

Dorothea pisze...

Agnieszek, cicho być! Kto Ci pozwolił tu pisać??? I skąd wiesz, co pod biurkiem dziergam? A obrus sobie dziergam, a nie wolno?:)))
A sumienie niech idzie spać - nic nie zawiniło, a ja wolny człowiek jestem i sama decyduję, o!
(no wreszcie podsssstepnie komcia od tej passsskudy wyrwałam...:)))

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)