Wściekłam się byłam, bo wczoraj dostałam prezent. To znaczy nie na prezent się wściekłam, prezent najcudniejszy z cudnych, przepyszny i serca w nim tyle, że wartość ma wyjątkową. No i prezent chciałam pokazać, bo jak radość się dzieli to ona się mnoży, no takie niematematyczne to jest ale prawdziwe. To się podzielić zamiarowałam. I przed chwilą rzeczoną idiotenkamerą szczeliłam fotki - i kłamstwo wyszło na jaw. Kłamstwo aparatu, kłamstwo kolorystyczne! Dziad jeden. Na razie rzuciłam go w ciemny kąt i udaję, że go nie znam, za to fotki pokazać muszę takie, jakie są.
Kolor oszukany - nie wierzcie własnym oczom! Prawdziwy kolor nazywa się tryton i jest w tym sklepie, u Laury. Kolor jest... no trytonowy, no! W Laurowym sklepie nazywa się tryton i już. Jest jak... jak morze o wczesnym zmierzchu - zmienny, połyskujący, niejednolity, niby odcienie zieleni, kropelka szmaragdu... no tryton i już!
Ja rzadko dostaję prezenty. Nie, żebym narzekała - tak po prostu jest. Wychowano mnie w dystansie do przedmiotów, ba - może nawet w lekkiej pogardzie... A teraz jest mi dane powoli odkrywać ich... mistykę? Przesłanie? Przedmiot może być wspaniałym nośnikiem - już to wiem. Nośnikiem uczuć, nośnikiem obecności.
I wiem, że ten też takim nośnikiem jest - i dlatego oprócz tego, że piękny, szlachetny i wspaniały to na dodatek jeszcze sercu bardzo bliski.
Już wiem, co z niego będzie - Laura mi doradziła, a właściwie potwierdziła mój wybór. Pomocy potrzebowałam, bo z jedwabnym merynosem jeszcze nie pracowałam.
Laura - bardzo Ci dziękuję... Bardzo mnie ten prezent wzruszył. Bardzo.
Kończę i wracam do roboty.
Na pracowym stoliczku stoi paczuszka, czeka na kuriera. Kurier umówiony już jest.
Kurier ma obowiązek dostarczyć ją jutro rano w umówione miejsce.
Niech spróbuje coś schrzanić, to znajdę i suchej nitki nie zostawię - sprawa jest specjalnego znaczenia i załatwiona ma być, innej opcji nie uznam.
Zawartość paczuszki pokażę na blogu, jak właścicielka ją dostanie i zawartość zobaczy.
A na blogu pokażę, albowiem udzierg to jest:)
Jak zgodnie z planem dostanie to jutro pokażę.
Zanim popracuję to się jeszcze pomiziam.
Pod biurkiem.
Z moim trytonem:)))
140 komentarze:
O ja pierniczę, padłam z zachwytu i plackiem leżę.
Lecę slubnego błagac o kasę, juz sobie tam upatrzyłam na co.
Plis, powiedz co z tego zrobisz.
Umieram z zazdrości:p
Violet - http://www.ravelry.com/patterns/library/aestlight-shawl - o to zrobię:) Będzie widać i piękno włóczki i będzie tez bordiura - strasznie mam na takie coś ochotę, już od dawna.
Hmmm, mogę potrzebować pomocy, ładnie się uśmiecham...:)
tez mam ochote na ten udzierg ino włoczki szukam dobrej:) razem zrobimy:) Kiedyś:)
Nie kiedyś, nie kiedyś! Szmragd z bfl i tryton ruszają w okresie okołoświątecznym, muuuusisz mi pomóc...
Dziecko mnie wyklnie, bo spóźniona miesiąc jestem z rzeczami dla niego, ale dobra, niech będzie.
PO-świątecznym, musze skończyc szal:)
Dobra.
Umowa stoi.
najwyżej w święta będę się uczyć angielskiego:)))
Piękne!!!! Laurka to cud! A Tryton przewspaniały!!!
Tylko nie spapraj tego!!!!!! :)))))
No nie krzycz paskudo, zrobię wszysssstko, żeby nie spaprać, będę męczyć i dręczyć i o radę pytać! Do Ciebie tez się przyszwendam i żyć nie dam, wiem, że przędziesz, to się znać i rady udzielić będziesz musiała... bo Ci będzie włóczki szkoda, bo przecież nie mnie:)))
Wełny żal by było, ale i Ciebie też, bo już widzę jak Ci ślozy mogłyby lecieć z żalu, i ręce się pocić i nerw uszargany.....
Wiesz co, wierzę w Ciebie, no kurna muszę! Trzeba wszystkim otuchy dodawać!!!!!
No, to wierzyć w mnie dalej i tak trzymać!
I otuchy dodawać - każdemu, komu jej potrzeba.
Bo tak! Bo tak i już!:)
(leży mi pod biurkiem i świeci... i się śmieje... i wcale mi się nie chce pierogów lepić i ze ścierą latać... tryton jeden - obstawiam, że już dziś się kłębkiem stanie, choc mi szkoda przepięknej struktury motka burzyć, ale bez tego nic nie dziergnę, no nijak!:)
Udziela się, no udziela się.... toż szafki namaczane, trzeba je zetrzeć gąbką i do sucha ścierą a ja tu w worku z kłębkiem grzebię i komentuję.... noż Dorota nie kuś!
wiesz co? ja takiego cuda to nawet w życiu jednym paluszkiem nie miałam okazji dotknąć:)
daj pomiziać!:)))
Kankanka - hihihi... też tak mam:)))
A po tym motku to już całkiem przerąbane mam!
Tabajka - leć do Laury, luknij na jedwab z merynosem 20/80% i jak jeszcze masz kasę to bierz, póki jest! Nie będziesz żałować, jest piękna. Inaczej to Ci tylko mizianie przez ekran zostanie:)))
Prezent cuuudny! Skoro aparat kłamie (mój też :(), przeczytałam jeszcze raz Twój piękny opis tej włóczki i włączyłam wyobraźnię :). I wiesz co? Jeszcze bardziej mi się podoba!!!
Trzymam kciuki i wierzę w Ciebie, że piękny udzierg Ci z tego cudu wyjdzie :).
No to ja już muszę w siebie wierzyć, ja nie mam wyjścia!
Gotowy szal sfocę na świetle dziennym, mój-ci-onego zmolestuję coby pana Nikona zatrudnił - może złapię ten niepowtarzalny kolor:)
Osz Ty zarazo... od czapy, no od czapy! jak się dorobię Nikona ileśtam albo mój-ci-onemu gwizdnę to i kolor wyjdzie, o!
A ci co pytaja niech pytają.
Mnie o dzierganie tez pytają i że taaakie nuuudne...
A ja i tak swoje wiem, jako i Ty wiesz.
Buziak, Mikołajko - buziak najcieplejszy:)))
No i naszczułaś zarazo i co? tynku na ścianach zabraknie! :p
:)))
Violet - naszczułam? A wolna wola to pies???
Żryj tynk i noś się w ręcznie przędzionych jedwabiach - taki mam plan i Tobie polecam:)))
Laura - no ta mi przygaduje, co se niedawno aparat szczeliła, no kocioł garnkowi!
Instrukcji nie rozgryzam, ja z marszu - mój-ci-on za to wszystko dokładniuśko i paluchy gryzie, jak widzi, co ja wyrabiam:)))
Wolna wola przy nałogu, pomroczności jasnej i urodzie tych w palcach obracanych nitek to jest już skamieliną, tak dawno uschła.
Juz niedługo skończe robic dla kogos i zacnze rpzerabiać te wszystkie zapasy. Ale i kasa na włóczki się skończy. Niech ten Misiek w koncu zacznie zarabiac, no...
Dobrze waćpani prawisz, oj dobrze.
Ale jakieś nałogi mieć trzeba, umówmy się.
To już niech będą takie przyjemne i pożyteczne:)))
Wiecie co, dałam mojej córce linka do paru naszych opowieści..... powiedziała, że bardzo dziwnie rozmawiamy..... ale od razu zastrzegła, że znając mnie to te moje koleżanki tak pozytywnie nienormalne!
No dobra, ale niech jeszcze banki wyrozumialsze będą i mężowie takoż. przegięłam, ide klęczec na grochu.
Kankanka, nie wiem jak towarzystwo, ale ja nigdy nie twierdziłam, ze jestem całkiem normalna:p
Normalna i układna to ja byłam.
Ponad pół życia byłam.
To teraz mogę być sobie pozytywnie nienormalna wariatką i bardzo mi z tym dobrze!
A że nas tu więcej... cięte jęzory, poczucie humoru i brak cenzury - to lubię, drogie panie, to lubię:)))
Każdy kto ma podobnie i chce pogadać niech się czuje zaproszony!
Skończyłam uszka i korespondencje w językach obcych :) Teraz sobie Was tu podczytuję. W żadnej korporacji nie dałabym rady połączyć tych czynności. Boże, kocham tę wolność! I jestem za tym, o czym pisze Dorothea - jedwabie na dupsko,zęby w tynk.To i tak będzie z pożytkiem dla nas :)
A aparacik to też bym sobie wymieniła!Ale wolę nowy kołowrotek,albo warsztat tkacki,albo 100kg czesanki :)))
Wełenka jest piękna jak malina - cud,miód i orzeszki.Pięknie jest tak cieszyć się nitką - PIĘKNIE!
Uszka i korespondencja w językach obcych - no nie dałoby się w żadnej:) Choć ja po cichu, po wielkiemu cichu powiem Ci fanaberio, że siedzę po godzinach i już Laurowy motek w kłębek zamieniłam przy pomocy oparcia pracowego fotela:)))
jedwabie na dupsko, jedwabie na dupsko - zapamiętać! I dupska pilnować, coby się nie rozrosło i w dziergadła szlachetne mieścić się raczyło!:)
jak tynk w zębach to o dupsko nie ma się co martwić:) chudsze będzie, bardziej ekonomicznie wychodzi na jedwabiach:)))
No wchodzę i cóż to moje piękne oczy widzą....nie wierzę jakie to niektórzy mają szczęście do Mikołajów:)))) Obśliniłam se klawiaturę, jak mi znowu siądzie -to wiem do kogo się zwrócić jakby co. A szczęście albo nieszczęście jutro węgiel przywiozą coby w dupsko ciepło było, więc kasa pójdzie w komin....zamiast na włóczusie....piękny tryton, ale może Laura jeszcze co ukręci???pozdrawiam wszystkie uczestniczki:))
Widzę, że siedzenie po godzinach w pracy wykorzystujesz co do sekundy ;)). Jak tak dalej pójdzie to nie tylko włóczkę będziesz miała przewiniętą, ale i kawałek szala udziergany :)).
"Pozytywnie nienormalna" - podoba mi się to określenie :). Jeszcze nie tak dawno byłam do bólu normalna, poukładana, grzeczna i posłuszna, na szczęście odmieniło mi się i niech tak już zostanie. Na szczęście najbliższym ta zmiana nie przeszkadza, a ja wreszcie czuję, że żyję :).
Włóczki u Laury obejrzałam, pozachwycałam się, ale zanim kupię kolejne muszę przynajmniej część tego co już kupiłam przerobić, bo w końcu w domu się nie zmieszczę (resztki zdrowego rozsądku się odezwały ;)).
NIKON??? Buhahahaha!! :-DDD
Moja młoda ma. Czasem che nawet matce ignorantce wetknąc w łapy. Tylko niestety mój autorytet rodzicielski wali się w on czas w gruzy z wielkim hukiem, bo wychodzi na jaw, że technika to moje hobby - umiem obsługiwać żelazko ;-D
Laura produkuje takie włoczki, że żal mi dupę ściska, że ja taka ignorantka drutowa, bo bym całą pensję przehulała u niej na te cuda!
Tabajka - na przyszłość poproszę o ostrzeżenie, założę błotniki, żeby nie parskać na klawiaturę:)))
Anust - Laura ukręci, ona musi kręcić, ja już to wiem! Ja dostałam następną przesyłkę od niej i pozostaję z opadniętą szczęką i w niemym zachwycie!!!
Frasia - witaj w klubie normalnych inaczej, normalnych po nowemu:)))
A na włóczkę u Laury lepiej się rzucaj, póki czas. Obawiam się, że później może już być za późno!
Nikon, no Nikon, mogę se czasem popatrzeć i potrzymać:)
A skoroś waćpani drutowa ignorantka to czas najwyższy nauki stosowne pobrać i nadrobić, piernikiem!
Zaczynam się bać o zawartość swojego portfela.
Włóczkoza zakaźna galopująca - to chyba będzie najwłaściwsze określenie...:)))
Włóczkoza... A to się da leczyć???
A bo mi się tapczan już nie domyka :-D
Ata - nie da się, mnie się już nic nie domyka, a to dopiero początek, ja to dziś zrozumiałam!:)
Poza tym świra trzeba mieć, inaczej człowiek by zgłupiał:)))
Larwo, paszcza siedzi cicho, kłapię jeno klawiaturą!
Z tą Baśką to strach się zadawać... dobrze, że ona w tej Pradze siedzi, to trochę daleko, jeszcze by i mnie ta ostra przędzioza dopadła...:)))
nałóg najlepiej leczyć klinem;)
No i polazła w cholerę - ile ja mogę na maila czekać? Pisz, paskudo, zaraz zejdę w wyrze i będzie koniec!
Jakim klinem, Doroć? Jakim??? Nową włóczką...?
no oczywizda:))
a maila dostała ode mnie? zaczęła?
Laura - konika rzeczonego zrzuć z pleców, niech leci. Tak, jestem podejrzana. Pierwszy raz w życiu na wigilii będzie tylko karp, barszcz i pierogi, może goście coś przyniosą, bo to prawie rodzina. Będzie modlitwa, gitara i kolędy, wytargamy keyborda i będziemy świętować Nardzdziny radośnie i bez zadęcia:)Okna nie pomyte, firanki nie wyprane. Mam to w głębokim poważaniu, od półtora tygodnia pracuję po 12 godzin, a w weekendy mam zjazdy. Tak, jestem śmierdzącym leniem:)))
Tabajka - maila dostała i dziękuje bardzo, ale już cholera nie zacznie, bo nosem w klawiaturę dziobie. Jutro musi jeszcze budżetowe miliony policzyć! Wybacz, waćpani - zacznie, lada moment zacznie!
Se poumywałam kuchnię dziś. W miedzyczasie zaczęłam tunikę dla córci pod choinkę:))))
Jutro chyba tylko rynek odkurzę i ewentualnie podłogę w przedpokoju wyliżę. Koniec. Witryn nie ruszam. Kupię śnieg w sprayu i popsikam na szyby.
tryton..., hm, kojarzy mi się ta nazwa jedynie z jakimś terminem muzycznym :))) ale ładny kolorek, nawet ten oszukany :)
Bogaczka - wyguglaj se i poczytaj.
A kolor ma się nijak, no nijak, uwierz mi!
Ty, termin muzyczny to też jest - to chyba jakiś interwał jest:)
No jasne, Laura - Ty nie robisz nic, te wełenki to z marsa czy innego trytona się wzięły:)))
Dziewczyny - muszę, bo sie uduszę!
Wiecie, jak mi tu z Wami dobrze i radośnie?
Nareszcie mogę pyszczyć do woli - byle z szacunkiem, ale bez cenzury:)))
Nikt nie oczekuje lizodupstwa i atencji nienależnych - jest tak normalnie, że prawo kontrastu działa natentychmiast!
Ja Wam strasznie dziękuję, bo tworzycie klimat tego miejsca.
A mnie się tu coraz bardziej podoba, no coraz bardziej!:)))
Ściskam ciepło każdą jedną duszyczkę!:)
Aleście się nagadały!
A mnie łeb nawala ;)
To pewnie dlatego,że roznoszę chorobę i miłość do wełny!Lauruś Tyś się sama do tego pchała - sama,sama.
Doro,a co tam taka Praga, chwila i jestem w Polsce:)
hihi.
ja po cich się zwierze, ze ochote straszną na to przędzienie mam.
babcia moja podobno umie cieniuteńkie nitki na wrzecionie...ale wrzeciona nie mam a babcia w szpitalu, nie wiem czy zdążę zdobyc i zdązy nauczyć. :(
Mnie też bierze, ale póki co się wstrzymam, kpa roboty mnie czeka w najbliższych miesiącach.
A nagadałyśmy się, Basiu a co!
Se czata zrobiłyśmy, zapraszamy każdego, komu po drodze:)
A do mnie fanaberio masz najbliżej, tak myślę...:)
Juz gadacie?
beze mnie?
O paskudy!
No ja się tez wstrzymuję, musze wyrobic to co mam, dzierganie pierwsze jak na razie, ale kiedys - kto wie:)
Łap Violetko Babcię! Nie trać czasu. Potem takie nauki kosztują! A mieć kogoś z umiejętnością i nie nauczyć się to zgroza!!!
Proste wrzeciono nawet z matewki drewnianej na blogu u Basi znajdziesz!
Kankanko, babcia musi wydobrzec najpierw a potem tatę poprosze o wystruganie wrzeciona. Że babcia kiedys przędła dowidziałam się zupełnie niedawno, bo w domu żadne pozostałości tego fachu sie nie ostały.
Violetko, to ja Babci dużo zdrowia życzę!!!!! Musi szybko wyzdrowieć!!!
Dziękuję serdeczie. Może wyjdzie na Święta na chwile do domu.
No nie...napisałam i uciekło...
Jeszcze raz...
oznajmiam wszystkim, że tryton to bardzo ważna sprawa....Występuje w dwu postaciach....4<(czyt. kwarta zwiększona) lub 5>(czyt. kwinta zmniejszona)..Oba maja te samą odległość trzech tonów...stąd nazwa TRYTON!!
W gamie dur naturalniej oba sa interwałami charakterystycznymi...
Pierwszy: 4< (umiesz juz czytać) lezy na 4 stopniu..i jako, że to interwal zwiększony, rozwiązuje sie na zewnątrz..(kto ma, temu będzie dodane) :)) na 6> (czyt. sekste małą). Przewrotem 4<(czytać juz umiesz) jest owa 5> (tez umiesz)...tak więc jest zbudowana na 7 stopniu gamy..i rozwiązuje sie na 3 (czyt. tercje wielką) do środka, bo to interwał zmniejszony(a kto ma mało to ma zabiora mu to co ma ):)))
...a wełenka przecudnej urody....a Laura to prządka? Muszę ją poszukać!!
Doro,no czat piękny ! A jak Ty mieszkasz na mojej drodze,to się bój - się kiedyś zatrzymam :)
Violetko,zdrówka dla Babci.Popytaj jak "obrabiała' wełnę,bo to też jest bardzo ciekawe. Wrzecionko proste jest - ale naprawdę da się na nim zrobić piękne nici.
Ooo - już wiem co znacznie lepiej od kawy otwiera oczy - opis trytona od Spes ;)). Oczy otwarte na maksa, ale umysł chyba jeszcze śpi, bo tak do końca to nie pojęłam ;)). Nic to!
Nie tylko włóczkoza jest zakaźna - czytanie tego bloga (a szczególnie komentarzy) też! Chyba zaczynam się uzależniać ;)).
Dużo, dużo zdrowia dla babci Violet!
Miłego dnia wszystkim i ... biorę się za robotę (służbową) :))
Włoczka cudna, czekam na olśniewający efekt :) Pozdrawiam ciepło, Ela.
A ja nawet wiem, że dzwoni ten interwał, ino nie wiem gdzie:)
tak to jest jak sie bez znajomości nut za półprofesjonalne spiewanie bierze:)
Opis trytona zajefajny:)))
Tak se poczytałam co tu żeście natrzaskały przez noc (na bezsenność cierpicie??).
No i po pierwsze informuję: tapczana nowego nie kupię, bo mam wolny jedynie sufit.
Po drugie - Laura - nie histeryzuj! Ty normalnie KOMPOZYTOREM włóczek zostałaś!
W kwestii sprzątania: olałam strumieniem porannego moczu. I tak jak tobie Dorotko - całkiem mi z tym dobrze :-D
Ja cie, aaale czad!
Aaaale czat:)))
No nie ma nic piękniejszego - budzisz się, wpadasz do roboty, lecisz na bloga, a tu ludziska się goszczą i bawią - no wymiękam:)))
Muzyczna szkoła się mię odświeżyła - Laura, spes jest mjuzik kształcony wielce i mię się te zmniejszone i zwiększone i ich rozwiązanie przypomniało! Spes, mogę to nawet zaśpiewać, czujesz??? Po 40 latach!!!
Kochane, cuda, cuda się zdarzyły, proste, codzienne - muuuszę napisać!
Robiłam czapeczki, mówiłam już. Już dojechały do Krakowa:)
Zięć ma być chrzestnym (26.12.2010) i chce trzy takie malutkie czapeczki. Spodobały mu się, chce dla małej dziewczyneczki. Chałupę posprząta - powiedział! Zakupy z lista w łapie zrobi! On jak mówi to zrobi!!!
Koleżanka z pracy wałówki swojskiej ma za dużo i mi odstąpi. Bo ja nic prawie nie mam.
Bliski zaproszony na wigilię obcy-nieobcy człowiek narobi pierogów. Już lepi! I uszek też od groma!
Czujecie te klimaty????
Ja tylko barszcz i karpia, reszta się zrobi sama! I SIĘ PODA!
W majestacie prawa, w wolności i bez zarzutów. będę sobie przed świętami dziergać śliczne czapeczki!!!
No tak to jeszcze w życiu nie miałam:))))
Co ja za noc miałam przez Was, a dokładniej przez Dorę i Laurę, cała noc mi cholery przędły tego trytona i nie mogłam spać, tak mi furczały tem kołowrotkiem, obie. Ja nie wiem czy to aby nie sen proroczy Dora.....
Doro, no to pojechałaś.
To ja poprosze o wstawiennictwo, cobym pogła podczas Świąt trochę nadgonic robótki, żeby rodzina nie marudziła za mocno (bo malo tolerancyjna jest).
plis, załatw mi to. Skoro sobie TAKIE cuda załatwiasz, to ja chce chociaz skromny cudzik.
;)
..no to jadę do Ciebie na Wigilię...razem z rodzina, trzema kotami i psem... Między kolędami będziemy sobie śpiewąc trytony i ich rozwiązania po całym kole kwintowym!!!
Wiola...Ty powiedz Babci, że ma wyzdrowieć i KURS PRZĘDZENIA nam zrobic.
Moja Babcia tez przę∂ła ale ja tego już nie widziałam.......a Matuś juz nie potrafią:((( Szkoda....tak więc w Twojej Babci nadzieja....:)) Pozdrów Babunię i powiedz Jej, że się za Jej zdrowie modlimy...i nie mam innego wyjścia jak wyzdrowiec całkowicie!!!:))
Laura ..byłam u Ciebie....tyż piknie masz:)))
to ja się też wpraszam na Wigilię:)))
a do Waszych trytonów mogę załatwić triole a i solówkę na ryju dam radę:))
to ja na chórek do Tabajki sie pisze:)
Ata...tapczan może byc podwieszany...na linach!!:)
Frasiu...moge codziennie iny problem omówic!!:) Pozdrawiam!
Ja cieee... Spes - dyrygent, Violka i tabajka - solo albo duet, ja w chórku - czy jeszcze ktoś tu ma muzyczne ucho???
I trytony, panie, trytony!
No i zapraszam na wigilię - z tymi kotami psami i tapczanami podwieszanymi, zapraszam wszystkich!:)))
Spes - jestem chętna na każdą wiedzę, chociaż o 6 rano trochę trudno do mnie dociera ;))
Nie wiem jak z moim uchem, ale w zamierzchłych czasach szkolnych śpiewałam w chórze więc może się nadam?
Za zaproszenie na Wigilię bardzo dziękuję - będę na pewno (myślami) :)
To ja ze swoimi skrzypcami też się wpraszam!
No i orkiestra gra....ale by było....Doro....rozeslij im tę piekną "przedkolędę"..jaką Ci wysłałam....
Tak mnie wzruszyła...jest taka prawdziwa....
...a swoja droga , jak duzo dziergarek ma cos wspólnego z muzyką...popatrzcie...Może tak roprawke doktorska na ten temat?:))
buu...ROZPRAWKĘ>.miało byc!
Roprawkę, roprawkę!
a co nie stać Cię na rozwój mowy ojczystej????>
A koty macie????
Albo macie mieć????
W chórze śpiewałam, słoń mi ponoć na ucho nie nadepnął ;), koty mam u rodziców ( sztuk 6 ), nadaję się ? ;0 Ela.
kotem jestem ja sama (mąż tak twierdzi) a na inne mam uczulenie:)
kankanka - kolejna mikołajka?:)
Kurki? Kury? Kokokoko - dobrze rozumiem??? Niebieskie????
Wszyscy się nadają, wszystkich zapisuję i bierę hurtem! Jak się kto spóźnił i grzeczny był choć trochę to go też bierę:)
A jak mnie nikt nie wyprzedzi to ten komć będzie setny:)))
Żywe?
Chodzą i gdaczą?
Chodzą po podwórku?
Dziobią???
I są niebieskie... no ja cie...
Kręć, kręć tym kołowrotkiem.
Ja czekam! Ja już mam plany:)
"urżnę się w czarnoziem"? - kupuję:))))
Kupuj, kupuj - ja biorę za darmo:))))
A mam od Laury jeszcze jedno takie, ale mówię Ci, to już na maila, bo może za naruszenie praw autorskich siedzieć pójdę!:)))
No.... udetchłam z ulgą, że doszło!
Kury mają być niebieskie no bo jakie????? jak trytona kręci..... ale ona jest złotoczuba i złotoogoniasto-dziobkowa, żeby złoto przyciągała.
Anka - jak one szły? Poczteksem, na piechotę czy poleconym???
Laura, posta modzę, zaraz wrzucę. Potem pracowe porządki i na chatę oddech złapać. Potem mailnę, ok? Poczekaj, plisss, nie wyrabiam na zakrętach:)
Na lody nie znałam, za to znałam do knajpy:))))
BABY KOCHANE, ale Was się cudownie czyta!!! Życie mi wracacie, bo myślałam, żem odosobniona - lub odosobnienia wymagająca! Też bym się na tę śpiewaną Wigilię pisała, chociaż śpiewałam jeno w szkolnym chórze za schyłkowego Gomułki. Trochę dawno...Koty posiadam: futrzane, dwa. I dziergam. I o Laurkowych włóczkach marzę. I perspektywa zębów i jedwabi mi pasuje. Nadaję się???
Ewa
A o co chodzi z zębami???
Aha, już wiem... w tynk.
No myślę, że kociar nie pogonią....
Doro...chyba remize strażacką zamówisz na Wigilie...bo nie pomieścisz to towarzystwo.....A jedzonko z kotła wojskowego:)))
oslun....już Cie lubię:)) (za to "odosobnienia wymagająca"....DOBRE!!.....I innych też)....
Cóż za doborowe towarzystwo, wzajemnej adoracji? Mogę podrzucić makowiec, mówią, że świetny. Szyneczkę wędzoną swojsko też oddam. Fantastycznie się czyta co piszecie. Wreszczcie przestanę czuć się wyalienowana kupując w skrytości "jedwabie na tyłek". Do Laury zaglądam i planuję co nieco do siebie przygarnąć. Na razie spróbowałam Basinej (fanaberii) wełenki i nic milszego w życiu nie dziergałam. Po świętach na blogu to coś pokażę. Cudnie, że tu zajrzałam, będę częściej. Świątecznie pozdrawiam ze wsi zabitej dechami.
Wieś światowa jak jedwabie w użyciu.
No kociar nie pogonią! Ino ja mam psa:)))
Się będą musiały gadziny jakoś pogodzić.
Remiza - niegłupia sprawa, jutro sprawdzę, czy mają jeszcze miejsca:)
Już pisałam - bierę wszystkich, ino żarcie skromne i na prezenty już kasy nie mam, więc zważcie, drogie panie!
Kankanka - no ja Twojego komentarza ani w ząb. Mózg mam zlasowany, zwoje sprostowany, kora płaska. Miej litość i rzuć światła snop!:)
Cytat "Świątecznie pozdrawiam ze wsi zabitej dechami."
A ja odpisałam, że światowa.
Jarzysz??????
Też mam psa, i dwie świnki morskie
No dobra, niech będzie, że jarzę:)))
To ja oprócz kota i psa mam królika! Teoretyczna miniatura. Kapkę rozrośnięta.
Dorzucam rybki taty ;-)
Śpiewać umiem... Mniej więcej :-D
Póki co dysponuję pierniczkami i bigosem. Jutro dorzucę więcej.
Przygarniecie i mnie sirotę??
Urżnąć się w czarnoziem mogę! A co tam!
Tapczan podwieszany i mąż w plenerze - wchodzę w to!!
To ja własnomężowskiego wyroby kiełbasiane dorzucam.
Żeszszsz!! Przebiła mnie! Nie dam się!
Pasztet! Klopsik z jajem! Schabik karkowy! Boczuś tatusiowej produkcji! Galareta z nóżek - również tatusiowa!
Makowce - Aś!
Dobra, wygrałaś. To ja mogę sprzątać, piorunem to robię jak widać :)))))
WYGRAŁAM?? O dżizas! Z Twoim mężem?? No nie wierzę!
Idę se w glorii i chwale walnąć posta na blogu.
O śpiewaniu! A co!
Polędwiczka wołowa wędzona.
Polędwiczka wieprzowa wędzona.
Szyneczka wędzona.
Schabik.... wędzony
Karkóweczka takoż.
Boczuś. Wędzony.
Rolada z indyka. Pieczona.
Wszystko z domowej wędzarni.
I co????
Zabiłaś mnie...
Do widzenia! Zostaję u się! Z czym do ludzi! Ehhh!
Kurale doszli!!!
O matko! I jak?? Ujdą??
Pikne co cud! Kulorowe bardziej mię przypadły, no zawsze któreś muszą bardziej:)))
Bardzo się cieszę i dziękuję!!!
oczadziały kobity... nudzi Wam się? kto to wszystko zje?:))
Piecz, babo, piecz!
A mięcha do mię sie trafiły do kompletu z zięciem, sprzątaniem i zakupami - kolesianka z pracy zamówiła sobie swojskie wyroby, zamówienie ja przerosło i połowę odkupiłam dzisiaj. Ta połowa to jest dla pułku!!! Pomrożę i będzie na zaś.
A pachnie obłednie, obłędnie!
z każdym nowym rokiem coraz trudniej zrzucić, karamba!
Laurko, ja tam nic nie sugeruję, ale liścik na poczcie czeka:) Opitoliłaś mnie to się przyłożyłam:)))
Tabajka - gzik prawda! Można, jak się chce!
Ino, cholera, trza chcieć bardziej:))))))))))))
radość wewnętrzną? to tak jak z tym bogactwem co nie?:)))
A ja nie lubię być puszysta i mój-ci-on też mnie takiej nie lubi, to się pilnować muszę!
A nuż mnie zamieni na nowszy model...?
I gdzie ja się nieszczęsna 50+ podzieję?
Na próchno nikt nie poleci:)))
Ty nie mów "próchno", to się źle kojarzy:)))
ja mówię - "starsza od węgla" - to brzmi POSĄGOWO:)))
Ja nie wytrzymam z wami!!!
Orkę ze mnie zrobiła - ta to dopiero gruba jest!!!
A takie odpisanie się nie liczy, hrabino.
Ja półtorej godziny, a Ty pięć minut?
To teraz masz moje trzy minuty:)))
Ty starsza od węgla, Dorcia?
Posągowa???
Szczylu Ty jeden, dopiero z pampersów wylazłaś:)))
bardzo mi usprawniacie mięśnie przepony, bardzo:)
ojtam:) ja też mam w swoim kręgu szczylów, którym mogę zaszpanować, tak?:))
o jaka piękna składnia mi wyszła, Grodzieńska by mnie pognała batem na pole:)
Ja paniała:))))
Te szczyle to w PPP:)))))))))))
Czy tak, szanowna pani?
to jeszcze raz - też mam w swoim otoczeniu szczylów, którym mogę wiekiem zaszpanować:)
a nie tylko, bo na ten przykład ostatnio na moich urodzinach niektórzy mnie witali w gronie dorosłych;) a niektórych witać będę ja!
No toż mówię, że paniała, ino opacznie:)))
Laura - ty żżżżżmijo...:)
Jutro Ci otworzę drzwi, inaczej do rana będziesz kwitła:)
I na maila paskudo odpisz!
A w ogóle to dlaczego wy pierogów nie lepicie, co to ma być, dziewczynki?
Szczylu, pogadamy za 10 lat:)
Ty będziesz mieć tyle co ja, a ja już będę zdecydowanie POSĄGOWA:)
Ale tylko na zewnątrz - w środku nie zamierzam! Nie dam się i już!!!
ja na ten przykład miałam na ten wieczór mocne postanowienie rozpracowania ażurku. i nie wyszło - ciekawe czemu?;)
no paczpan, uparła się na wyliczanki:)
Nie - od anakondy:)))))))))))))))))))))))))))))))
Nie w nagrodę, ino procedura musi być. Syćko łopatologicznie wyjaśnię, ino jutro. Ty bandę domową wytłukłaś, że Cie od kompa nie gonią?:)))
No tabajka rozpracowuje - robote dostała:)
Toż te merynos z jedwabiem muuuusi ruszyć w święta, bo pimmolca dostanę! A następne czekają, a inne jeszcze w drodze, a jeszcze inne zamówione i się prząść będą. Uzupełniaj braki, bo co puch w sklepie na półkach, no przeciąg!
Maila pisz, passskudo!
Znowu cos wsadziłaś...? Do paczki???
Jak ja Cię kocham, kobieto!!!
Marzyłam, żeby go było więcej, nie śmiałam dupy zawracać!
Przy wzorze chyba pozostanę, ino większy zrobię.
Albo jeszcze pokopię:)
Jak ja Ci mam dziękować, no jak???
Póki co goście poszli, pora już późna.
Gaszę światło i dobranoc!
Jakby ktoś jeszcze wpadł to proszę sobie zapalić, coby zębów nie powybijać:)
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)