środa, 9 lutego 2011

Udziergałam

ino czekam na światło, coby fotki strzelić.
A w tak zwanym międzyczasie (nienacek, zawęgieł i międzyczas strasznie mię wzięli i o śmiechowy ból brzucha przyprawiają, szczegóły tutaj pod tym postem, wiem, nudna jestem, bo ciągle tam odsyłam, ale ubawiłam się przednio:) Znaczy nienacek i zawęgieł już był, teraz doszedł międzyczas:)

No to zanim będzie światło to ja wkleję to, co zwinęłam wczoraj chyłkiem i nocką ciemną z Kaszmiru.
Długo wisiało, się marnowało, a ja na wełnę islandzką chora jestem od dawna, to kupiłam.  O taką:



Zdjęcie małe, ze sklepu Laury ukradzione żywcem, ale się przyznaję, więc siedzieć nie pójdę:) Powiększyć zdjęcia nijak nie mogę - wychodzi nieostre. Można se pooglądać w sklepie. Mam nadzieję, że mi paskuda dziś natentychmiast wyśle - pókim chora mogę podziergać trochę więcej.

Będę wełnę testować. Bo ona ma właściwości niesamowite - ciepła jest i podobno wodoodporna, więc ja to muszę sprawdzić. O tej wełnie się naczytałam u Ingie - artykuł świetny, zainteresował mnie bardzo.
Naoglądałam się tych swetrów, po czym zatrybiłam, czym się różnią islandzkie od norweskich, a podobają mi się i jedne i drugie. Ingie pisze, że wełna na te islandzkie jest droga, jeśli się ją chce sprowadzić żywcem wprost ze źródła - gotową i uprzędzioną. A tu się nagle okazało, że Laura islandika ma, że będę mogła (jak i każdy klient, proszę państwa) zamówić sobie kolory i ona mnie to wszystko kiedyś uprzędzie i taki wzorzysty sweter powstanie - za całkiem normalne pieniądze. To zanim zamówię i będę tym zamówieniem truć to sobie przetestuję wełnę islandzką na wiśniowym sadzie:) Pilno mi do tego testowania jak nie wiem co - w ogóle mi pilno do uczenia się nowych rzeczy. I sobie tę wodoodporność i to nieziemskie ciepło sprawdzę i prawdę najświętszą tu na blogu napiszę:)

(wczoraj Laura wrzuciła nowe wełny, sklepik to malutki i hurtownią potężną nigdy nie będzie i nie o to wszak chodzi, ale coraz ciekawsze rzeczy tam się pojawiają i zaglądam; jantar, wing i owocowy tweed zwinęłabym natychmiast, ale w portfelu przeciąg; a ponieważ ja jestem z tych, co raz zrobione rzeczy lubią, noszą i się nimi cieszą długo to ceny mnie nie odstraszają - po prostu odkładam pieniądze, kupuję rzadko, ale cieszę się długo - jakość wełny i jakość wyrobu nie-do-przecenienia:)

No to teraz fotki - już jest światło:)
Poppy dziergnęłam - zrobili ja już prawie wszyscy, ja zrobiłam prawie na wiosnę:)
Fason jak najbardziej mój - rzadkość, z czapkami nigdy nie było mi po drodze.






Poppy jest cudowna. Jest z Laurowej ręcznie przędzionej i ręcznie farbowanej wensleydale 2-ply, robiona na drutach nr 4 Knitt Pro drewnianych, ściągacz na trójkach, waży... 60 gram:) Zdjęcia pokazują prawdziwe kolory. Druty drewniane, bo wełna się ślizga, jakby miała dodatek jedwabiu, a przecież wiem, że nie ma. Jakby nie patrzeć - wens podbiła moje serce, ślubuję jej wierność:)
Niby wełna przy macaniu lekko podgryza, a na głowie zupełnie nie, nitka puchata i mało sprężysta, dzianina puchata i sprężysta przecudownie, a ciepło czapki bije na głowę wszystkie inne! Na kwiaciora kląć nie będę - klęła Wiola i Tabajka, cholernik w robocie niewdzięczny, ale urody wielkiej.
Jednym słowem: piękny projekt, dobrze dobrana i piękna wełna, wykonanie... hmmm... no też piękne, a co się będę fałszywie skromna na siłę robić:))) Całość bardzo mnie cieszy, lubię, lubię bardzo!

I mam coś jeszcze, co jest jedynie zajawką przyszłej całości.





To również wensleydale, grubsza niż w Poppy, "barwy jesieni". Zdjęcie z błyskiem, inaczej się nie dało, kolory oddane wiernie. Otulacz jest częścią planowanej całości, a całość powstanie, gdy dotrze do mnie już zamówiona i przędziona czekoladowa wensleydale tej samej grubości, co w Poppy. Z czekoladowej udziergam  sweter, dopasowany, robiony zwykłym dżersejem, tak myślę. Będą przydługie rękawy (uwielbiam), będzie najprostszy fason, a na to wszystko trachnę kolorowy jesienny otulacz. I jeszcze chyba do tego dorobię kwiaciora czekoladowego takiego jak przy Poppy, do otulacza, ale pewności jeszcze nie mam, czy mi ten kwiacior będzie do stylizacji pasował.
Jak się w to przyodzieję to nie ma siły, żebym zmarzła tej wiosny, kiedy mi w pracy wyłączą ogrzewanie:)
Albo wtedy, gdy temperatura na zewnątrz pozwoli mi się w rzeczony zestaw wystroić.
Zdjęć na ludziu dziś nie ma - ludź naprawdę niepodobny do ludzi, strach by było odstraszyć potencjalnych klientów zdjęciami dzianin na zaplutym chorobowo ludziu:)))
Jak ludź ozdrowieje stosowne fotki dołączy, coby się polansować nieco:)))

44 komentarze:

Violet pisze...

JaCiepierdykam!
I znów na swoją modłę... zmarchy jeszcze większe będe miec, bo odgapiasz i robisz ładniejsze.
Zamienisz się na poppy???:p
I smaka na wensa mi zrobiłas nieziemskiego.
Gdzies Ty tego fioletowego wensa u laury zdybała? ja nie widziałam, bu i teraz płakac będę:(((
Pieknie dziejesz i masz rację - kocham Laurkowe wełny:)))
Już się nie moge doczekac na swoją babyalpakę!

Violet pisze...

laura, ćwicz z jakimiś ciężarkami, to udźwigniesz:) o muskulature trza dbac:p
i żadnych rpzekręconych nitek, chce puszysta nitke a nie sznurek:p

Violet pisze...

A wensa i tak bym chciała pomacac, może Doro wezmie copke do Zieleńca:)

Violet pisze...

LAURAAAA!!!! no skicham sie jak nic... ja chce TAKIEGO fioletowego wensa, muuusze miec i juz, bo umre, padne i wyciagne kpyta i tylko peruka po mnie zostanie i Doro ją sobie wezmie na pamiątkę ( ze Spes sie może podzieli)

Violet pisze...

YUPI!!!! Kocham Cie!

Dorothea pisze...

Se miłość wyznają, kurka siwa, nooo...
Wystarczyło na chwilę zejść z horyzontu:P
A Violet jak coś fioletowego zobaczy to pimpolca dostaje:P

Barwniki ashforda...?
No ja głucha ani ślepa nie jestem, słyszałam!
Też chcę TEMI BARWNIKAMI.
Oczekiwań psze Laury nie mam innych ponad te, któreś we mnie rozbudziła macaniem.
Twoich wełenek macaniem, więc.

fanaberiapraga pisze...

NO to jest nas, z miłością do wensa, już całkiem sporo. Nie powiem ile mam czapek z niego ( tego samego modelu z dziurami),ale kocham go nad wyraz!
Rozumiem uzależnienie :)
I on jest jedwabisty, i miękki, i podgryza, i co z tego :)!
I jak się farbuje!

A Laurka,to co jęczy? A o prezencie farbiarskim to ja wiedziałam,wiedziałam :)))
A czesanki do farbowaia Laurko to tez juz w sklepie masz? Bo jakości są boskiej i jak zawsze w cenie u Ciebie takiej,ze kupować hurtowo.
A sznurek też będziesz miała :)?

Dorothea pisze...

Wariactwo się udziela, kto z kim przestaje i tak dalej:D
Macamy Twoje wełny więc nam się udziela:P

Dorothea pisze...

Basiu - a po co jej sznurek...?:)

Violet pisze...

No dostaje, a co mam nie dostac jak to takie cudne z błyskiem I FIOLETOOOWE:)))

fanaberiapraga pisze...

Dora, jak to po co - do snopowiązanki :)))

Frasia pisze...

Poppy śliczności!!! Kwiatuch piękny i dodaje czapce urody (chyba sporo włóczki na niego poszło).
Kusisz tymi włóczkami! Też się zastanawiałam nad tym wiśniowym sadem, tylko nie byłam pewna jak ten kolor będzie wyglądał na mnie (bo tak w ogóle to bardzo mi się podoba). Ale wtedy Laura wrzuciła do sklepu Saphire'a i to było to! Teraz oszczędzam na kolejną włóczkę :). A sweter z saphire'a już w 90% gotowy - muszę go tylko pozszywać i dorobić wykończenia przodów i dekoltu :). Może jutro pogoda pozwoli to spróbuję mu zrobić fotki :).

fanaberiapraga pisze...

Laurko,Ty się tak nie interesuj,bo dostaniesz kociej mordki :)))
Wiedziałam i już :)
Śnurek rób - będziem się wieszać w Lądku.
A filcowanie to też sztuka :)

anust pisze...

No piknie, nie ma się co szczypać Dora wymiatasz:)) nie tylko Laurowe półki, musze zajrzeć może co zostało

Anonimowy pisze...

Dorotko, czapka cudna ! Otulacz pięknie wygląda, czekam na całość. Pozdrawiam, Ela.

Violet pisze...

No siedze i sie gapie na tę czapę... I się zachwycam.
I się będe gapić aż Ci cały kolor wypatrzę:p

Dorothea pisze...

Frasiu - no Poppy naprawdę urzeka, na głowie w ogóle jej nie czuć (w sensie że się coś ma:), a kwiacior? Dużo włóczki? Coś Ty! On się skręca i napusza, poza tym wełna wensleydale ma włosek i to tak wygląda:)
Cała czapka razem z kwiatkiem to 6 deko - czujesz? Piórkowa:)

Dorothea pisze...

Baśka - w ofercie kursowym o wieszaniu nie było!
Ja się bać zaczynam tego Lądka normalnie...:)

Dorothea pisze...

Anust - nie ma się co szczypać, trza brać, póki jest, z tego co wiem COŚ zostało:D

Dorothea pisze...

Dzięki Eluś - muszę maila skrobnąć, nic nie wiem, co u Ciebie!

Dorothea pisze...

Violet - gap się, i tak nie wypatrzysz:P
A wens fioletowy jeszcze piękniejszy, niż na fotce - tak se piszę, coby Cię dobić:P

Anonimowy pisze...

cudna nie powiem przymierzam sii przymierzam do dziergania i chyba zrobię jak przestaną być modne pozdrawiam Ninka

Dorothea pisze...

Eee tam, moda, Ninko! Najważniejsze, że piękne - można nosić latami:)))

Violet pisze...

No zaraza jedna.
No to w ramach dobijania życze sobie:
A) czapke przytargac do Zieleńca w celu mierzenia i macania.
B) do tegoż zieleńca próbkę niteczki cobym se dziergnęła z 5 oczek chociaż i mogła sie pocieszyć.
Az pryszczy dostałam z tego patrzenia no!

Dorothea pisze...

1. Nie lubię pryszczatych, więc się lecz:P
2. Mam jeszcze niecałe pół kłębka, więc macanie będzie:)
3. Mierzenie będzie, jak będziesz grzeczna - moja-ci-ona, opcja "podstępna kradzież" nie wchodzi w grę:P
A na razie... póki co... niech Cię pocieszy... nadzieja! Że spełnię wszystkie obietnice a że mnie Alzeimer nie dopadnie:D:D:D

Violet pisze...

Się leczę:) na fotkach fotoszopem, w realu specyfikami.
macanko i PRÓBKA, moja dla mnie do domu do miziania.
Będę grzeczna. A kradziejstwa lub podmianki może nie zauwazysz:p
:)))
A tego niemca, jak Cię spróbuje dopaść to kopnę w ....

Ata pisze...

No i co ja mam napisać własciwie?
Że mi się podoba? No podoba.
Że zazdroszczę? No zazdroszczę.
Że cudo? No cudo.
Że mi brak kawałka mózgu odpowiedzialnego za majtanie drutami? No brakuje.
A idę se! W kompleksach się potaplać...

martuuha pisze...

a czy obiecanego maila też zeżarł Alzheimer?
przykro mi :(

Spes pisze...

Całą zime chciałam sobie tą Poppy dziergnąć...i co...i nic. Dam se doszczepic chyba kilka par rąk. Ale to tak jest..jak kto uczciwie pracuje , to nie ma czasu na dzierganie....:))Chyba se na zwolnienie pojde...a co...tez wtedy Poppy zrobię!!
A jak, juz zdrowsza?
A otulacz jest kapitalny ...Doro..oczyma duszy widze Twą smigła postac w onych ociepleniach....
Kurcze..to i ja tego Wensa (cokolwiek to znaczy) chcę mieć!
A kolory jesieni sa ka-pi-ta-lne!!

Ata...no cos ty....goooopia , czy co? Jak takie leworęczne stworzenie jak ja może majtac drutami, to Ty nie możesz?
Nie uwierzę....i juz!
Howgk!!(tak to sie pisze)?:))

Dorothea pisze...

Violet - no Twoje szczęście, że się leczysz:D Próbkę se dziergniesz z motka, który przytacham, jasne?
Niemca dopadnij!
Dokuczliwy jest:)
Opcję PODMIANKA wyłącz, pókim dobra.
Inaczej mojej Poppy nie ujrzysz na swe szlachetne oczęta!

Dorothea pisze...

Ata - wylooozoooj!
Jak ktoś jest do wszystkiego to wiesz... nie?
A Poppy to jeden wieczór - teraz, po warsztatach:))) No góra dwa. Plus wełenka.
Więc się ładnie uśmiechnij... i co ja Ci będę dalej podpowiadać:D:D:D

Dorothea pisze...

Spes - MA ŚMIGŁA POSTAĆ - dobrze czytam???
Se wydrukuję i ściany okleję!
Baba - baba mi to mówi, znaczy prawda to jest!
ŚMIGŁA postać! Ja cie.........:)
Howghk.
Po indiańskiemu - rzekłam!
Tak sie pisze!:)

Dorothea pisze...

Martuś - to nie ten niemiec!
Koncentruję się, myślę.
To ważna sprawa, nie mogę skopać, czaisz?
Cierpliwości.
Natchnienia trza!

martuuha pisze...

czaję. może zbytnia gówniara jestem na cierpliwość.
a może boję się, że do tego czasu sama skopię po wielokroć.

Dorothea pisze...

Postaram się.
Słowo harcerza.
Słuchaj siebie.
Dopuść wątpliwości.
Nie dowierzaj.
Pamiętaj, że Szef wie lepiej, pamiętaj.
I żadnych decyzji w emocjach - żadnych!
Decyzja musi być aktem woli, nie uczuć.
Jak się nie będziesz spieszyć niczego nie skopiesz.
Przytulam mocno bardzo!

bachud pisze...

Pikne, pikne. Otulacz wybitnie mi się podoba - przy szyi jest w miarę dopasowany? Wygląda na bardzo przytulny ;))

Dorothea pisze...

Basiu - jest średnio dopasowany, raczej luźny, taki chciałam.
Manekińska szyjka jest grubsza od mojej, moja bardziej chudzieńka:) Ale można go zrobić według upodobań.

Otulacz jest rzeczywiście przytulny i pierońsko ciepły - ta wełna grzeje jak piecyk. Da się tę dzianinę też drapować - to znaczy można naciągnąć na ramiona i będzie wtedy dłuższa, opięta i dopasowana, a można zrobić tak jak jak na zdjęciu - podciągnąć ją wyżej i ułożyć, jak się chce. Można ją też czymś spiąć - pokażę to, jak dostanę od Laury czekoladowego wensa i dziergnę z niego jakiś brochę. Mam pomysł, jak to zrobić, tyle że wełnę muszę mieć już taką jak w seterku, inaczej efektu nie będzie.

Spes pisze...

Sprawdziłam...pisze sie tak jak ja napisałam....Howgh!! To "k" to chyba w jakiejs promocji z innego szczepu:)))

A teraz do rzeczy....Dobra Smigła Kobieto Z Chudzienka Szyją....podziel sie przepisem na te czapę...proszę:))

I mam pytanie....ocieplacz robilas "dookolnie'...tak? Jakżeby inaczej!! Mam pytanie, bo ze zdjęcia to nie wynika, czy przypadkiem nie skręca sie w prawo?

Violet pisze...

Spes, przeciez przepis na czapę u mnie na blogu jest!

Dorothea pisze...

A pies drapał to "k", może być, że z innego szczepu, się przyplątało, no wiesz!

Dorothea pisze...

Violet - szczeniu NIEDOKŁADNIE blogi czyta, poprawić się musi!:)

Spes pisze...

...ło mamo....
Poczekaj...jak będziesz w moim wieku, to zrozumiesz...:)) co to jest skleroza:))

Dorothea pisze...

W TWOIM wieku to całkiem niedługo, słoneczko.
Więc się tym wiekiem nie afiszuj, co?
No.
Porządek ze Spes zrobiłam, mogę iść dziergać:)

Sylwka35 pisze...

Otulacz - boski, cudny, rewelacyjny - tyle, że ja, jak Ata, jakaś niedrutowa jestem. Niby umiem, nawet kiedyś robiłam różne rzeczy, ale albo rękawy sięgały do kolan i mogłam w nie wcisnąć chudą rączynę 5-latka, albo dla odmiany w jeden sweterek mogło się ubrać 5 osób sporych rozmiarów ;-)
A taki otulaczyk chciałoby się mieć.
Kapelutek też super, ale dla mnie to tylko do pooglądania, bo jakbym coś takiego ubrała (lub cokolwiek innego, co nosi miano czapki) , to pół narodu pękłoby z nadmiaru radości i zbytniego rozbawienia ;-D

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)