A właściwie to... udało mi się zdobyć:)
Z wielki trudem i poświęceniem niemałym.
Mam
wreszcie....
...
......
.........
............ godzinkę dziennie na dzierganie!:)))
Jaka radość znów miętosić mięciutką wełenkę i przebierać drutami i starać się skupić na fakcie, że to AŻ godzinka, a nie TYLKO godzinka:)
Z godzinki na godzinkę robię nową dzianinkę - zdjęć jeszcze nie mam, ale niedługo będą (nie wkurzajcie się, plisss... ja się zawsze wkurzam, jak wchodzę na dziewiarski blog - a tam tylko goły tekst:)
Obiecuję, że pstryknę - choć będzie to jeno zajawka - kiedy będzie finał tego jeszcze nie wiem.
Kiedy dziergam to słucham.
Już pisałam, kogo słucham.
Jeszcze mi nie przeszło:)
Teraz wykopałam te empetrójki - zainteresowani klikają - więc moje łapy machają drutami, moje uszy słuchają, moja dusza się karmi i nie chodzi głodna - pełna radość i harmonia:)
Nie ukrywam, że odżyłam no i odzyskałam swój mózg dla innych funkcji niż tylko różne wariacje cyfr, kont, zestawień i finansowych analiz. I że się cieszę z tego powodu jak dzika norka - nawet licencjat będzie mniej straszny niż te ostatnie półtora miesiąca:)))
Na końcu komunikat specjalny - uwaga:
Dziś około godziny 18.00
nastąpi nowy zrzut
w okolicach Laurowych kaszmirów:)
Zamiaruję być na posterunku - zatem można się już mej obecności bać! Jestem wygłodniała - dawno nie macałam żadnej nowej wełny:)))
To co - lecimy na Kaszmir?
32 komentarze:
no w końcu jesteś!!!! sobą :)
Laura - oszsz zarazo, to jednak słuchasz!
Chichot jest superowy i zaraźliwy okrutnie:)
No ale szczuje zaraza.
Kiedy ja spłukana:(
Martuuha - a jak jestem zmęczona i przywalona to nie jestem sobą??? To niby czym lub kim, ja się pytam? Znaczy wtedy jestem???
(odpowiedzi ciekawam, bo nie jest dla mnie jasne, co mi Waćpanna imputujesz!)
Violet - ciiiicho, ja mam jeszcze tylko odrobinkę oszczędności, nie szczuję, no cooooś Ty!:D
to też jesteś sobą, ale jak się uśmiechasz to bardziej :*
Aaaale wymyśliła, no nie wpadłabym:D:D:D
Teraz to się dopiero do monitora uśmiecham - zmarszczki nowe będą przez Ciebie!
zmarchy smiechowe są porządane :)
Hmmm... a nie pożądane...?:D:D:D
(mówiłam, że jestem szuja!!!)
ja tam moimi zmarchami zarządzam, więc są porząd(z)ane i pożądane ;P
Uratowałaś godność i honor i zmarszczki i twarz!
Rzekłam - a teraz lecę na chatę (nadaję jeszcze z roboty), coby o 18.00 warować w Kaszmirowej kolejce:)
leć! :*
no i było tak wrzeszczeć o tej dostawie :P
ale dzięki Tobie udało mi się tym razem załapać bo ostatnio mi przeszło obok nosa :) dziękiiiiiiii :D
A ja pomyślałam, że kołowrotek masz!!!!
No kochana, cała godzina, toż to kawał czasu!!!!!
Ja ostatnio mając niby wiele godzin łapię czas na kwadranse.
Dorota- wzięłaś trytona, czy to róziowe?
Martuuha - książkę piszesz?:P
Nie przyznam się:)
ejno, pochwal się :)
Ania - no najpierw krzyczy, że wrzeszczę, a potem dziękuje - no nie wytrzymam!:D
Kankanka - lubię tak czasem podpuszczać... i udało mi się :D:D:D
A kołowrotek to dopiero po warsztatach będzie - pod warunkiem, że się kasa uzbiera i że zatrybię:)
Martuś, słonko - nie wyciśniesz, ni ma szans!:D
Zatrybisz od razu. Te geny tak mają.
Cieszę się, że znowu jesteś :)
Kankanka - genetyk, no ja nie wytrzymam!:D
Marzycielko - ja też się cieszę:)
I cieszę się, że Cię odnalazłam, że mogłam na Ciebie trafić... i Cię rozpoznać:D
:)
Chyba nie było aż tak trudno rozpoznać - moje prace widziałaś już wcześniej.
A jeśli chodzi o odnalezienie - to raczej Ty mi się "zgubiłaś". ;)
Zależy jak do tego podejdziesz, masz aż godzinkę czy tylko godzinkę na dzierganie ...
Lepiej myśleć, że 'aż' to chyba więcej się zrobi przez ten czas ;))
A u Laury podoba mi się Nowalijka, ale funduszy niet :(
Pozdrawiam Cię serdecznie :))
Dziękuję za odnośniki do cudownych "słuchowisk". Odkrycie - dla mnie :-)
Marzycielko - po nich właśnie Cię rozpoznałam.
Gdybym wcześniej nie widziała twoich albumów na picasa to bym nie rozpoznała nijak:)
Aluś - raczej myślę w kategoriach "aż", a jak się udaje to tę godzinkę staram się rozciągnąć:)
Makajka - ależ pięknie proszę!
Cieszę się bardzo, że się przydały.
I że są odkryciem:)
Rozumiem, że niedługo zajęczymy przed kolejnymi cudami, a jeszcze jak Ci się udało załapać na coś u Laury - mniam. Zazdroszczę tej godziny - ja urywam po parę minut dziennie, ale i to cieszy ;-)
Eee tam, jęków nie będzie i nie będzie cudów - coś ładnego to będzie, pięknie wychodzi, ale to już wszystkim znane:)
Godzina chyba się kończy...
Dziś zrobiłam uczelniany rachunek sumienia i mną trzepnęło. Jest gorzej niż myślałam. Jutro się dowiem, czy leżę i kwiczę, czy jeszcze trzymam pion.
I nie chodzi o wyniki - chodzi o terminy i możliwość pogodzenia wszystkich wątków.
Ściskam, Sylwuś!
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)