środa, 13 lipca 2011

Mam nową wełenkę!

A właściwie będę miała, ale już zaklepane, moje, moje!
Przed chwilką kupiłam, wcześniej dostałam próbki, to coś malabrigo sock się zwie i jest naprawdę śliczne w macaniu i wyglądzie takoż.
Kupiłam o takie, o takie właśnie, całe 4 motki, będzie coś ładnego z tego:


Nazywa się Malabrigo Sock 854 Rayon Vert, już z  niecierpliwością czekam na dostawę do domu, pewnie do piątku zaraza dolezie. Zasadzałam się na prześliczne winogrona, ale tym razem w dostawie nie było, co się odwlecze to nie uciecze i jeszcze kiedyś sobie kupię:)

A pozwalam sobie na zmianę tematu ze studenckiego na włóczkowy, bo... obrony jednak w lipcu nie będzie. Przegryzam się z ta wieścią od rana, nastawiłam się na lipiec bardzo, ale już właściwie ze zmianą terminu chyba się pogodziłam. Muszę się jeszcze z tym przespać, co za chwilę uczynię:) Ponieważ byłam nieco spóźniona z pracą i tym nieszczęsnym zaległym egzaminem zabrakło mi kilku papierów, które powinnam była złożyć w dziekanacie, a z powodu rzeczonego spóźnienia nie złożyłam. Prawdę mówiąc nie było wiadome, kiedy należy złożyć... no trochę bałaganu na mojej uczelni jest.
Się mówi trudno i żyje się dalej, większe problemy w życiu bywają i doskonale o tym wiem.
Zatem:

  1. Wracam do dziergania pełną parą (pada, nareszcie pięknie pada, wręcz ma lać; ja wiem, ze ludzie na urlopach klną, ale ja nie na urlopie i dzisiejszy dzień był masakrycznie lepki, nie-do-przejścia jak dla mnie) - Martuuha, Twoja chusta ruszy w sierpniu na wakacjach, proszę mnie nie indagować w tej sprawie, już i tak wyrzuty sumienia mię z wielkim mlaskiem żrą! A jak ruszy to i dobrnie do końca:). No więc pada i się wełna nie będzie do rąk lepić.
  2. Planuję porządki, z rozkoszą, z radością promienną, uwierzy ktoś??? Nie jestem pedanciarą, ale po trzech latach studiowania i po roku mieszkania "na kupie" zarosło, przyrosło i obrosło mi okrutnie!  Już się nawet za porządki zabrałam, szafki kuchenne wypucowane, jedno okno umyte i jedna firanka zawieszona:) Reszta sukcesywnie, bez pośpiechu. To ma być przyjemne i pożyteczne:)))
  3. Obrona będzie we wrześniu, urlop dwutygodniowy wyjazdowy w sierpniu - i na wrzesień też planujemy remont wstępny strategiczny - wymianę okien i drzwi wejściowych, będzie w chałupie niezła rozpierducha, oj będzie, ale okna tego po prostu wymagają, pamiętają jeszcze II wojnę światową (jak mniemam), uwierzy ktoś???
  4. Mam taką zwyczajną potrzebę, żeby pożyć. Po prostu sobie POŻYĆ. Ugotować dobry obiad (już zaczęłam). Upiec mężowi ulubione ciasto (zapomniał już, jak smakuje). Włożyć ogórki w słoiki! I paprykę - bo to jemy namiętnie. Rower. Piesza górska wycieczka, jak będzie chłodniej. Ogród, który domaga się kobiecej ręki. Uwielbiam grzebać się w ziemi - uwielbiamy oboje, byle nie w 30 stopniowym upale:)
  5. A jak już sobie pożyję... to mi się zechce nowych wrażeń i nowych zaangażowań. Zresztą te najważniejsze już długo na mnie czekają, ja też za nimi tęsknię bo to fundamenty mojego życia, wreszcie do nich na dobre wrócę. A następne sobie wygeneruję - zapisuję się we wrześniu na prawo jazdy, a co! Lada moment wypadnie nam "z obiegu" kierowca w osobie mojego taty, no niestety inaczej się nie da. I mój-ci-on się przełamał co do mojej w tym temacie aktywności (wcześniej twierdził, że kierowcy ze mnie nie będzie, ale na szczęście tylko krowa nie zmienia poglądów, on je zmienił pod wpływem własnych zdrowotnych ograniczeń, w razie czego znajomą prostą trasą wszystkich do lekarza doholuję:))). Tato psem ogrodnika nie jest - swoim autem mi jeździć pozwoli w odróżnieniu od mój-ci-onego, który dłuuuuuuuuuuuuugo mi będzie towarzyszył i mnie (życzliwie!) pilnował. Jak myślicie, czyim autem będę jeździć chętniej?:) Tym bardziej, że mój-ci-on jeździ statecznie, stabilnie i przewidywalnie, a ja na autostradzie na bank minimum 150 km/h spróbuję, a co! (tylko ciiiicho, coby mnie nie namierzyli już teraz!:D:D:D)
I tak to, proszę państwa. Póki co grzmi - jaki piękny odgłos! Lada moment pies się będzie domagał szczególnej troski - jak była młoda to nic ją nie ruszało, teraz już doświadczenie życiowe jej mówi, że grzmoty są groźne i tego się trzyma! Niechby się ulęgła piękna burza, taka głośno mrucząca, byle nikomu i niczemu krzywdy nie wyrządziła.

Oooo - znowu grzmi. Pies postawił uszy na baczność i niespokojnie się kręci. Czuję, że tę noc spędzimy razem i blisko siebie - na szczęście paskuda świeżo po kąpieli, jutro ją będę strzyc:)

24 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ech, same plany w tym wpisie... :-) ulach

Dorothea pisze...

Ulach - nareszcie! A Życie - ja je znam - i tak je zweryfikuje:)))
Nie lubisz planować czy nie masz na ten czas takich możliwości, że niedyskretnie zapytam...?

Krysia pisze...

Zmiana terminu ci przypasowała. Udało Ci się- ale co się odwlecze to nie uciecze.Więc się ucz a nie migaj.Bardzo proszę.

Sylwka35 pisze...

Tak widać ma być, więc bierz co Ci życie niesie. Udanej realizacji cudnych planów - takie niby proste, ale nadają naszemu życiu kierunek i czynią je fajniejszym :-)

Frasia pisze...

Szkoda, że nie wyszło z tą obroną w lipcu, ale mówi się trudno i żyje dalej :). Plany masz piękne - życzę udanej realizacji :). Bardzo jestem ciekawa tej wełenki - jak już coś z niej wydziergasz to koniecznie podziel się wrażeniami.
Gratuluję odwagi i życzę powodzenia na kursie prawa jazdy - jeśli "ciągnie" Cię do jazdy to na pewno sobie świetnie poradzisz :). Ze względu na komfort psychiczny i dobre układy w domu polecam korzystanie z samochodu Taty ;)). A jak już będziesz kierowcą, to może wypuścisz się tą autostradą w moje strony? Buziaki :*

dodgers pisze...

W Poznaniu od rana pochmurno- pogoda iście na dziergadła i herbatę, ale ja mam misję- psiapsiółce się zachciało nauczyć dziergać- to uczę :) I czytam o Twojej włóczce i też musiałam iść pomiziać wełenkę na sweterek. I powstrzymać się nie mogę, żeby go nie zaczać, no ale sporo do skończenia. A mam pytanie- czy ktoś też ma tak, że woli dziergać dla kogoś niż dla siebie? Bo ja bym wszystko (prawie) oddała mamie, babci, cioci :) A na urlop to zapraszam na Kaszuby- mój-ci-on mnie zaraził miłoscią do swoich stron :)

martuuha pisze...

czekaj, czekaj, ja nie do końca rozumiem - nie będzie w ogóle obrony w lipcu, czy nie będzie Twojej obrony? Jeśli chodzi tylko o kwity to uważam, że kurczę, na prywatnej uczelni, za kupę kasy jaką im się płaci, powinni na duperelę przymknąć oko. trochę elastyczności...
no ale trudno... szkoda.

Dorothea pisze...

Sylwia - no widać tak ma być i tego się trzymam. Przespałam się z tematem i już mi lepiej:)

Frasiu, szczególnego parcia na to prawko to ja nie mam, ale wydaje się, że to konieczność życiowa. A skoro konieczność to ja sobie uprzyjemnię:)))
Jeździć się będę bała (mam na myśli odnalezienie się w ruchu ulicznym), ale wiem, że mi przejdzie. Będę ćwiczyć:) A jak już się naumiem to w 4 godziny mogę być w Katowicach:)
Zresztą... kto wie, czy pod koniec lipca nie będę, na kilka dni:)))

Dorothea pisze...

Dodgers - no ja wredna jestem i wolę dla siebie:D:D:D Ale nie tylko - często dla siebie robię, a później oddaję, jak mię ktoś maślane oczy robi do mojego udziergu:)

Dorothea pisze...

Martuś, obrona będzie, tylko MOJEJ nie będzie ( i pewnie jeszcze paru innych mnie podobnych). Informację otrzymałam telefoniczną, w tej instytucji jest tak, że kto podniesie słuchawkę to co innego mówi, ale wczoraj to słuchawkę podniósł ktoś ważny.
Nie chce mi się bić (może mogłabym).
Spokojnie kwity doniosę, będzie co ma być - pod koniec sierpnia oczekuj udziergu, co miał być na wiosnę, a na jesień będzie:)

tuptup pisze...

ja ogólnie szalikowo-chustowa najchętniej jestem, i jakoś tak mam, że częściej jednak mnie ciągnie do robienia komuś niż sobie (choć staram się obudzić w sobie małego egoistę :)). najwięcej przyjemności i tak daje mi robienie :)

tuptup pisze...

doro, czyli teraz tym głośniej możemy się domagać ZDJĘĆ UDZIERGÓW?! ;)

Frasia pisze...

No cóż - ja też prawko zrobiłam z potrzeby życiowej, a nie z chęci zostania mistrzem kierownicy ;)) i do dzisiaj jazda samochodem (w roli kierowcy) jest dla mnie bardziej koniecznością niż przyjemnością :). Dasz radę!
Jeśli uda Ci się przyjechać do Katowic to koniecznie daj znać - może umówimy się na jakąś kawę? Ja w tym czasie powinnam być na miejscu :).

martuuha pisze...

przecież się zamknęłam w temacie wiadomym, skoro mi się zamknąć kazałaś ;P

Anonimowy pisze...

Lubię, jak się plany uda zrealizować! Dlatego nie planuję sprzątania w domu (hi hi). Za to lubię mieć trudne sprawy za sobą i nie odkładać tego, co konieczne, a czasami nieprzyjemne (czytaj:dentysta)ulach

Kankanka pisze...

Dorotko - jak piszesz widać tak musi być. Nie będę truła, widzę, że poukładane masz wszystko.
Auto to najlepszy przyjaciel kobiety! Pochwalam bardzo bardzo.
A sznaucerkową sierść masz już rozplanowaną??????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

Juta pisze...

Nie, to nie pomyłka z mojej strony jeżeli chodzi o poprzedni komentarz.Ale jeżeli już na dobre tak Postanowiłaś to zostaje mi uszanować Twoją decyzję.Życzę powodzenia z prawkiem.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

in. pisze...

no tak, zajrzałam i wpisałam się pod starą notką:)
ściskam!

Spes pisze...

Świetnie, Doro, swietnie...rob prawo jazdy..jeździj często a odpowiedzialnośc małżeńską za doprowadzenie męża do zbawienia (i może jeszcze kilku innych ludzi) będziesz miała z głowy. Serio!! Bo przed każdym wyjściem z domu nie zapomną zrobić rachunku sumienia:)))

Powodznia:))

Anonimowy pisze...

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Prawkiem mnie zaskoczyłaś ( znaczy brakiem ). Rób szybko i nie daj się wpędzić w stereotyp,że "baby" się do tego mało nadają. Kiedyś wiozłam z sobą takiego mizognistę trasą Katowice - Wrocław, wiem, że zmienił zdanie :)
Fanaberia

Anna pisze...

chciałabym Ci pogratulować; po prostu jesteś niesamowita - podoba mi się, jak patrzysz na świat, i te studia, i plany, prawo jazdy! sekunduję z daleka, ale życzę Ci jak najlepiej! powodzenia na obronie!

Dorothea pisze...

Aniu - czemu się zakluczyłaś???
Bardzo mi Ciebie brakuje, bardzo!!!

Anna pisze...

już jestem "odblokowana"; dziękuję

Dorothea pisze...

Ufff!
Bardzo się cieszę - i biegnę czytać:)

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)