Chyba już umiem i dobrze to robię:)
A post factum - jak nowo narodzona!
Oczywiście nie w dzikim upale, to se ne da.
Zatem na ochłodzenie czekam:)
Polecam najgoręcej - proszę również uważać, to uzależnia!:)
25
komentarze:
Anonimowy
pisze...
Takiego gościa to mogę bez ciuchów oglądać :P. Brakuje mi takich "dobrych" uzależnień, bo póki co byłam uzależniona od kawy , słodyczy i czego tam jeszcze ale zrywam ze wszystkim po kolei. Trzeba nawykać do lepszego. Najpierw jednak muszę się organizacji nauczyć, bo mi nijak doby nie starcza i jak tu jeszcze kije wcisnąć?
Coś trza wywalić - i styknie! Warto. Taki ruch przynosi dobre owoce - zwyżkę formy, dotlenienie i świeży mózg. Polecam bardzo bardzo:)
Zajrzyj na blog Iwony Majewskiej - Opiełki, u mnie w lewym panelu. Na bazie książek Covey`a uczy świetnych rzeczy - w tym organizacji czasu. Od samego Covey`a nauczyłam się bardzo dużo, teraz podglądam Iwonę - i korzystam. Buziole:*
http://www.majewska-opielka.pl/ - o tutaj. Jeśli dasz radę zacznij od początku - warto! A jeśli nie, to w dowolnym miejscu. Możesz też sobie sprawić książkę Stephena Covey`a "Siedem nawyków skutecznego działania". Jeśli przyswoisz choć 5% - będzie warto, gwarantuję! Ja chyba te 5% mam:)
Muszę przyznać, z faktycznie uzależnia. Staram się łapać minimum 1 godz. dziennie na chodzenie z kijami. Nie zawsze się udaje przy natłoku obwiązków, ale działa relaksująco - naprawdę. Dzięki kijom nabrałam dystansu do wielu spraw.
wysiłek fizyczny - to naprawdę świetny lek na zmęczenie i napięcie. Sama zastanawiam się czemu tak późno zaczełam z tego korzystać! A pan na animacji bardzo mi się podoba. Imponująca praca rąk i nóg! :)
Ja też chodzę z kijkami. Super sprawa. Troszkę kilogramów ubyło, ciśnienie się unormowało, no i okolicę poznałam. A, że chodzę z koleżankami to i pogadamy, wymienimy się przepisami, czasem poglądami. My chodzimy z samego rana, teraz w upały o godz. siódmej wymarsz, pięć razy w tygodniu po minimum półtorej godziny. Pozdrawiam. http://kuchniaipasja.blox.pl/html
Kijki uzależniają! To prawda. Sama jestem uzależniona od ponad dwóch lat. Staram się chodzić regularnie. Najbardziej lubię chodzenie nad morzem. Niestety w sezonie urlopowym jest to dosyć trudne. No, chyba że pogoda nieplażowa. W sobotę będę "latać" z kijami nad Bałtykiem i już nie mogę się doczekać. A w przerwach oczywiście druty i robótki.
Tojatenia - zazdraszczam czasu i regularności! Mnie 30 stopni Celsjusza skutecznie eliminuje, ja mogę latać najwyżej do 22 - no, do 25 jeśli wieje. Kondycję masz pewnie jak mało kto - pozdrawiam serdecznie!
GaMa - napisałam długi komentarz, żeby Ci odpowiedzieć - i zeżarło!!! Morza zazdraszczam - kijkowałam tam w tym roku przed sezonem, w Wisełce - było cudnie!
Dzięki za pouczającego gifa, mam zamiar wysłać mamie, która nabyła kijki ostatnio,ale macha nimi jak niewidomy raczej ;) Jak również przejrzenie 7 nawyków chyba nie zaszkodzi. Pozdrawiam
Ależ wyślij, wyślij, niech się kobieta uczy;) 7 nawyków dobre - polecam:) Ale pudełko nicości (polazłam na Twój blog, przegląd zrobiłam, pudełko znalazłam) - the best, znam od dawna, wielbię i się zgadzam!:D
Zdecydowanie należę do tych uzależnionych:))Szkoda mi tylko tych osób, które myślą ,że chodzą z kijkami, a to kijki chodzą z nimi.Świetnie, że pokazałaś jak to należy robić. Nie wyobrażam sobie istnienia bez kijków i roweru:)) Pozdrawiam serdecznie
Juciu - ja nie chadzam tylko w upały no i wówczas, kiedy bardzo-ważne-sprawy nie pozwalają. A na tych, co niby-chodzą patrzę z przymrużeniem oka; mójmąż mówi, że się trzeba cieszyć, że w ogóle chodzą:)
25 komentarze:
Takiego gościa to mogę bez ciuchów oglądać :P. Brakuje mi takich "dobrych" uzależnień, bo póki co byłam uzależniona od kawy , słodyczy i czego tam jeszcze ale zrywam ze wszystkim po kolei. Trzeba nawykać do lepszego. Najpierw jednak muszę się organizacji nauczyć, bo mi nijak doby nie starcza i jak tu jeszcze kije wcisnąć?
Coś trza wywalić - i styknie!
Warto.
Taki ruch przynosi dobre owoce - zwyżkę formy, dotlenienie i świeży mózg.
Polecam bardzo bardzo:)
Zajrzyj na blog Iwony Majewskiej - Opiełki, u mnie w lewym panelu. Na bazie książek Covey`a uczy świetnych rzeczy - w tym organizacji czasu.
Od samego Covey`a nauczyłam się bardzo dużo, teraz podglądam Iwonę - i korzystam.
Buziole:*
Jakaś ciemna jestem bo znaleźć nie mogę. Napisz kochana jak się konkretnie ten blog nazywa, plisss
http://www.majewska-opielka.pl/ - o tutaj.
Jeśli dasz radę zacznij od początku - warto!
A jeśli nie, to w dowolnym miejscu.
Możesz też sobie sprawić książkę Stephena Covey`a "Siedem nawyków skutecznego działania". Jeśli przyswoisz choć 5% - będzie warto, gwarantuję!
Ja chyba te 5% mam:)
A ile trzeba się starać żeby się uzależnić? Przydałoby mi się, bo strasznie nieruchawa jestem:(
Ze trzy miesiące będzie:)
To czas zacząć:)
Zatem ruszaj - powodzenia!:)
Ja Ciebie bardzo proszę o zdjęcia udziergów a nie golca. Obiecałaś! :-) Pozdrawiam
Muszę przyznać, z faktycznie uzależnia. Staram się łapać minimum 1 godz. dziennie na chodzenie z kijami. Nie zawsze się udaje przy natłoku obwiązków, ale działa relaksująco - naprawdę. Dzięki kijom nabrałam dystansu do wielu spraw.
Elusiek - będą, będą, już niedługo!
Antonina - no ja też!
Jak jestem nabuzowana i się porządnie "wylatam" to zaraz głowa inna:)
wysiłek fizyczny - to naprawdę świetny lek na zmęczenie i napięcie. Sama zastanawiam się czemu tak późno zaczełam z tego korzystać!
A pan na animacji bardzo mi się podoba. Imponująca praca rąk i nóg! :)
Ja też chodzę z kijkami. Super sprawa. Troszkę kilogramów ubyło, ciśnienie się unormowało, no i okolicę poznałam. A, że chodzę z koleżankami to i pogadamy, wymienimy się przepisami, czasem poglądami. My chodzimy z samego rana, teraz w upały o godz. siódmej wymarsz, pięć razy w tygodniu po minimum półtorej godziny.
Pozdrawiam.
http://kuchniaipasja.blox.pl/html
Kijki uzależniają! To prawda. Sama jestem uzależniona od ponad dwóch lat. Staram się chodzić regularnie. Najbardziej lubię chodzenie nad morzem. Niestety w sezonie urlopowym jest to dosyć trudne. No, chyba że pogoda nieplażowa. W sobotę będę "latać" z kijami nad Bałtykiem i już nie mogę się doczekać. A w przerwach oczywiście druty i robótki.
Mar - co prawda to prawda, ruch jest the best!
Pan imponuje i mnie:D
Tojatenia - zazdraszczam czasu i regularności!
Mnie 30 stopni Celsjusza skutecznie eliminuje, ja mogę latać najwyżej do 22 - no, do 25 jeśli wieje.
Kondycję masz pewnie jak mało kto - pozdrawiam serdecznie!
GaMa - napisałam długi komentarz, żeby Ci odpowiedzieć - i zeżarło!!!
Morza zazdraszczam - kijkowałam tam w tym roku przed sezonem, w Wisełce - było cudnie!
Dzięki za pouczającego gifa, mam zamiar wysłać mamie, która nabyła kijki ostatnio,ale macha nimi jak niewidomy raczej ;)
Jak również przejrzenie 7 nawyków chyba nie zaszkodzi.
Pozdrawiam
Ależ wyślij, wyślij, niech się kobieta uczy;)
7 nawyków dobre - polecam:)
Ale pudełko nicości (polazłam na Twój blog, przegląd zrobiłam, pudełko znalazłam) - the best, znam od dawna, wielbię i się zgadzam!:D
Ja też jestem już uzależniona.
http://czasem-takbywa.blogspot.com/2012/04/marsz-z-kijkami-jeszcze-raz.html
Zdecydowanie należę do tych uzależnionych:))Szkoda mi tylko tych osób, które myślą ,że chodzą z kijkami, a to kijki chodzą z nimi.Świetnie, że pokazałaś jak to należy robić.
Nie wyobrażam sobie istnienia bez kijków i roweru:))
Pozdrawiam serdecznie
Kika - cieszę się, im więcej uzależninych tym lepiej:)
Juciu - ja nie chadzam tylko w upały no i wówczas, kiedy bardzo-ważne-sprawy nie pozwalają.
A na tych, co niby-chodzą patrzę z przymrużeniem oka; mójmąż mówi, że się trzeba cieszyć, że w ogóle chodzą:)
Kurka, też tak umiem, tylko coś ostatnio mi nie po drodze. Ale jak wrócę do domu, to mnie już nikt nie zatrzyma :-D
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)