środa, 25 lipca 2012

O tak - właśnie tak, ino w ciuchach!:)


Chyba już umiem i dobrze to robię:)
A post factum - jak nowo narodzona!
Oczywiście nie w dzikim upale, to se ne da.
Zatem na ochłodzenie czekam:)

Polecam najgoręcej - proszę również uważać, to uzależnia!:)

25 komentarze:

Anonimowy pisze...

Takiego gościa to mogę bez ciuchów oglądać :P. Brakuje mi takich "dobrych" uzależnień, bo póki co byłam uzależniona od kawy , słodyczy i czego tam jeszcze ale zrywam ze wszystkim po kolei. Trzeba nawykać do lepszego. Najpierw jednak muszę się organizacji nauczyć, bo mi nijak doby nie starcza i jak tu jeszcze kije wcisnąć?

Dorothea pisze...

Coś trza wywalić - i styknie!
Warto.
Taki ruch przynosi dobre owoce - zwyżkę formy, dotlenienie i świeży mózg.
Polecam bardzo bardzo:)

Zajrzyj na blog Iwony Majewskiej - Opiełki, u mnie w lewym panelu. Na bazie książek Covey`a uczy świetnych rzeczy - w tym organizacji czasu.
Od samego Covey`a nauczyłam się bardzo dużo, teraz podglądam Iwonę - i korzystam.
Buziole:*

Anonimowy pisze...

Jakaś ciemna jestem bo znaleźć nie mogę. Napisz kochana jak się konkretnie ten blog nazywa, plisss

Dorothea pisze...

http://www.majewska-opielka.pl/ - o tutaj.
Jeśli dasz radę zacznij od początku - warto!
A jeśli nie, to w dowolnym miejscu.
Możesz też sobie sprawić książkę Stephena Covey`a "Siedem nawyków skutecznego działania". Jeśli przyswoisz choć 5% - będzie warto, gwarantuję!
Ja chyba te 5% mam:)

Gosianka pisze...

A ile trzeba się starać żeby się uzależnić? Przydałoby mi się, bo strasznie nieruchawa jestem:(

Dorothea pisze...

Ze trzy miesiące będzie:)

Gosianka pisze...

To czas zacząć:)

Dorothea pisze...

Zatem ruszaj - powodzenia!:)

Elusiek pisze...

Ja Ciebie bardzo proszę o zdjęcia udziergów a nie golca. Obiecałaś! :-) Pozdrawiam

Antonina pisze...

Muszę przyznać, z faktycznie uzależnia. Staram się łapać minimum 1 godz. dziennie na chodzenie z kijami. Nie zawsze się udaje przy natłoku obwiązków, ale działa relaksująco - naprawdę. Dzięki kijom nabrałam dystansu do wielu spraw.

Dorothea pisze...

Elusiek - będą, będą, już niedługo!

Dorothea pisze...

Antonina - no ja też!
Jak jestem nabuzowana i się porządnie "wylatam" to zaraz głowa inna:)

Mar pisze...

wysiłek fizyczny - to naprawdę świetny lek na zmęczenie i napięcie. Sama zastanawiam się czemu tak późno zaczełam z tego korzystać!
A pan na animacji bardzo mi się podoba. Imponująca praca rąk i nóg! :)

tojatenia pisze...

Ja też chodzę z kijkami. Super sprawa. Troszkę kilogramów ubyło, ciśnienie się unormowało, no i okolicę poznałam. A, że chodzę z koleżankami to i pogadamy, wymienimy się przepisami, czasem poglądami. My chodzimy z samego rana, teraz w upały o godz. siódmej wymarsz, pięć razy w tygodniu po minimum półtorej godziny.
Pozdrawiam.
http://kuchniaipasja.blox.pl/html

GaMa pisze...

Kijki uzależniają! To prawda. Sama jestem uzależniona od ponad dwóch lat. Staram się chodzić regularnie. Najbardziej lubię chodzenie nad morzem. Niestety w sezonie urlopowym jest to dosyć trudne. No, chyba że pogoda nieplażowa. W sobotę będę "latać" z kijami nad Bałtykiem i już nie mogę się doczekać. A w przerwach oczywiście druty i robótki.

Dorothea pisze...

Mar - co prawda to prawda, ruch jest the best!
Pan imponuje i mnie:D

Dorothea pisze...

Tojatenia - zazdraszczam czasu i regularności!
Mnie 30 stopni Celsjusza skutecznie eliminuje, ja mogę latać najwyżej do 22 - no, do 25 jeśli wieje.
Kondycję masz pewnie jak mało kto - pozdrawiam serdecznie!

Dorothea pisze...

GaMa - napisałam długi komentarz, żeby Ci odpowiedzieć - i zeżarło!!!
Morza zazdraszczam - kijkowałam tam w tym roku przed sezonem, w Wisełce - było cudnie!

inwentaryzacja krotochwil pisze...

Dzięki za pouczającego gifa, mam zamiar wysłać mamie, która nabyła kijki ostatnio,ale macha nimi jak niewidomy raczej ;)
Jak również przejrzenie 7 nawyków chyba nie zaszkodzi.
Pozdrawiam

Dorothea pisze...

Ależ wyślij, wyślij, niech się kobieta uczy;)
7 nawyków dobre - polecam:)
Ale pudełko nicości (polazłam na Twój blog, przegląd zrobiłam, pudełko znalazłam) - the best, znam od dawna, wielbię i się zgadzam!:D

Kika pisze...

Ja też jestem już uzależniona.
http://czasem-takbywa.blogspot.com/2012/04/marsz-z-kijkami-jeszcze-raz.html

Juta pisze...

Zdecydowanie należę do tych uzależnionych:))Szkoda mi tylko tych osób, które myślą ,że chodzą z kijkami, a to kijki chodzą z nimi.Świetnie, że pokazałaś jak to należy robić.
Nie wyobrażam sobie istnienia bez kijków i roweru:))
Pozdrawiam serdecznie

Dorothea pisze...

Kika - cieszę się, im więcej uzależninych tym lepiej:)

Dorothea pisze...

Juciu - ja nie chadzam tylko w upały no i wówczas, kiedy bardzo-ważne-sprawy nie pozwalają.
A na tych, co niby-chodzą patrzę z przymrużeniem oka; mójmąż mówi, że się trzeba cieszyć, że w ogóle chodzą:)

Sylwka35 pisze...

Kurka, też tak umiem, tylko coś ostatnio mi nie po drodze. Ale jak wrócę do domu, to mnie już nikt nie zatrzyma :-D

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)