Wiek średni.
Płeć męska.
Od czwartku objawy.
Osłabienie, z dnia na dzień coraz większe. Ale to przecież się zdarza.
Jelitówka, na bank jelitówka, teraz wszyscy tak mają.
Morfologie i inne tam gazometrie ok.
Przejdzie.
W sobotę niepokój, słabość rośnie, tętno zaczyna przekraczać setkę i na takim poziomie się utrzymuje.
Po północy jest już całkiem niedobrze - pojawia się krew tam, gdzie jej być nijak nie powinno.
Słabość sprowadza dużego człowieka w trybie nagłym do parteru.
Parter połączony jest z nietomnością całkowitą.
Przyjeżdża karetka.
Ciśnienie 50 na coś tam.
Nosze, wóz tnie na kogutach.
Szybkie badania.
Hemoglobina 6.
Ciśnienie cieniutkie.
Podejrzenie krwotoku wewnętrznego.
Ratowanie życia.
1,5 litra krwi, osocze. Płyny.
W niedzielę rano sms: "Jestem w szpitalu, w nocy zabrało mnie pogotowie".
Szczegółów dowiaduję się później...
Wczoraj gastro.
I ogromna ulga - to tylko (w tej sytuacji) żołądek i dwunastnica, stan zapalny i owrzodzenie.
Jak dotąd - bezobjawowe, bezbólowe...
Ten brak objawów to dla mnie szok.
A dziś?
Pompa infuzyjna z lekiem przeciwkrwotocznym, nadal płyny, już odczuwalny głód (żarcie kapie przez kroplówkę) - i uśmiechnięta krótka rozmowa telefoniczna:)
P.S. Natychmiastowy przyjazd do wezwania.
Szybka fachowa pomoc.
Trafiona (mam nadzieję) diagnoza.
Jestem wdzięczna. Bardzo wdzięczna.
... inaczej wyglądałaby ta notka, gdyby nie było wolnej karetki... brakowało niewiele...
I choć się ze śmiercią liczę, choć o niej pamiętam i wiem, że zawsze przychodzi nie w porę - TA z wielu powodów dotknęłaby mnie wyjątkowo boleśnie.
16 komentarze:
Dobrze, jest dobrze. Nie myslimy o tym, co by bylo, gdyby, nie nie nie.
Dobrze jest, Rybciu.
Dobrze.
Nie zajmuję się zanadto tym, co by było, gdyby.
Czasem tylko przemknie myśl...
Czasem.
Zdążyli tym razem w porę- udało się i to jest ważne- ogromna ulga i można się szeroko usmiechać.
Tak jest, Zofi!
Dlatego też uśmiecham się bardzo szeroko:D
I nie wiem, naprawdę nie wiem, dlaczego tak jest, ale póki co w mojej szeroko pojętej rodzinie raczej zawsze zdążają w porę...
Choć nie zawsze trafiają z diagnozą.
Czasem to nawet moga glupie mysli przechodzic, cobysmy sie nie rozzuchwalili:)
Aleś się wstrzeliła!
Komentarz o 20.00!
Chyba powinnam jakąś nagrodę przyznać:D
Ha!
Takam zdolna bestia!
Dorcia - przytulam i współczuję przeżyć! A Dużemu Człowiekowi bólu, strachu i cierpienia.
Będzie dobrze, Rybko :-*
Widocznie nie Jego czas :) Pozdrawiam :)
Rybcia - no zdolnaś, jak nic!:)
Atuś, dzięki:*
Już jest dobrze.
A strachu na szczęście wiele nie było - po prostu nie było czasu.
Violu - no widocznie.
I na szczęście!
Jak dla mnie i dla niego również - i dla sporej gromadki ludzieńków:)
Serdeczności!
Uff!
:*
:) ufffff
No to gucio, że się dobrze skończyło. Trza teraz odsapnąć:)
Dobrze. Ulga.
Mam nadzieję, że już się nic takiego nie wydarzy, nie masz czasu na takie przygody i stresy. Druty stygną :))))
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)