sobota, 15 grudnia 2012

Magic moments

150 pierogów ulepione i zamrożone, scurkom żeśmy dziś wespół wzespół lepiły.
Lepienie i ploty, gadanie z sensem i bez sensu, ciepła herbata z domieszką serca, dużo śmiechu.
Babskie darcie pierza:)
(nieustannie jestem wdzięczna, że jest tak blisko, że oboje są względnie blisko, że nie w Szkocji albo na innej Antarktydzie, wdzięczna bardzo).

Zakupy zrobione, mięso i pochodne zamówione, prezenty czekają na pakowanie, już wszystkich obkupiłam, uwielbiam, kiedy w dniu Wigilii michy im się cieszą, bo udało się trafić. Uwielbiam!
A po niedzieli najdroższy kupi prawdziwnego chojaka, po czym z małolatem będą go ubierać.

W kuchni dziś odwierty i nawierty, od 15.00 mniej więcej, mój-ci-on z rocznym poślizgiem montuje to, co zostało jeszcze do zmontowania, a ja się cieszę jak głupia zamiast się wściekać, dlaczego tak późno:)
Dojrzewanie do tego co ważne niektórym zajmuje nieco więcej czasu:P

Pracowa robota pierwszy raz w życiu ogarnięta na tyle, że bezstresowo czekam na poniedziałek - pierwszy raz od 13 lat tak się czuję, zatem warto odnotować - kupamięci!

Jest 22:35.
Leniwie sączę Grand Imperial Porter (klik!) - piwo dla prawdziwych mężczyzn:P
Jutro basen, albowiem rozbaseniłam się nieprzytomnie i pełną parą uczę się pływać stylem klasycznym (klik)!
Albowiem jak dotąd z pływaniem u mię cienizna była.
Ale już się wynurzam, synchronizuję, koordynuję i przez okularki paczę - takie z szerokim kątem widzenia, a jakże! Jeszcze tylko głębokości się boję, ale... wszystko mija, nawet najdłuższa żmija:)
Tego się czymam!

W planach jeszcze 4 ciasta (w tym roku to mój pies i moje pchły), farsze i inne nadzienia, mięs pieczenie, domu strojenie, stołu nakrywanie, albowiem w tym roku centralne rodzinne obchody Narodzenia Tego, Który Jest będą się odbywać u nas.

Codziennie
w tym wszystkim
co najmniej pół godziny (najczęściej z okładem!)
dla Victora Frankla (klik)!.
Czytam go z wujkiem google i ciocią wikipedią, notatki poczyniam, coby zatrybić, zakumać, zajarzyć.
Serce rośnie!

Co u Was? Jak świąteczne przygotowania, jakie ciasta, mięsa, jakie tradycje?
Piszta, ludziska - piszta!

13 komentarze:

ossa pisze...

ile???? całą parafię będziecie żywić?

Dorothea pisze...

150 - i to nie koniec:P
Syćko dla nas - my w święta jemy tylko powigilijny barszcz i pierogi zez kapustom i grzybami, a po świętach jemy resztę:P

Mar pisze...

Dor, jaki fajny post.
Lubię takie.
Pamietam jak jakiś czas temu pisałaś u mnie, to było może dwa miesiące temu....tak jakoś kojarzę, że jest Ci trudno, że problemy, że dół. pamiętasz?
Tym bardziej cieszę się z takich wiadomości jak dzisiaj, Takich spokojnych, domowych, normalnych, o codziennym fajnym życiu, o odpoczywaniu przy wspóplnej pracy, o kobiecym 'darciu pierza'....kocham takie klimaty! Mar

Violet pisze...

Fajnie. A mysmy mieli ubierac choinke i na łyżwy iść, to mi się pochorowali mocno, wszystko odłogiem leży...
A córke o łyżwy zapytała? Bo mie się dobjają tu o nie....

Dorothea pisze...

Mar - :***

Było ciężko i jeszcze będzie, ale o tym potem:P
Dziś - żyje się DZIŚ.
Wiedziałam od dawna, Chustka nauczyła praktykować godzinę po godzinie.

Wiesz, myślę, że ona czytała Frankla - serioserio!
Albowiem on tak cudnie pokazuje, jak przekuwać gówno w sukces, porażkę w zwycięstwo!
Idę przytrzymać mój-ci-onemu coś tam, bo musi to przykręcić:)))

Dorothea pisze...

Vi - co się u Was dzieje???
O łyżwy nie pytałam - mały był mocno zajęty, ja z dzieckiem też, póki co klimatu na śmiganie po tafli nie ma, daj temu, kto chce, serio!
Co się dzieje Twoim???

hada pisze...

O mamo moja, jak Cię lubię czytać!!!!
my także, pomalutku powolutku szykujemy się do Świąt.

Dorothea pisze...

Hada - a Ciebie co???
Ależ ja niczego takiego nie piszę, żeby aż tak:)

No i nie napisałaś, co szykujesz - trza sie poprawić!

Nitka pisze...

A u nas barszcz się kisi, uszka się mrożą, pierniczki miękną... Trwa debata "pierogi czy krokiety" ;)
Święta będą rozjazdowe mocno, więc trzymamy mocno kciuki za śnieg na polach i czarne drogi.

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

Ja w tym roku ciasta, ciasta, ciasta. Ale świąt jakoś jeszcze nie czuję. No nie wiem czemu. Może za chwilkę :) w każdym razie jakby już nie było okazji to wszystkiego naj naj naj.
Dotothea a ja chyba dzisiaj koło cię przejeżdźałam jeżeli mieszkasz w okolicach A4.:)

Rybeńka pisze...

Ja jade do ojczyzny trochę, jak moja babcia mówiła, z gęba na pączki. Trochę idę w gości a trochę proszę gości żeby przyniesli dania. Ale sama też zamierzam ukisic prawdziwy barszcz, zrobić uszka,makowiec, i jakiś drób szlachetny na obiad świąteczny :)))

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

mniam :))

Ania M. pisze...

Trochę może zazdroszczę atmosfery - ja nie przepadam za świętami. Ciasta zamówiłam, uszka pewnie zrobię, kompot z suszu, mąż usmaży rybę.
No i sałatka warzywna tradycyjna, bez niej nie ma żadnych świąt:)
Odsuwam myślenie o świętach. Zawsze jakoś przychodzą za wcześnie po poprzednich.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)