środa, 19 czerwca 2013

Lepiej zapobiegać...

Pozamykałam szczelnie wszystkie okna.
W mieszkaniu znaczy.
Żadnego wietrzenia!
W chałupie (póki co)  mam 23 stopnie Pana Celsjusza - z tendencją rosnącą.
(wiem, wiem, ludziska mają po 30 i muszą to znosić; moje współczucia wyrazy).

Włączyłam wentylator i skierowałam go na nasze wyrko.
Tak będziemy dziś spać (polecam!)
Chłodzi, na całe szczęście.

Co jeszcze pomaga? Znaczy ratuje życie w upale?
Schłodzony do jak najniższej temperatury "Żubr" lub cokolwiek innego, co lubicie.
I lodowata (wprost z lodówki, około 4 stopni mająca) truskawkowa frużelina.
Lub cokolwiek podobnego.

27 stopni Pana Celsjusza o godzinie 21.00 (na zewnątrz znaczy) zdecydowanie nie jest tym, co tygrysy lubią najbardziej.

Nienawidzę upałów.
Jutro ma być 35 stopni.
Jako, że dziś już tyle było na jutro obstawiam 38.
Masakra.

Z pracy do domu mam 10 minut piechotą., w jedną stronę.
Jakoś dotrę (mam nadzieję).
Tam i z powrotem.
Nawet nie chce mi się myśleć o tych, którzy nieklimatyzowanymi środkami lokomocji będą jechać pół godziny lub godzinę z okładem.
Trzymajcie się.
Pojutrze ma być już chłodniej.


3 komentarze:

in. pisze...

WRESZCIE pogoda dla mnie. od +30 zaczynam żyć. kocham upały!!
zima to już była, w tym roku przez 10 miesięcy, wiec teraz upały niech trwają przez te pozostałe dwa;)))

in. pisze...

oraz: oczywiście, że będzie chłodniej, w niedzielę mam egzamin absolutoryjny, więc zamiast korzystać z tej wspaniałej pogody, siedzę i się uczę. a jak skończę, to pewnie przyjdzie deszcz i zimność:/

Dobre Czasy pisze...

Witaj-fantastyczny ten Twój blog-zostaję i rozgoszczę się.Ciebie zapraszam do Dobrych Czasów.Pozdrawiam serdecznie Jola

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)