piątek, 7 czerwca 2013

Mój-ci-on:)

I napaczeć się nie mogę - a paczę i paczę, stoi na mych oczach (naprawdę - w pokoju gościnnym/stołowym/niepotrzebne skreślić) - i nie znika:)





Kupiliśmy toto (znaczy monsz ulubiony mię kupił) wczoraj.
Jazda próbna przed zakupem - miodzio!
Sprzedawca paczał uważnie, cobym nie zwiała :D
(Choć po prawdzie jechałam na rezerwie sił ogólnych - mam w robocie kontrolę za kontrolą i na dodatek za tydzień kursowe egzaminy, emocjonalnie-zawodowo jestem prawie-trup). 
(A poza wszystkim... jeśli po tylu latach hmmm... pożycia mąż żonie znienacka kupuje takie cóś  i jeszcze mówi, że myślał o tym OD DAWNA, to żona powinna wynająć detektywa i sprawdzić, czy rzeczony nie ma kogoś na boku, azaliż nieprawdaż ???)

W domu laptoK i segregatory, huk roboty, ale jeśli tylko nie będzie padać to jak bum cyk cyk nie strzymię i jutro wsiądę na to, na co w tej chwili paczę:)
I choć kilkanaście kilometrów zrobię.
W ramach przerwy i relaksu od zawodowej orki.
W myśl idei, że po prostu należy-mi-się...

To piszę ja, po 320 km zrobionych dnia dzisiejszego samochodem (z kierowcą znaczy), 6 godzinach kursu teoretycznego i zajęć warsztatowych w Bardzo Dużym Mieście, skonana i nie-do-życia, nadająca z wyrka.
Pies już wyprowadzony (ufff!).
Kierowca chrapie obok mię (należy mu się).
Z bicyklem zaglądamy se w oczy - on pacza na mię, ja na niego.
Kocham ich obu!
Kierowcę od lat kilkudziestu, bicykla - od wczoraj:)))

11 komentarze:

Irmelin pisze...

Moja gazela też kiedyś gościła w salonie:)
Świetny zakup
Pozdrawiam

Dorothea pisze...

Jaka gazela???

Ataboh pisze...

Nie dziwię się wcale, że kochasz obu ;)

Dorothea pisze...

Ataboh - tego starszego w miłości bardziej :D

Gackowa pisze...

Ja mam dość podobnego Siwka ustrojonego dwoma przepastnymi koszykami - z tyłu i z przodu.
Jak pojazd ma na imię?

ossa pisze...

lepiej się nie doszukuj drugiego dna :P

Krysia pisze...

Śmigaj dziewczyno i miej z tego radochę a męża zostaw w spokoju. Tylko pamiętaj że chyba się nie da robić na drutach podczas jazdy rowerem - hi, hi

Kankanka pisze...

Jak jeszcze jest czerwony to sczeznę z tej zazdrości.

Ata pisze...

Noooo! Zazdraszczam jak nie wiem!
Ja swój rower oddałam kilka lat temu, bo nie wolno mi jeździć.
Ale... Ale ponieważ zakazy działają na mnie raczej krótko, dmuchnęłam mojej Chudej jej wyczynowca i śmigamy z młodą młodszą po okolicznych lasach.
Ale marzy mi się takie własnie coś jak ten Twój - normalny, uczciwy damski rower!!
Gratulacje!

Ania M. pisze...

Jaki ładny :)

jadowita pisze...

Wygląda cudnie:) Życzę wielu przyjemnych kilometrów:)

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)