środa, 6 maja 2015

Jeszcze...

jesteś.

Jeszcze pijesz, jeszcze jesz, choć coraz mniej pokarmów twój żołądek znosi.
Gotuję ci.
Karmię małymi ciepłymi posiłkami.
Czasem zjesz, czasem nie...
Nie powiesz mi przecież, co ci nie służy, odpowiedzi mozolnie po omacku szukam sama.
Wczoraj po raz kolejny udało się takową znaleźć.
Dziś czujesz się lepiej, dziś znowu jesz, znów się uśmiechasz.

Jeszcze chodzisz, choć siedem schodków w dół to w sam raz, siedem w górę to już dużo, a piętnaście (w górę) wymaga trzech przystanków...
Gdzie ten czas, kiedy każdą ilość pokonywałaś migiem?
Nie wróci...

Jeszcze trochę spacerujesz.
Dwa miesiące temu dwugodzinna przechadzka była dla ciebie przyjemnością.
Dziś... dziś pół godziny czasem jest nie-do-wytrzymania.
Dostrajam się do ciebie.
Chodzimy sobie pomalutku...

Jeszcze nie cierpisz, nie widzę tego po tobie.
Dużo leżysz lub śpisz..
Nie piszczysz, nie skomlisz, więc chyba cię nie boli.
Przyglądam ci się, wiesz?
Nie pozwolę ci cierpieć.
Kiedy przyjdzie czas zrobię, co trzeba.
Później będę ryczeć.

Obszczekałaś dziś traktor.
I motocykl.
Smycz nie pozwoliła ci na więcej.
Okna w domu są otwarte, teraz też poszczekujesz od czasu do czasu.
Bo jakiś pies śmie hałasować pod domem.
Uwielbiam, jak wyjesz niczym wilk do taktu wozom strażackim i karetkom (przepraszam, może nie wypada tak pisać...)

Moja pierwsza i ostatnia psino, moja najmilsza sznaucurko.
Leżysz teraz blisko mnie, oddychasz płytko i szybko, inaczej niż zwykle.
Na moje wyrko już nie wskoczysz, brak ci sił...
Jest tak od kilku dni.
Tłumaczę sobie - czymże jest twoje odchodzenie wobec dwóch przerażających odejść młodych chłopców, czymże jest mój smutek wobec cierpienia ich matek...

Żyj, póki chcesz i możesz.
Chcę tylko, żebyś odeszła na moich rękach, wtulona we mnie, bezpieczna.

P.S. Jeśli ktoś, coś... jakiś pomysł, rada - to ja bardzo proszę.
Jestem juz na tym etapie, że wolę się uczyć na błędach (radach) niekoniecznie swoich...
Tylko o to proszę...

9 komentarze:

AGMIK pisze...

Czytam Twój wpis i łzy same płyną z oczu. U mnie podobna sytuacja. Niestety nic nie poradzę. Pozdrawiam

Maga pisze...

Po prostu bądź przy niej tak jak teraz , ona to czuje.

Anna pisze...

czasem życie takie smutne, zwłaszcza jak się myśli nie o "dzisiaj", ale wspomina lub wyprzedza dni
Doro, bądź Dzisiaj
bo Dzisiaj - jest

in. pisze...

tak, jak napisałaś. dopóki nie zacznie cierpieć. potem tulić i się pożegnać, i zawsze pamiętać.

małypsychopata pisze...

Dorotko przytulam Cię. Mojego psa nie ma już prawie dwa lata. Wiem,że ciężko. Znam strach i tą cholerną bezsilność. Pytasz czym jest odchodzenie psa w porównaniu... Nie porównuj, bo tego Ci robić nie wolno. Ani bagatelizować odchodzenia Przyjaciela i Członka Rodziny. Po takim kimś też zostaje ogromna pustka i wielki smutek. Połkałam się. Dotykaj, głaszcz, tul do serca ile możesz i ile psinka zniesie. Ona też wie i czuje co się dzieje. Trzymaj się:*

Dorothea pisze...

Ech, jestem Wam wdzięczna... i rozwala mnie to, co piszecie. Ale piszcie, piszcie, to dla mnie bardzo ważne.
Głaskam psinę, tulam, miziam.
Właśnie wróciłyśmy z wieczornej wyprowadzki.
Prawie nic dziś nie jadła.
Skoro gotowane nie wchodzi sypnęłam do michy suchą karmę.
Będę się przyglądać, czy je.
Jestem przy niej, jestem.
Będę do końca.
Nie boję się, choć łatwe to nie będzie... zresztą co ja Wam będę mówić - przecież wiecie...

małypsychopata pisze...

To jest cholernie trudne. To co teraz i to, co później. Pamiętam oddawanie karmy przyjaciółce. Zostało po naszym 3/4 wielkiego wora. To też ciężkie było.

anonimowa72 pisze...

Nic nie poradzę, bo nie byłam w takiej sytuacji... A wiem, że kiedyś będę i to kilkakrotnie. Myślę, że po prostu przy Niej bądź, by wiedziała, że jesteś, że kochasz, że czuwasz.
Kurczę, ale się uryczałam.

Ania M. pisze...

Twoja psina ma u Ciebie dobrze. Wie, że o nią zadbasz.
To są takie trudne sprawy. Przeżyłam to przy szczurku Helmutku i przy Dzikulce...

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)