zmęczyłam tym wypoczywaniem, że ostatni urlopowy wieczór zamiast tańcującym jest łóżkowo leżącym! No w życiu bym się nie spodziewała, wszak tańczyć uwielbiam. Jednakoż czując intensywnie niemal każdy mięsień w mym obolałym ciele świadomie wybrałam leżajsk. Trudno. Nie można mieć wszystkiego:)
Ukontentowana jestem wielce, wywożę sporo przeżyć i niezłą dawkę pożytecznej wiedzy do użytku oraz stosowania w czasach przyszłych. Wiozę też sporo zdjęć, jeśli tylko czas pozwoli postaram się wrzucić.
Zatem jutro długa przed nami trasa, na szczęście policmajstrów na drogach będzie sporo, może się uda dojechać bezpiecznie. Tak się stęskniłam za kocizną, że aż boli, a wiem, że i ona za nami tęskni. Jutro wymiziam zarazę do imentu.
P.S. nie cierpię pisać z tabletu! Każde słowo trza sprawdzać, bo skubany podpowiada durnoty; )
2 komentarze:
Nie wiedziałam, że to u Ciebie. Straszne gdy sie nie znało ... a co dopiero jak się znało.
@Ataboh - tak, to u mnie. Znało się ludzi, znało się trasę, na której zginął ojciec z dziećmi... to codzienna trasa mojego męża do pracy... nie mam słów.
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)