środa, 8 grudnia 2010

Włóczkoza zakaźna

Tak nazywa się ta choroba.
Dzisiaj ustanowiono nazwę, należy do wikipedii zapodać.
Rozprzestrzenia się - w odróżnieniu od innych chorób - również drogą internetową.
Powiedziałabym, że nawet szczególnie tą drogą!
Nie ma na nią lekarstwa.
No, może jedno: totalny brak kasy.
Jednakże prawdziwie zarażona nawet nie mając kasy nijakiej i tak na włóczki rzeczoną znajdzie.
Z najciemniejszego kąta ostatnie oszczędności wyciągnie.
Chleba nie kupi, a na jedwab wyda....
Koniec, panie, koniec!:)

Oczywiście rzecz jasna pisząca tego posta sama zarażoną i ostro infekującą będąc (ostatnią poczynioną świeżo chustę napięłam na szpilki w pracy,mam tam stosowną wykładzinę w symetryczne kropki,  po czym zachwycona dziełem własnem niczym dziecko przywlokłam do "piaskownicy" każdego, kto był płci żeńskiej i po okolicy się pętał, coby zachwyt mój podzielił, a spróbowałby nie.........) nikogo w tej materii nie potępiam, a wręcz współodczuwam:)

Przejdźmy do tematu zasadniczego.
Nie wierzyłam.
Że kiedykolwiek takie coś udziergam.
Taka jedna (ta sama co zawsze, nie będę się powtarzać:) wzór mi 13 listopada 2010 pokazała.
Schemat rozpisała.
Próbkę piękną dała i moją nieudolną sprawdziła.
O gdybym ja wiedziała, czym się to skończy...
Włóczkoza przeszła w chustozę!
Wiem, bo już zamówiłam włóczkę na chustę następną - a na jeszcze jedną mam w paczce pod biurkiem, dziś przyszła, o taka:





To wróćmy do tematu głównego.
Zdjęcia na ludziu później, bo jeszcze nie mam.
Dziewiarski opis też później, bo dziś do nocy ciemnej w robocie siedzę.
Dziś kilka "napiętych" fotek:)









To jeszcze nie ósmy cud świata i jeszcze nie klasyka gatunku.
Nie wiem, czy takowa kiedykolwiek będzie:)))
Czuję jednak, że pokonałam jakąś poprzeczkę - i pójdę dalej! Następnym wyzwaniem będzie aeolian z przepięknej cieniutkiej wełny z merynosa z jedwabiem. Daję sobie dużo czasu na jego zrobienie - tym bardziej, że w tak zwanym międzyczasie czekają inne pilne robótki, o czym już niebawem.

Nazwałam tę chustę "Estonian Flowers" - niech mnie kto poprawi, jeśli po angielsku to ma się nijak!
Klęłam po kilka razy w każdym rzędzie.
Kilkanaście razy powtarzałam "nigiwiciu":)))
Aż w końcu mam.
Jest ogromna. Jest piękna! Jest moja...:)

Od czasu, kiedy ją zrobiłam mam wielki szacunek dla dziergających chusty i szale.
Spotkałam się z opiniami, że to dzierganie ze schematu, że nudne, że mało twórcze.
Każdy, kto tak myśli niech najpierw spróbuje, jaka to mrówcza praca.
A do mrówczej pracy trzeba mieć szacunek - i już!

Do kid moheru adriafilu dostałam od właścicielki sklepu sporo próbeczek, cieszę się, że tak dużo, jest sposobność przyjrzeć się różnościom - zobaczcie:


Zaraz sobie pomacam i pomiziam te próbki, ale coś mi się zdaje, że regia stretch ma u mnie spore szanse - w kwestii pięciopalczasych rękawiczek:)

57 komentarze:

Violet pisze...

pierwsza!!!

Violet pisze...

No to teraz moge pisać:)
jak ja powiem, to tak jest - mówiłam, że skończysz pierwsza i pierwsza pokażesz:))) :p
Pienkne te Tfoje kwiacioro-listki, no, cóz mogę rzec.
I tak to oto odebrałas mi korone miszcza chuścianego (amło Ci było ponczkowego, zarazo), teraz to polecisz. I sobie miej:)
A na co kidmoherek, na co? i biały on czy kremowy? ja tez sobie kupię, kiedyś:)
Powinnam mieć na drugie imię "Kiedyś"
WIELKIE GRATULACJE!!!!
I WITAJ W KLUBIE:***

Dorothea pisze...

Violet, żadnej korony Ci zarazo nie odebrałam - do twojego mistrzostwa to mi jeszcze baaardzo daleko! A poza tym to koron nie lubię - złote to, ciężkie jak cholera i głowy schylić nie można:)))
I już do końca życia zostaniesz moim chuścianym mistrzem - innej opcji nie ma, od Ciebie się uczyłam i nigdy tego nie zapomnę!
Cez Ciebie I twoich zachęt - ba, wręcz namolnego marudzenia, że mnie kwiaciora nauczysz tej chusty po prostu by nie było!

Dorothea pisze...

Kidmoherek na szal:)
Kiedyś i jakiś:)))))))))))))

Violet pisze...

Estoński by fajny był z tego:) Powysyłam Ci wzory, zreszta juz kiedyś Ci wysłałam:)
A ze mnie taki miszczu jak z koziej d... waltornia. ucze sie, robie swoje i tyle:)
Ech, nie mogę się napatrzec na te Twoje kwiecie:)

Dorothea pisze...

O trąbie słyszałam, ale o waltorni nie:))))))
A swoje i tak wiem.
I cicho być!

Anonimowy pisze...

No, toście se pogadały, a kwiaciory super są. Ponczki i kwiaty w sam raz dla kobitek :) Pozdrawiam mago

Elżbieta pisze...

Całe pięć minut patrzę, aż mi łezka poleciała...może kiedyś się nauczę, znajdę gdzieś wzór i będę jak Ty zarażona ;) Piękne dzieło, gratuluję!

anust pisze...

No Doro, piekna jak nie wiem co, ja jeszcze takiej nie zrobiłam:)))

Dorothea pisze...

Mago - ano pogadałyśmy, że hej:)))

Elu - koniecznie znajdź, ale szybciej od wzoru znajdź sobie mistrza, przy mistrzu wszystko idzie w mig!:)

Anust - zapewniam solennie, że to nic innego, jak tylko-kwestia-czasu. Chcesz to zrobisz - nawściekasz się, naklniesz, w kąt rzucisz, a potem i tak zrobisz:)))

moa pisze...

wzdech....
nic więcej nie powiem:)

Dorothea pisze...

I czego wzdycha?
Ponczo zrobiła to i takie cóś też dziergnie!
Niech nie wzdycha, ino się za druty łapie:)

Dobranoc pisze...

Chusta bardzo ładna, taka królewsko śnieżna. Widze, że zdecydowałaś się z czego robić Aeoliana, myślę, że to dobry wybór:)

Dorothea pisze...

Dobranoc - nie z tego, co pokazałam! Z tego:
http://zagroda.co/pl/p/Lace-Scrumptious-/146

Posłuchałam Twojej rady, żeby nie było mechate:)

scriptoria pisze...

yyyy, zaniemówiłam. Możliwe również, że zzieleniałam jak ten groszek, na wszelki wypadek nie patrzę w lustro. Doro, ta chusta jest przecudna!!! Szkoda, że jest Twoja i że będę się musiała nakląć, nawściekać itp. żeby choć podobną zrobić. Kiedyś.... :) Gratuluję, naprawdę piękna. A z czego ją robiłaś?

chmurka pisze...

Chusta przecudowna, podziwiam- bardzo pięknie bardzo równo- rewelacja. A z włóczkozą masz rację- rozprzestrzenia się głównie przez internet wiele lat ekspozycji na bakcyla w postaci dziergającej mamy i babci nie zdziałały tyle co parę stron internetowych- trzeba spojrzeć prawdzie w oczy- też jestem zarażona ;)) pozdrawiam

Dorothea pisze...

http://www.fastryga.pl/p/pl/628/kashmir.html - z tego, ino kolor inny. To jak na chusty wcale nie jest cienka włóczka, ale ja ja lubię strasznie. A już jej nie produkują...

Dorothea pisze...

Chmurka - to wcale nie jest równo! Tam jest błąd na błędzie, nie ma bezbłędnego rzędu:)))
Na szczęście nie widać:)))
Pozdrawiam zarażoną!

Violet pisze...

I oskara mi zabrała, no. I po co mi to było:p

Dorothea pisze...

Zabieraj i oskara, i koronę i karocę i wszystkie splendory! Wzór mam, chustę mam - reszty nie chcę:)))

Violet pisze...

jak juz ma, to nie chce. Ale się rządzisz, Kochana, no.
:*

Gazela pisze...

Chusta śliczniutka, a na "włóczkozę zakaźną" też cierpię, mimo że wcale nie jest mi źle z tego powodu ;-) Chyba każda zaangażowana dziewiarka jest na nią skazana. Taki nasz los i już. Pozdrawiam :-)

Anonimowy pisze...

Brawo, chusta piękna, gratuluję :) Pozdrawiam, Ela.

Ela Zeman pisze...

Na "włóczkozę" też choruję (ostatnio przytachałam pół kilo czegoś puchatego, bo po drodze z pracy wyrosła mi pasmanteria (tak na prawdę nadłożyłam drogi, żeby tam zahaczyć).
Chusta bardzo udana - pięknie wydziergana i starannie zblokowana (zasługa tej pracowej wykładziny?) Co to za włóczka?
Pozdrawiam

Antosia pisze...

O TAK, cudna ta chusta. Pieknie zrobiona.Nie bede sie rozpisywac, bo wszystko juz zostalo powiedziane, podpisuje sie pod tym wszytkimi rekami.

Kankanka pisze...

|O matulu łysa! Azaliż musiałaś? Tak o glebę walnąć? Tak bez ostrzeżenia?
No, ja tu świeża jestem, mogłam nie przypuszczać, ale przecież Twoje prace już powaliły, alem tego się nie spodziewała. Słyszysz ten zachwyt?????

Kid - oj powinna być taka dziura w ekranie dla włóczkomaniaczek, abyśmy mogły sobie wymacać swoje nowości~!!!
Zaraz, zaraz, kid to i ja chyba..... czerwony....trzeba będzie pudła ruszyć!

evejank.blogspot.com pisze...

Piękna chusta

Anna pisze...

gratuluję, bardzo gratuluję! ja jeszcze jestem na etapie przedchuścianym, a w kwestii włóczkozy zakaźnej... u mnie rozwija się doskonale, zasadniczo właśnie czekam na nową dostawę używki

BogaczKa pisze...

Jest cudna ta chusta! Szacun!

Spes pisze...

..hmmm..jeżeli to nie jest klasyka gatunku...to nie wiem co nia jest!! Dla mnie absolut chustowy.
a druga uwaga..juz slubnemu powiedziałam, by kuppił wykładzinę w kropki..bo to połowa sukcesu w zrobieniu chyusty..prawda? Nie ma wykładziny w kropeczki..nie ma porządnie wyciągniętej chusty. Tak więc zmienia wystrój chałupy...:))

I informuję glosno i wyraznie (drukowanymi)..prosze mnie tu wlóczkozą nie straszyc..i tak szczepić sie nie dam!! Jasne?? I na dodatek pozarażam wszystkich...o!!

alushka pisze...

Piękna :) Jestem zauroczona :)
No to teraz Doro sięgnij za cieniutką włóczkę i do roboty ;)
Mówiłam, że to nie jest takie trudne przecież, a Wy nie uwierzycie dopóki same nie spróbujecie ;))

Frasia pisze...

Chusta piękna! Też bardzo lubię Kashmir za to, że jest taki przyjemny w robocie, ciepły i fantastycznie się blokuje. Szkoda, że przestali go produkować :(.
Włóczkozą i chustozą tez jestem zarażona i wcale nie zamierzam się leczyć :). Co więcej - mam nadzieję, że to najlepsze lekarstwo będzie mnie omijać z daleka ;).
Aeoliana też mam w planach, ale na razie nie zdecydowałam ostatecznie, z której włóczki go wydziergać, więc czeka :). Ciekawa jestem jak Ci się będzie dziergać z Lace Scrumptious (też ją mam, w pięknym grafitowym kolorze - jest cudna!)

marido pisze...

Co tu pisać, ino patrzec, patrzeć, patrzeć.... a jak się tak napatrzę...:)))) Miodzio imienniczko.

bachud pisze...

No nie mogę! U mnie na blogu w pasku pokazało się pierwsze zdjęcie z tego postu i na miniaturce byłam pewna że rzecz będzie o jakichś knedelkach! ;)))
A tu takie cuda! Chusta jest nieziemska i bardzo Ci zazdroszczę cierpliwości i wytrwałości. Było warto. Może za kilka lat dorosnę do takiego wyzwania...

Dorothea pisze...

Violet - a gdzie mam się rządzić, jak nie na swoim blogu, hę?:***

Gazela - mówisz, że taki los i nie ma wyjścia? No chyba się z Tobą zgadzam:)

Ela - gratulacje przyjmuję i pięknie dziękuję:)

Dorothea pisze...

Egunia - tak, piękne blokowanie to zasługa wykładziny, muszę sobie cztery litery do zawodowego stołka przyspawać, bo jakby się mnie chcieli pozbyć to gdzie ja będę chusty blokować??:))) Włóczka to kashmir, w fastrydze jeszcze ją można znaleźć.

Antosia - cieszę się, że się podoba!

Kankanka - no dobra, dobra, słyszę! Kid adriafilu bierz w ciemno, mnie Violet poleciła, jest mięciusieńki i eteryczny, pod honorwm zaręczam!

Dorothea pisze...

Eve - miło mi:)

Laura - no wiesz, paskudo! Ja rozumiem, ale żeby aż tak?:) "Trzym pysk pod honorem" weszło już na stałe do kanonu moich tekstów, większość nie jarzy, co gadam, czujesz?:)))

Aniu - zapewniam, że wszystko przed Tobą. Ta choroba się rozwija w piorunującym tempie. A chusty - raz zrobisz i po Tobie. Żeby nie było - ostrzegałam!:)

Dorothea pisze...

Bogaczka - ożesz w mordę.. szacun, normalnie szacun dostałam...:)

Lucysia - wykładzina to podstawa! Zmieniaj w domu wszystkie, pamiętaj - kropki w kwadratach 5x5 cm, to jest dobry rozmiar!:)

Alushka - no miałaś rację, już się nie boję:) A piekna cienka włóczka na aeoliana już jest w drodze:)))

Dorothea pisze...

Frasia - a skąd Ty wiesz o Lace Scrumptious...? Normalnie strach się bać albo sklerozę mam... nie pisałam o niej... chyba? zaraz mi tu pisz, skąd wiesz!

Marido - a patrz i patrz, a jak się napatrzysz to dziergaj, ile wlezie:)

Bachud - no chichram się z tych knedelków:))) A dorastasz piernikiem - szal już widziałam, jest piękny, czas za chustę się brać!

Spes pisze...

Doro..ja jeszcze do tej wykładziny....Ale jak taką biała chuste kłaśc na wykładzine po ktorej chodzą ludyny?? No, chyba, że w pracy masz takie miejsc, gdzie nie wolno nikomu stąpnąc:-))

Dorothea pisze...

No mam Ci ja taki kawałek podłogi, po którym rzadko kto stąpa:) Ludzicka jak wchodzą to się "zatrzymują" na wysokości biurka niczym przy barze:))) Wykładzina prana i odkurzana regularnie, a chusta moooocno odciśnięta, więc prawi na tych szpilkach wisiała.
Pracuję w pomieszczeniu około 20 metrów kwadratowych:)))

Frasia pisze...

Skąd wiedziałam o Lace Scrumptious? Żadne czary - po prostu czytam ze zrozumieniem komentarze ;)). Pisałaś o tym - o ile dobrze policzyłam - w 14 komentarzu :)))

Dorothea pisze...

Ajajaj! Frasiu! Źle ze mną:)
To zmęczenie materiału od liczenia cyferek - no jakoś muszę wyjść z tarczą:)))

Dobranoc pisze...

Lace Scrumptious nie macałam, ale myślę, że się nada :) Nie wiem tylko czy nie będziesz musiała robić na cieńszych od 3,5, ale to zależy jak się ściśle robi.

Dorothea pisze...

Dobranoc - choćbym miała robić na dwójkach to zrobię tę koronkę, zrobię!:)))
Rozmawiałam z właścicielką sklepu - ona dzierga sam i zawsze dobrze doradzi. Mówiła, że włóczka się jak najbardziej nada:)
A ja robię luźno:)

twardzielka pisze...

Obejrzałam wszystko z wypiekami ( z knedliczkami włącznie), przeczytałam jednym tchem, łącznie z komentarzami i oświadczam publicznie, że nic mnie to nie obchodzi... To, że człowiek robi 3 czapki na raz, bo nie może się zdecydować, którą najpierw trzeba na łeb nałożyć - to przecież nic jeszcze nie znaczy. To, że do pasmanterii idzie z założeniem, że kupi najtańsze i wychodzi z najdroższymi - to tylko dowód ludzkiej słabości i podatności na wpływ sprzedawcy... To, że chusty zupełnie, ale to zupełnie nie pasują do mojego stylu i osobowości.... to rzecz oczywista i nie podlega dyskusji... Nie będą przecież dla kogoś obcego kląć, bo i po co.... no to tyle sobie pogadałam i idę podsztrykować oliwkową dla Michała;)




P.S. PIĘĘĘĘĘĘĘĘĘkna

Anonimowy pisze...

Chusta istne cudeńko !!! TEŻ CHCĘ TAKĄ ! Skąd wziąć wzór, pissssssssss ???
magdadyl66

Dorothea pisze...

Asia - no prawie mnie przekonałaś:))) Obśmiałam się do niemożliwości:)

Dorothea pisze...

Magda - chusta to motyw estoński połączony z bordiurą, całość jest pomysłem autorskim, który dostałam od samej autorki nie nie mam upoważnienia do przekazywania dalej.
Musisz mi wybaczyć.

anust pisze...

Nie no poszłas po bandzie, 50 komów!!!!!!?????? Masakra jakas:))) a masz okienko na e-dziewiarce czy tylko mnie odłączyli??

Dorothea pisze...

Wszystkich odłączyli:)
Kara musi być:)))
A te komy to se w połowie sama nagenerowałam, po prostu odpowiadam ludziom, a licznik bije:)

ovillo pisze...

Achhhhhhh!!!!!!
Na włóczkozę cierpię, na zazdrość właśnie zachorowałam!

Dorothea pisze...

Trza się leczyć szybko, ta cholera groźniejsza od włóczkozy!:)

ovillo pisze...

toteż właśnie sobie czerwoną włóczkę na druty zapodałam i powolutku szal będzie powstawał. Na szczęście na zazdrość zazwyczaj zapadam w formie inspirującej :)

Dorothea pisze...

Ufff, to jesteś uratowana:) Jak udziergasz to pokaż koniecznie - cierpię na oglądactwo maniakalne:)))

agsza72 pisze...

A ja tylko chciałam dodać,że nazwę naszej choroby wymyślił mój mąż (napisałam to pewnego razu na czacie e-dziewiarki). Muszę mu powiedzieć, że poszło to w świat :)
Agsza

Kankanka pisze...

Może Twój mąż zna mojego, bo mój z 10 lat temu określił to jako "włóczkozę zaraźną". Niewielka różnica w określeniu. Ale nie będę tego mężowskiego opatentowywać, bo może zna męża jeszcze innej dziewiarki, a ten z kolei może jeszcze inne zna określenie zbliżone :))))

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)