wtorek, 26 kwietnia 2011

Nie mogę się doczekać

Od Wielkiej Środy ostry antybiotyk i silne osłabienie - tak się mści nie leczone trzy tygodnie takie tam sobie... gardełko. Zmylił mnie brak temperatury - zwyczajowo zawsze tam parę kresek w górę mam. Więc się ze sobą mocowałam i się nie dawałam - o głupoto ludzka! Trza wiedzieć, kiedy się nie dać, a kiedy do medyka lecieć i łykać, co każe. Łykam zatem i powoli zdrowieję.

Wyzdrowieć muszę, albowiem już od piątku zamierzam stacjonować tu:



I mieć taki widok (jak będzie mgliście):


I będę sobie spacerować po tej dolinie:



Powinniśmy dotrzeć tam pierwsi i zadekować się na mecie, po czym cierpliwie i z utęsknieniem czekać na podróżujących, którzy dotrą do celu nieco później. W planach mamy porwanie drutami dziabniętej Laury oraz doprowadzenie rzeczonej do miejsca naszego kwaterunku (Pani ta złożyła wszak oświadczenie woli, że się zgadza - póki co więc pewnikiem przędzie, bo jak nic jej skarby rozdrapiemy, wszak obiecała nas zabrać do swojej PRACOWNI, a tam... no sami wiecie - któż nas upilnuje!:). 

W planach jest jeszcze spotkanie z Inką vel Pomarańczką, właściwie powinnam wpisać ją wcześniej, ona do Laurowych wełenek też się dorwać na bank będzie chciała:) No i w planach jest jeszcze koniecznie spotkanie z Agnieszką and company - no nie wyobrażam sobie nie zobaczyć się z Agą and z company się nie zobaczyć nie wyobrażam sobie tym bardziej:)

Się zabiera żarcie, coby na miejscu tylko na obiady chodzić (gotować nie zamierzamy!), się zabiera kłapaczki osobiste, druty i wełny, się zamiaruje gadać, łazić, gadać, dziergać, gadać, gadać... i jeszcze raz gadać:)
I się poznawać i się nacieszać sobą do imentu.
To są plany babskiej części, mężczyźni będą sobie musieli jakoś dać radę:)
No czasem im towarzystwa dotrzymamy, żeby nie było:)))

P.S. Męża osobistego publicznie przepraszam za złodziejstwo zdjęć jego ręką robionych z albumu Picasa. Tylko mu nic nie mówcie - przyznaję się na wszelki wypadek (wiecie, no te prawa autorskie i dobra osobiste, no sama o tym głośno krzyczę no to się przyznać muszę, umówmy się), tak naprawdę to on tu nie zagląda i jak mu nie powiecie to nie będzie wiedział!

27 komentarze:

Ineskowa pisze...

Chciał bym zaprosić do udziału w moim candy z okazji otwarcia bloga ;)http://ineskowa.blogspot.com/

malaala pisze...

No to miłej zabawy!!!W takim miejscu musi być cudownie!!!

Frasia pisze...

Pięknie tam jest! Miłego odpoczynku, tylko koniecznie dobrze wylecz gardło, żeby wytrzymało ten maraton gadania :)).

Dorothea pisze...

Ineskowa - dziękuję za zaproszenie:)

Dorothea pisze...

Malaala - tak, tam jest cudownie:)

Dorothea pisze...

Frasiu - radę biorę sobie do serca, rzeczywiście muszę tę gardziel wyleczyć porządnie! I duży buziak i podziękowanie wiesz-za-co - jest przepiękna!:*

Marzycielka pisze...

Zazdroszczę. Ja mam poświątecznego, okropniastego doła i chce mi się jedynie wyć.....

*gooocha* pisze...

AAAAAAAAAAAAA!!!!!!! Ale przynajmniej mogę pozazdrościć? Bawcie się dobrze :)

Dorothea pisze...

Marzycielko, może go jakoś pomogę zakopać...?
Skąd się dziad jeden wziął - na dodatek jeszcze po Tych Świętach...?

Dorothea pisze...

Gocha - dzięki, zamierzamy się bawić jak najlepiej:)

Ata pisze...

Spotkania zazdroszczę, nie powiem.
Ale tego łażenia NIE!! :-DDD
Bawcie się dobrze kobity!
No i chłopy też w sumie ;-)

Dorothea pisze...

Jak to łażenia NIE???
Stacjonarna jesteś czy jak?:D

Marzycielka pisze...

Raczej się nie da...
Są rzeczy, sytuacje, spotkania, które zawsze odchorowuję długo... i bardzo często mają one miejsce w Święta... Nie inaczej było i tym razem... :(

Ata pisze...

Myśl o łażeniu działa na mnie jakoś tak odpychająco...

Dorothea pisze...

Ata - ja jestem łazik i mój-ci-on takoż i na dodatek jeszcze rowerzyści:)
Ale tam będzie więcej kłapania niż łażenia - i dobrze, i tak ma być!:)

Dorothea pisze...

Marzycielko, ano jest tak.
I żal, po prostu żal - zamiast być w jedności i wspólnie prawdziwie świętować Paschę my... odchorowujemy.
Dlatego kiedyś zwieję.
Na całe Triduum Paschalne i Niedzielę Zmartwychwstania. Zwieję, bo tak bardzo bym chciała zanurzyć się w Misterium po uszy, po koniuszki włosów.
Albo... nie zwieję?
Bo będzie trzeba opiekować się najbliższymi... i nie będzie można zwiać...
Ale chciałabym.
Bardzo.
Choć jeden raz w życiu.
Przytulam Cię bardzo mocno.

Marzycielka pisze...

Też bym chciała. Bardzo.
Przeżyć te Święta tylko z Nim.
Bez szykowania, gotowania, pieczenia, sprzątania.
A przede wszystkim bez dwudniowego siedzenia przy stole z ludźmi, z którymi nie ma ani jednego wspólnego tematu.
Dlatego nie lubię Świąt. Żadnych.

Tak bardzo marzy mi się Triduum w jakimś klauzurowym klasztorze, daleko od zgiełku...
Życie mi się takie marzy.
I tylko w marzeniach tak zostanie.
Tylko w marzeniach...

Zresztą nie tylko w tym problem...
Mam po prostu dość.
Wszystkiego. Siebie najbardziej.

Dorothea pisze...

Wiem, że to może się nie zdarzyć, ale... ale takie marzenia czasem się spełniają...
Ostatnio słuchałam świadectwa. U mnie.
Kapłan. 10 lat nie widział (od urodzenia). Później Pan przywrócił mu wzrok, ale miał dużo innych chorób - też od urodzenia.
Jest mocno niepełnosprawny, porusza się z trudem.
Pukał do 20 seminariów i klasztorów.
Przyjęli go w 21...
Nie pamiętam, w jakim.
Ale przyjęli.
Jest szczęśliwy....

Marzycielka pisze...

Ja już nie pukam...

Elżbieta pisze...

Pobyt w raju w gronie miłych ludzi, z pasją w dłoni i sercu... cóż więcej trzeba?? Niepogoda Wam nie grozi.
Cieplutkich wrażeń życzę!

Dorothea pisze...

Elu - leje! Zimno jest!
Na szczęście dajemy radę, a wrażenia na szczęście ciepłe:)

Ata pisze...

I zasięgu zero! Się człek z podróżnikami porozumieć nie może :-P

Dorothea pisze...

Nie ma zasięgu - rzeczywiście!
Dzwoniłaś???

Frasia pisze...

Bez zasięgu? No to super miejsce wybrałaś na odpoczynek od codzienności :))). Miłego odpoczynku i zdecydowanej zmiany pogody na lepszą! Buziaki :*

Ata pisze...

Nie.Nie dzwoniłam. Esesmana wysłałam. I ponad dobę nieszczęsny czeka :-D

klikaf pisze...

Faktycznie, jesteś obok mojego miejsca codziennego stacjonowania :) Miłych wrażeń z najpiękniejszego kawałka naszego wycinka Ziemii:) Odwiedź też zamek w Pieskowej Skale. Pozdrawiam!!!!!

Dorothea pisze...

Ja tu już drugi raz jestem i Pieskową Skałę widziałam, za to łowiecek Twoich nie widziałam jeszcze, a słyszałam, że i inna zwierzyna ma się pojawić w Twojej zagrodzie - jeśli pozwolisz to się kiedyś wproszę na chwilkę!
To miejsce nas wciągnęło i pewnikiem raz na jakiś czas będziemy w nim bywać:)
Też pozdrawiam!

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)