Wpadam na małą chwilkę dać znać, że żyję.
Antybiotyk działa, w pracy był dzień świra, padam ze zmęczenia, ale szczęśliwa jestem, że wylazłam z infekcyi.
Podziergane, pokończone, candowe uszpilone dosycha (zdjęć nowych nie ma, bo buro i bezsłonecznie, nic nie wychodzi) - jeszcze tylko niebieskość czeka na swoją kolejkę, trochę poczeka, bo pińcet oczek to dla mnie na razie za dużo - w niedzielę zakańczałam blisko sześćset:)
W czasie zwolnienia przypomniałam sobie, że gdzieś kiedyś w necie coś widziałam. Organizacyjne coś. Poleciałam, kupiłam, porządki se dziś zrobiłam.
I wyszło mi takie cuś:
Zdjęcie trochę błyszczy, ale ojtam. To jest psze państwa klaser na próbki! Wiecie, jakie genialne rozwiązanie? Miałam próbeczek mnóstwo i trzymałam w woreczku, a teraz mam w albumie i oglądam jak zdjęcia:) To akurat próbki od Tuptupa ze sklepu Magicloop - one są takie akuratne do tego klaseru. A klaserem jest... wizytownik! Super rozwiązanie, mówię Wam.
Muszę jeszcze coś wymyślić na Laurowe próbki - mam od niej tyle pięknych wełen, że muszę sobie próbki ładnie pogrupować. Tyle, że próbki są duże - będę musiała na Laurowe wymyślić inne rozwiązanie.
Hmmm, może macie jakieś pomysły?
I jeszcze mam pytanie - bardzo ważne, poratujcie!
Chodzi o wykończeniówkę dziergadeł, a w szczególności o wciąganie nitek. W tych wytworach, gdzie się dzierga na okrągło. Bo tam gdzie są szwy to się nitki chowa w szwy i jest git. Ale ja już w większości dziergam bezszwowo! I wykończeniówka od lewej strony czasem mnie osłabia - tak było z Chustkowym kompletem, prawa strona cudna, lewa - no dużo zostawiała do życzenia... Chciałabym to zmienić i nie umiem.
Próbuję łączyć nitki przez filcowanie. Jeśli je sfilcuję (te końce nitek) to nitka w tym miejscu robi się grubsza i nie umiem tego zmienić. Coś robię źle?
A co z nitkami, które się filcować nie chcą? Na przykład malabrigo rios superwash? Można pęc, a tego merynosa się nie sfilcuje! Co z taką zarazą?
Jak mam wzór strukturalny, jakieś warkocze czy inne wypukłości, jeśli lecę francuzem - wszystko się da. Ale jeśli leci gładki jersey (a ostatnio często go używam) to robi się masakra. Poratujcie, plisss. Chciałabym, żeby lewa strona moich dzianin też była piękna:)
P.S. Jak candowe uschnie i światło się objawi to zrobię fotki - jedne jeszcze do zgadywanki, z drugie już na ludziu, do pokazania. Kiedy pokazać...?
W dniu losowania?
Dzień wcześniej?
Po losowaniu...?
Piszcie, jak byście chciały:)
25 komentarze:
najchętniej to już. i najchętniej z informacją, że mnie wylosowano :)
:)dawaj Dora, jussss... co tam ćwiczenie cierpliwości.... jussss... dawaj.....
A tymczasem może czapeczkę byś "kciała" z broszeczką????
Jakby co zapraszam:)
http://sweet-help.blogspot.com/2011/10/sodki-cukiereczek-od-sodkiej-babki.html
No przeca piszę, że juszszsz ni ma!
Że schnie!
No poczekać miłe panie - jak uschnie to sfocę na człeku, dopiero wtedy będzie efekt:)
Co do chowania końcówek nitek to nie pomogę, bo u mnie lewa strona pozostawia wiele do życzenia, ale pomysł na klaser na próbki chętnie ściągnę bo też je w woreczku foliowym trzymam.
Ja generalnie jakos te nitki kitram szydełkiem między resztę.. czasem filcuję, czasem robie supełek i wmawiam sobie, że inaczej się nie da i koniec. Ale gdzie mnie nieopierzonej do Waszej kobity perfekcji? A ja poczekam, wkońcu mnie ten twój młody człowiek wylosuje, to się jeszcze napatrze :) A z niebieskości co Szanowna robi?
Chustę, ale taką nieeteryczną, ino cieplejszą choć niegrubą, inszą jednak, niż te z cienizn. Duuużo jerseya:)
Będzie ładna, jak mi zakończenie wyjdzie:)
Mnie się już podoba:)))
Ja po lewej stronie zostawiam dłuższe końce przy wiązaniu nitek (nitkę wiążę dopiero jak zrobię kilka oczek za łączeniem), wtedy mam pewność, że węzełek będzie z tyłu. Potem każdą końcówkę nitki nawlekam na igłę i przeciągam przez oczka np. w lewą stronę , a drugą końcówkę nitki w ten sam sposób przeciągam przez oczka w prawą stronę, wybór strony zależy od tego jak rozkładają się nitki w węzełku, nie wiem czy pomogła, ale może się przyda. Pozdrawiam Jola
Jolu - robi identycznie, wiązanie wygląda super i nie ma zgrubień. Natomiast przeciąganie nitek powoduje, że jednak je po lewej stronie widać, nie da się od tego uciec. A mnie się marzą łączenia niewidoczne:)
Jeśli będziesz szyć tak , jakbyś robiła oczka ( jak przy zszywaniu otwartych oczek) to nie powinno być widoczne.
Dobra - spróbuję! Żeby tylko później końce mi nie wyłaziły.
Jedną odpowiedź już mam, serdeczne dzięki - czekam z utęsknieniem na następne:)
Jola ma racje. Szyj końcówki tak jak oczka. Jeśli chcesz,by były w tym miejscu mniej wypukłe, dziel je na dwie,trzy nitki.Jak je zgrabnie podszyjesz,nie bedzie ich prawie widac i nie potrzebujesz żadnego węzła.
Możesz również zszywać końce zamiast je filcować. Rozdziel każda na dwie części ( masz wówczas cztery nitki), złóż tak, jabyś wkładała jedną nitkę w drugą, weź igłę i spleć końcówki igłą.
Możesz w końcu filcować ( tam gdzie się da ;)),ale wcześniej końcówki rodziel. Nie rozpadną się,a grubością będą przypominały oryginalną wełnę:)
Basik - dzięki!
Już wprawdzie oczy mi się kleją i niewiele już jarzę, ale jutro poczytam - i wykorzystam.
Buziaki za dobrą radę!:)
Ja te nitki z tyłu wrabiam na prawo i lewo szydełkiem - jakby na okrętkę, później leciutko naciągam i ucinam, Nic nie wyłazi i w zasadzie nie pogrubia dzianiny.
A duże próbki trzymam w koszulkach w segregatorze.
To z wizytownikiem zmałpuję :-)))
aha, a candowe udziergi to JUŻ POKAŻ :-). ewa.
Ewa - no nie ma JUŻ!
Uschnąć muszą:D
Co do chowania nitek, to nic mądrzejszego, niż to co już zostało napisanie, Ci nie powiem. Na zdjęcia udziergów poczekam cierpliwie, chociaż mam obawy - patrząc na pogodę za oknem - że może to trochę potrwać ;). Udanego i spokojnego dnia :)
W sprawach wykończeniówki niestety nie poratuję:))))Ale pomysł z tymi próbkami włóczek kapitalny:)))
Pozdrawiam serdecznie
Super pomysł z tym wizytownikiem. Jeśli chodzi o rady w powyższej sprawie, to masz ich już tyle, że wystarczy. Sama skorzystałam. Pozdrawiam :)))
W starych rosyjskich książkach każą końcówki włóczki rozdzielić i ok. połowę włókien wyciąć na długość 5-7 cm w zależności od grubości włóczki, następnie złożyć te odchudzone końcówki razem tak, aby tworzyły jedną nitkę i starannie skręcić - otrzymujemy nitkę "ciągłą". Jeżeli końcówki ładnie skręcimy, nie będzie widać łączenia, ew. można po skończeniu roboty jakieś pojedyncze włókienka wciągnąć szydełkiem
Dziewczyny - dziękuję pięknie!
Oslun - na ten pomysł wpadłam przy malabrigo rios, dokładnie tak zrobiłam i poszło nieźle, ale to był francuz, więc było łatwiej. Skoro piszesz, że powinno działać przy jersey`u to koniecznie wypróbuję.
Te ruskie książki to jednak dobre są:)
w dniu losowania - chyba, a licho tam wie ;) :)
Z dobrymi radami się spóźniłam ale za to zerżnę pomysł z próbkami (dzięki) - mam niewykorzystane albumy do zdjęć, dobrze co ich pochopnie nie wyrzuciłam :-)
Pozdrówka serdeczne - cmok!
NIE POKAZUJ :D
Po co masz pokazywać ? :P
Weź wylosuj i niech Wylosowana pokaże :-))))))
A ja robie mały supełek. Potem robię dzianinę. A potem jak widać dziurke to supełek rozwiązuję, zawiązuje na ścisło, by nie było sladu a na koniec wciągam nitki w żeberka w poprzek, na lewej stronie, albo wzdłuz oczek, jesli to sa prawe oczka. Nie ma sladu:)
Pozdrawiam sanatoryjnie:)
Ja, ja zaadoptuję bez losowania. Na małe wizytownik, na większe klaser na zdjęcia, proste? ulach
Świetny pomysł z tym klaserem !!!Na chowaniu nitek się nie znam ja to robię bardzo prymitywnie
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)