U nas wszystko dzieje się później.
Później niż nam podobnej reszcie świata udało się nam usamodzielnić.
Znaczy zaposiąść własne M - ileś tam.
Na własność.
Później niż reszcie świata udało się nam to M do własnych i dziecków potrzeb jakoś przysposobić.
Z naciskiem na "jakoś", nie "jakość".
(choć po prawdzie dorosła już córcianka z łezką w oku wspominała dziś malowanie przez się i brata własnopokojowych starych mebli akrylową farbą; łezkę zatem uroniłam i ja).
Później niż rzeczonej reszcie świata udało nam się kasę nazbierać na remont kapitalny, lat cztery z okładem trwający (a może trzy, już nie pamiętam, długo wszakże jak jasny gwint i jasna takoż cholera, kiedy to już dziecka na swoje poszły, znaczy w pierniki).
Pojutrze młodzież odbiera od nas zużyte letko pokojowe mebelki.
Dla siedmiolatka będą w sam raz.
Popojutrze Firma przywozi nam kolejne nowe mebelki - tą razą do Pańcinej Pracowni (brzmi przeokrutnie dumnie, ale oj tam oj tam).
W sobotę Pani się będzie urządzać. Po czem wraz z Panem zacznie ogarniać Ostatni Pokój, bezlitośnie segregując materię i po raz przedostatni oddzielając ziarno od plew.
I nastanie spokój... i cisza... i ład...
Aż do następnego ( jakkolwiek go rozumieć) razu.
:)))
P.S. Piszę z tableta. Jednak laptok to bardziej przyjazne urządzenie.
Przynajmniej do pisania i publikacji postów.
Jednym z kluczowych elementów remontu było gazowe CO.
Żyjemy nadzieją, że pan P. nie przykręci kurków.
A Staszek - wbrew wszystkiemu - wciąż żyje.
Rodzina mówi, że to wszystko... że to na granicy cudu.
Ale modlitwa wciąż bardzo potrzebna.
Zatem proszę.
2 komentarze:
Hi, I love your craft, is a beauty, I love a colors, I follow your blog, hugs from Brazil.
Visit my blog - Tita Carré - free patterns crochet
Z takim, jak pan Staszek, rozpoznaniem żyję ponad rok. Lekarz zdziwiony, ja bardziej. Panu Bogu go polecam.
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)