sobota, 14 września 2024

Od wielu lat

mieszkamy w tej samej kamienicy. Właściwie od baaardzo wielu lat. Parter plus dwa piętra, sześć mieszkań. Wcześniej niż my zamieszkał w kamienicy sąsiad zajmujący mieszkanie nad nami, mieszkanie pod numerem 3. A właściwie to leciwa mama sąsiada wraz z tymże sąsiadem - singlem o imieniu Tadeusz.

Dopóki żyła mama sąsiada z mieszkaniem wszystko było ok. Mieszkaniem pod numerem 3. Jako że nikt nie jest wieczny mama sąsiada odeszła była z tego świata i sąsiad został sam. Wkrótce miało się okazać, że o naszym sąsiedzie Tadeuszu nie wiemy nic. A raczej - NIC!

Sąsiad Tadeusz albowiem wybywał często świtkiem bladem ze swego mieszkania pod numerem 3, po czym wracał pod wieczór taszcząc... no właśnie. Taszcząc nie wiadomo co. Bywało, że spotykaliśmy go na wspólnych schodach, chętnie się wtedy zatrzymywał i zagajał (trzeba było umiejętnie zmieniać temat i wiać do chałupy własnej, albowiem rzeczony Tadeusz po zagajeniu mógł gadać bez przerwy ze trzy godziny).

Bywało, że wialiśmy piernikiem już na sam widok sąsiada (z daleka), nie chcąc się pakować w długie dyskursy. Zatem sąsiad wybywał i wracał taszcząc swoje siaty, my schodziliśmy mu z drogi i jakoś to było. I tak toczyło się życie, byliśmy ciekawi zawartości Tadeuszowych siat, ale nikt się nie odważył zadać stosownego pytania. Postawiliśmy zatem na życie w nieświadomości.

Przyszedł czas, w którym sąsiad zaczął podupadać na zdrowiu. Zasłabł on onegdaj na półpiętrze schodów naszych wspólnych, wezwano pogotowie, sąsiada w stanie zawałowym lekkim odtransportowano do szpitala. Klucze od mieszkania sąsiada dostały się w ręce sąsiadki spod 4. Rzeczona sąsiadka przed zamknięciem Tadeuszowego mieszkania postanowiła luknąć do przedpokoju. Zamarła, zastygła, po czym przybiegła do nas. Zażądała, coby towarzyszyć jej w lukaniu. Lukającym z sąsiadką został Mój-Ci-On. 

Mój-Ci-On wrócił po kilku minutach, wzrok jego był dziki a suknia plugawa. "Nie masz pojęcia! Nie masz pojęcia, co ja widziałem! Tego się nie da opisać!!!"

Mój-Ci-On słowa waży, zawsze. Co zatem zobaczył w mieszkaniu Tadeusza, że dopadło go tak wielkie wzburzenie? Oto pytanie dla komentujących.

(Ciąg dalszy nastąpi, robię przerwę w pisaniu, albowiem post byłby długi niesłychanie).

16 komentarze:

Piotr Piętowski pisze...

Raczej nie było to zbiorowisko ksiąg uczonych, tudzież antyków zacnych, jakby to napisał jakiś wieszcz. :) Raczej było to coś w stylu naszych starych sąsiadów z poprzedniego miejsca zamieszkania. Byli już tak odrażający, że nawet kiedyś sąsiad zabrał nam kosz z naczyniami, co na działce mieliśmy.

Ale mogę się mylić oczywiście.

Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.

Anonimowy pisze...

Pierwsze co mi wpadło do głowy to szmaty. Sterty szmat. A może kartofle i cebula...na zimę. Lub plastikowe butelki i złom. A może troszkę makabrycznie...rozczłonkowane i zmumifikowane ciała. Sterty ciał. 😉
Nie mogę dodać komentarza z telefonu. Nie wiem dlaczego.
Miłego. Dorota

AnWu pisze...

Typ zbieracza-śmieciarza?

Anonimowy pisze...

Hitchcock!
Mietek

Rybeńka pisze...

Zobaczył WSZYSTKO

BTW
Fascynuje mnie słowo onegdaj, używane jako kiedyś, a znaczy przedwczoraj, choć język jako forma żywa zmienia znaczenie słów

Dorothea pisze...

Piotr Piętowski - no nie jest to zbiorowisko ksiąg uczonych ni antyków zacnych; odrażających elementów również nie :)

Dorothea pisze...

@Dorota - sterty ciał nieeee! Capiłoby okrutnie, a TO nie capi:)

Dorothea pisze...

@AnWu - hmmm... ekhmmm... muszę to przemyśleć :)

Dorothea pisze...

@Mietek - Hitchcook - ? Ale że jak???

Dorothea pisze...

@Rybeńka - zobaczył DUŻO. Gdyby zobaczył WSZYSTKO... nie chcę nawet myśleć. Chociaż kto wie - wyobraźnia miała w tym przypadku sporo do powiedzenia, może lepsze byłoby WSZYSTKO???

Dorothea pisze...

@Rybeńka - zapomniałam o onegdaju! Zatem co do onegdaja - użyłam go w poście jako "swego czasu", "dawno temu", okazuje się, że zastosowanie jest poprawne. Niemniej jednak tudzież azaliż nieprawdaż ja lubię się bawić słowami, stąd ich zastosowanie u mnie niekoniecznie będzie hiperpoprawne :D

Piotr Piętowski pisze...

Może na ścianach były jakieś trofea wędkarsko-łowieckie? Albo wielka makieta kolejowa na przykład. Nie wiem, nie mam pomysłu.

Rybeńka pisze...

Absolutnie poprawne
Nie też bawią słowa
Jednakowoż azaliż onegdaj jest najfajniejsze;)

Dorothea pisze...

@Piotr Piętowski - pudło!:)

Dorothea pisze...

@Rybeńka - zatem onegdaje do akcji!:D:D:D

Piotr Piętowski pisze...

To już nie mam pomysłu.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)