czasoumilacze, łotry i gagatki - czyli moje futra :)
Kiedy odeszła nasza sznaucurka bardzo chciałam mieć jeszcze jednego psa. Niestety zgody na to nie wyraził Mój-Ci-On i musiałam się dostosować, bo argumenty miał poważne i jedynie słuszne. Zaczęłam mu zatem wiercić dziurę w brzuchu, coby się zgodził na kota... jednego kota! No i się zgodził na-jednego-kota, wybraliśmy rasę (Maine Coon), podjęliśmy decyzję i się zadziało! Do domu wprowadziła się dama i królowa, odważna i mężna wielce Kofi (nie Coffee, nie Koffee lecz po prostu Kofi, tak w kociej metryce stoi:)
Kofi okazała się być zwierzęciem wielce niezależnym, a mnie po miłości do psa ciężko było pokochać kota... Wypłakiwałam się MCO, że ja chyba kota pokochać nie umiem! I wtedy Kofi ciężko zachorowała, były dwie operacje, trudne leczenie, momentami nawet strach o to, czy zwierzątko przeżyje. Moje serce otworzyło się wtedy i pokochało koteczkę, która paradoksalnie zaczęła się mnie bać i ode mnie odwracać, to ja w końcu byłam tą złą, która ją kłuła i wlewała do jej gardziołka różne paskudne mikstury. Koniec końców to MCO dostał kota, Kofi chętnie przyjmowała z jego rąk pieszczoty, mnie ciągle traktowała jako zło konieczne.
Po trzech latach mąż dał się naprosić na kolejnego kota, tak, abym ja również mogła mieć kogoś do głaskania i przytulania. W domu zagościł Rudolf, z tej samej hodowli co Kofi. Rudolf okazał się być miziakiem, przytulasem, trochę tchórzem, a trochę cwaniakiem.
Moje dwa koteły mają się dobrze, każdy z nich ma swój drapak (tu zgodnie wespół wzespół okupują jeden z nich). Żyją w miarę zgodnie, choć czasem pióra lecą, a z kocich gardeł wydobywają się syki i warkoty. Psychika kotów rasy Maine Coon jest bardzo ciekawa, to są w zasadzie kotopsy - łażą za człowiekiem, domagają się bliskości, komunikują swoje potrzeby, gadają. Kofi waży 12 kilogramów, Rudek nieco powyżej 10 kilogramów. Odkąd karmię moje futra wysokomięsną mokrą karmą koty zupełnie nie chorują. Do każdej porcji jedzenia dolewam każdemu z nich porcję wody, która zostaje pochłonięta razem z jedzeniem. Raz w tygodniu zwierzaki dostają żółtko, w ciągu doby pochłaniają 800 gram karmy.
26 komentarze:
Fajnie mieć zwierzaka w domu
@Rybeńka - a Ty masz jakiegoś?
O rany, jakie giganty! Moje to okruszki, Miecka wazy 4,5 kilo, a Bulka 2,5. Miecka to rezydentka, wlasciwie odziedziczylam ja po corce, ktorej sie odechcialo kota, pozniej postanowilam sie "dokocic" i sprowadzilam do domu Bulke, Krulova nie zaakceptowala jej do dzisiaj. Za to wychowywala nasze psy, wszystkie czuly przed nia respekt. Ale one to tez nasze ostatnie zwierzaki, strach tylko, zeby nas nie przezyly.
@Pantera - no giganty :)
Twoje są takie w normie kotiki:)
Twoja Krulova to prawdziwa pani jest!
Nie mam i nie miałam kota, ani psa. I nigdy nie chciałam mieć, bo za bardzo cenię sobie wygodę. Syn ze swoją rodzinką mają kota sfinksa (4 lata), uwielbiam go. Cudny jest. I mają psa(szpic miniatura) kupionego w styczniu. Śliczny i milutki jest. W styczniu musieli uśpić pieska, schorowaną już staruszkę.
Nie mam. Dzieci mają to korzystam. Przy moim trybie życia nie ma możliwości
Cudne te twoje kotopsy, a Rudolf budzi respekt!
Doro wybacz ale nie akceptuje hodowli. koty piękne. moim ulubieńcem byłby Rudi.
nasz koty zawsze z tragedii jakiejś, z piwnicy, w bloku, z obory odratowane albo same przyszły.
Wprawdzie wolę psy /sama miałam przez 14 lat piękną czarno-białą Lassie/ ale przyznaję że jedynie koty posiadają charakter i własne zdanie. No i są wyjątkowo urodziwe...:-)
@Dorota- sfinksy są takie cieplusie! W rodzinie są dwa takie kotki, uwielbiają się miziać:)
@jotka - z Rudolem nijak respektu nie uświadczysz, miziaty, miałczący, przekochany. Ten wygląd to czyste pozory:)
@Teatralna - ależ jasne, że wybaczam:) Miałam bardzo złe doświadczenia z kotem znajdką, po prostu zdemolował mi chałupę (córka go przytargała). Znajdki bardzo poruszają mnie, chętnie bym je przygarniała, ale na demolkę domową nie mogłam pozwolić. Rozsądek musiał zwyciężyć. Zależało mi też na cechach rasy (kotopiesowatość). I tak stanęło na Maine Coonach.
@Stokrotka - klasyfikuję siebie jako psiarę, która nie może mieć psa, więc ma kotopsy:)
@Rybeńka - no w sumie tak, przecież to jasne. Często wyjeżdżasz
Gdybym nie widziała na własne oczy, to nie uwierzyłabym, że Rudek jest taki strachliwy. Kocham koty, niestety z daleka. Alergię mam na nie bardzo silną
To byłam ja, Violetova aka cyferki
@Violet - ożesz Ty, dziś inkoguto?
Rudek nieźle stwarza pozory i budzi respekt :)
Ściskam Cię Violuś serdecznie :***
Koty urody cudnej. My nadal na bezkociu po śmierci Ryszarda. Jakoś się nam nie spieszy, wyczekujemy.
Jakie argumenty przeciw następnemu psu miał Twój mąż?
Ojej, witaj w klubie zakoconych! 😍
@Monika - znajdziecie swój czas.
Maż psy bardzo lubi, natomiast nie lubi po nich sprzątać. A bez tego się nijak nie da - trzeba popylać z woreczkiem i zawijać, co pies wyprodukuje. Nie mogłam z tym zostać sama, w razie mojej choroby czy słabości jakiejś nie miałby kto z psiakiem wyjść.
Z sznaucerką mąż wychodził, rzadko, ale wychodził.
@Frau Be - witam się serdecznie i Ciebie również u siebie witam, kocia mamo:)
Maine Coon mojej znajomej strącił mnie około 4.00 nad ranem z łóżka, a ja kawał kobitki jestem. Dają radę słodziaki!
@Frau Be - dobreeeee! :D:D:D
@Frau Be - moje ancymony czasem w nocy po mnie łażą. Ze względu na ich gabaryty nie przepadam za takimi spacerami :P
Koty mnie fascynują swoim charakterem, ale jestem okrutnie na nie uczulona.
Sfinksy są dla mnie obrzydliwe, więc odpadają.
Pragnę jamnika. Miałam już kiedyś i pragnę nadal.
Ale jamnik z racji swojejrasy musi pochodzić z dobrego źródła a to są koszty...Więc nie mam zwierzątka.
@AnWu - a dotykałaś kiedyś sfinksa? Sfinksy są cieplutkie i bardzo kochane.
Jamnika Ci życzę :***
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)