czwartek, 20 stycznia 2011

Dwa słowa

Mój teść od kilku lat był pełen nieskrywanej niechęci do Kościoła.
I deklarował się właściwie jako ateista - szczególnie w ciągu ostatnich dwóch lat.
Martwiło mnie to bardzo z wiadomych względów, ale nie walczyłam z nim.

Kiedy dowiedzieliśmy się o wyroku dałam znać, komu tylko mogłam.
Prosiłam o modlitwę. Nie prosiłam o nic konkretnego. Bóg wie, czego człowiekowi potrzeba.
Nie tylko ja dałam znać - męża bratowa też.
Kobiety - popatrzcie, kobiety wiedzą, co robić, kiedy nie można zrobić nic...

Tydzień temu teść dobrowolnie przyjął Ostatnie Namaszczenie.
Zaproponowano mu, a on nie odmówił.
Sakrament przyniósł mu większy spokój - było to widoczne pomimo cierpienia.

A dziś mam piękną, dobrą, pełną nadziei wiadomość: wczoraj wieczorem męża ojciec poprosił o księdza.
Sam.
Naprawdę ostatkiem sił, bo gaśnie z godziny na godzinę.
Nie mam wieści, czy ksiądz był, ale to już nie jest najważniejsze.
Najważniejsza jest gotowość osoby do powiedzenia Bogu - tak, wybieram Ciebie.
Wybieram Ciebie w godzinę mojej śmierci.
Taka dyspozycja już w sercu ojca jest. Jak dobrze móc to wiedzieć!
Nikt nic nie mówił, nikt do niczego nie namawiał, nikt nie wywierał presji.
Walka duchowa, walka modlitewna trwała, a Bóg odnalazł swoje dziecko sam...
Mówiłam już, że uwielbiam Go podglądać w działaniu...? Najwyższego?
Uwielbiam!
I pomimo całej trudnej sytuacji jestem bardzo, bardzo szczęśliwa.
I wszystkim modlącym się z całego serce dziękuję!
Jestem pewna, że już jest Autostrada Do Nieba, ja naprawdę tak myślę.

Do mety, do Życia-po-życiu już bardzo, bardzo blisko.
Potwierdzają to lekarze.
Wyjeżdżamy jutro raniutko, mamy nadzieję zdążyć.
Odezwę się, jak wrócę.

Ściskam was wszystkich najcieplej jak umiem - pamiętajcie, że mieliście swój udział w najpiękniejszej robocie na świecie - uratowaliście człowieka dla Życia-po-życiu!

13 komentarze:

Gazela pisze...

Bardzo miło to czytać Dorotko. Wierzę, że zdąży się spotkać z Bogiem jeszcze po tej stronie życia. Pozdrawiam zapłakana, trwając w modlitewnym skupieniu. (Ależ Ty potrafisz wyciskać z ludzi łzy :-)

;) pisze...

... też pamiętam...

Spes pisze...

Na pogrzebie mojego Taty...spiewałam w sercu Alleluja!!!
A był to Wielki Piątek.....
Tatus zdążył...zdążył po wielu latach...po bardzo wielu latach walki z Bogiem wyspowiadac sie i przyjąc Sakrament Chorych.
Dostał tę uproszoną przez innych Łaske pojednania..... akurat w ten dzien i o tej godzinie gdy odzyskał przytomność ksią∂z w szpitalu był, choc powinien byc dzien pózniej!!Nie miało go wtedy tam być!!
I jaki Tato był szczęśliwy....do dzisiaj pamiętam tylko tę radość i słowa...."córuś....wiem...teraz wiem o czym mówiłaś"....A ja tylko kilka dni wczesniej powiedziałam...."Tatuś..nie bój się.....nie bój...nie takim grzesznikom wybaczał.....On kocha Cię"!!!

Doro...niech Bóg będzie uwielbiony w swym Miłosierdziu!!

elak pisze...

Chwała Panu za działanie, za wysłuchane modlitwy, Chwała, że jest ! Trwam w modlitwie.

ovillo pisze...

I ja pamiętam, przewlekając końcowe nitki szala, powstałego z Twojej inspiracji.
Lubię tak skojarzyć to, co powstaje z konkretną osobą, między sploty wplatać słowa modlitwy i wierzyć, że nawet jeśli te słowa plączą się przy liczeniu oczek, to każde oczko niesie je ze sobą...

Kankanka pisze...

Dorotko - ..........
Uśmiecham się.
I lekko mi.

anust pisze...

Mam nadzieję, że zdązycie...

Polka pisze...

Nawrócenie w obliczu śmierci nazywasz działaniem boga? Sorry i bez obrazy dla teścia, ale to zwyczajny strach przed tym, że może jednak coś tam jest i nie zaszkodzi zrobić kilka czary mary, żeby się "zabezpieczyć". Takie obrazki widzę na co dzień. Gdy się jednak "delikwent" śmierci wywija nadal jest ateistą. Ratunku czy aż taka rzesza ludzi w Polsce to kompletny ciemnogród??

Kankanka pisze...

Nikt nie zna duszy tego Pana, i tylko Bóg osądzi czy to szczere.
Polko - proszę tak nie pisać - my nie mamy żadnych podstaw, aby oceniać intencję umierającego. To i tak do nas nie należy.

Natomiast można się cieszyć, bo dla Rodziny to coś bardzo ważnego.

Anonimowy pisze...

Na szczęście duża rzesza ludzi w Polsce to kompletny ciemnogród :-))

elak pisze...

Polko : "Jezus może zbawiać na wieki tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi.. " Hbr 7,25-8,6

Anonimowy pisze...

Miałam się nie odzywać na te Polki słowa... ale się odezwę...
1. I jam ciemnogród:) i dumna jestem z tego...
2. Cudownie jest mieć takiego Boga, który nieżaleznie od ilości godzin spędzonych w Jego "winnicy" daje każdemu, tyle ile uważa... czyli życie na wieczność... nie wszystkim pracownikom tejże winnicy się to podobało...
3. I tak na sam koniec to mi się jeszcze brat syna marnotrawnego przypomniał... on też miał żal o to, że Ojciec przebaczył jego bratu... że przywrócił mu godność synowską... Także jesteś Polko w najlepszym biblijnym towarzystwie...
Edytka z Ciemnogrodu;)
(nie wiem dlaczego, ale się nie mogę zalogować;(

Dorotko, trzymaj się... BÓG JEST!!! i działa:)

twardzielka pisze...

:-)))))))))

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)