Bo kolory cudne ma takie.
Bo w w spokojności, bez nadmiernej potliwości się wybiera wyposażenie do domowych wnękowych szaf.
I powoli się-zmierza do końca się-urządzania.
Lubię.
Bo ogrody prawie angielskie w pełnym słońcu się podziwia bez umiaru.
Się idzie, się pacza.
Się cieszy.
Się wycisza i uspokaja...
Się robi piknik przy zamku, pod ogromnym drzewem.
Niedobra herbata smakuje jak najlepsza.
Zmęczenie zaś służy wybornie.
I mnie, i mój-ci-onemu.
Po prawdzie to trudno jest, ale nigdzie i nikomu wszak nie jest łatwo.
Słup boli.
Praca toksyną zalatuje tak, że ledwie wytrzymać można.
Na horyzoncie widać szpital, szpital z kimś bardzo bliskim na pokładzie.
Życie - jak moje, jak Twoje, jak Wasze...
Życie.
A po prawdzie drugiej...
Potomstwo moje ma dom i pracę.
I szczęśliwe, ciekawe życie.
Telefon: " Mamoooo, choooodź na kawęęęęę!" smakuje wyborniej nawet niż herbata pod drzewem.
Bo potomstwo mogłoby wszak być w Szkocji czy też innej Irlandii...
Mówią mi, żem szczęściara. Znaczy że ta dzieckowa zagranica nie jest mym udziałem.
I chyba coś w tym jest:)
Zatem chrzanić bolący ciągle kręgowy słup, chrzanić pracowe toksyny i ich źródło.
Jest mój-ci-on, są protoplasty, są potomki, jest dziecko-dziecka - tegoroczny pierwszoklasista.
Jest kawaaaaaaaaaaaa.
Jest życie.
I tego z całych sił się trzymam - u progu października Anno Domini 2014.
Życia się trzymam, realnego.
Takiego-jakie-jest.
4 komentarze:
Słusznie! I tak trzymać!
Święta racja:)serdecznie pozdrawiam!
To trzymaj się Dorotheo, ależ z Ciebie szczęściara !!!!
Kawa w Taaaaaaaaakim Towarzystwie to ukoronowanie matczynego trudu i dzisiaj wielka rzadkość...
Zostawiam znaka... że żyję, choć ledwie... i jestem z Tobą myślami.
Cały czas:***
Prześlij komentarz
Dobrze, że jesteś :)