niedziela, 30 listopada 2014

Jest piekielnie silna

stwierdził lekarz na dzisiejszej kontroli.
Albo "diabelnie".
Dokładnie nie pamiętam.
Ani diabelnie ani piekielnie mi nie pasuje -  wolałabym "bosko":)))

Badań krwi nie robił, nie było potrzeby.
Zmienił opatrunek (mam to już dziś z głowy:)
Tramal też odstawił - pies już nie cierpi z powodu bólu.
Gadzina je, pije, sika, wypróżnia się, żebrze o żarcie (a jeść może niewiele, żeby nie rozpychać żołądka).
Wyłazi z wyrka za każdym razem, kiedy idę do kuchni, z nadzieją, że coś jej skapnie:)
Ma już prawo do półgodzinnych spacerów - !
Nie ma prawa skakać, szaleć, pokonywać przeszkód.
Ryzyko wewnętrznego krwotoku zmalało do minimum.

Dostała żelazo i 72-godzinny antybiotyk.
Rana i szwy - ok.
Trochę blada, ale po tak wielkim krwotoku śródoperacyjnym to normalne.
W środę następna kontrola.
A w czwartek odsunięta w czasie moja kręgosłupowa rehabilitacja.

P.S. Nie pojmuję.
Nie pojmuję, dlaczego pomagając, opiekując się innymi czuję się... w swoim żywiole?
Że czuję, że to jest sens życia, jeden z największych sensów?
Pomagając cierpieć, pomagając odejść, dyżurując, podejmując decyzje...
Czy to wiecznie chorująca rodzina, w której się wychowałam?
Czy to predyspozycje, których nie byłam dotąd świadoma?
Nie rozumiem, ale chyba właśnie to do mnie dociera i chyba zaczynam to nazywać po imieniu.
I nie ma w tym za grosz cukierkowatej, rozmemłanej pseudomiłości.
Jest życie, jest działanie, jest obecność, jest jakieś zrozumienie.

Czy ktoś wie, co to jest...?
Żadnych pseudokomplementów nie zniosę.
Zniosę jedynie merytoryczne wypowiedzi.

16 komentarze:

Nitki A nitki pisze...

Super jestescie! ja w pewnym momencie życia zaczęłam pracować z młodzieżą umysłowo upośledzoną i to nadało mi sens mojego życia.Niezbadane są ścieżki na których stawia nas Bóg!przyjmuje to z radością:)Serdecznie Cie pozdrawiam Dorotheo!!!!

emka pisze...

bo kiedy można pomóc, a w dodatku ta pomoc przynosi dobry efekt, to chyba już żadne podziękowanie nawet nie jest potrzebne.... :) nie ma merytorycznego wyjaśnienia dla charakteru człowieka... albo się takim jest albo nie... :)
Głaski dla siłaczki... bardzo się cieszę, że zdrowieje! :***

Antonina pisze...

W trudnych sytuacjach budzi się często w człowieku taka wewnętrzna mobilizacja popychająca do działania. W stylu: "muszę ja, bo jak nie ja, to kto? I się działa, organizuje, załatwia, pokonuje przeszkody. Pozdrawiam.

Anna pisze...

merytorycznie się nie wypowiem, ale emocjonalnie a i owszem: ludzie w potrzebie sami się do Ciebie garną, bo przez Twoje słowa, dłonie, myśli, działanie i obecność doświadczają Miłości tej najwyższej, boskiej, bo może Ty jesteś tutaj po to, aby przez Ciebie ktoś umęczony ziemią doświadczył odrobiny nieba?

Lusia pisze...

:)

Kankanka pisze...

Kiedy mój mały synek na moich oczach dławił się kulką wepchniętą w gardło - byłam sama ze swoją gromadą. Najstarsze 6 lat. Bez telefonu. Nie pomagało klepanie, wywracanie małego do góry nogami, kulka coraz bardziej zaciskała się w krtani. Wtedy na mnie spłynął spokój i głos wewnętrzny mi powiedział, ze mam długie paznokcie, to nimi chwycę kulkę, najwyżej tkanki miękkie uszkodzę, a to można naprawić. Zupełnie prosto, jakbym wyjmowała kulkę z jakiejś rurki, bez emocji, licząc ile moje dziecko sekund jest pozbawione tlenu wyjęłam od razu.

Dopiero kiedy dzieciak odzyskał kolor, oddech i moc - ja spełzłam na podłogę. W człowieku wielka siła jest. A wszystko co czynimy - powraca do nas, to jeden z sensów życia. To pomoc innym powoduje, że stajemy się szczęśliwi i silni. Może powinnaś zainteresować się wolontariatem.

in. pisze...

dzielna dziewczynka!
a z tym pomaganiem, byciem, opieką - bardzo rozumiem.

Unknown pisze...

johnson "style charakteru"

Dorothea pisze...

@ NitkiAnitki - Ano niezbadane. Cieszę się, że znalazłaś swoją drogę:)

Dorothea pisze...

@ emka - za głaski pięknie dziękujemy, głasków nigdy dość:)

Dorothea pisze...

@ Antonina - tak, to prawda. Już kilkakrotnie się z tym spotkałam. I dobrze, że tak jest, bo to pozwala działać.

Dorothea pisze...

@ Anna - ależ laurkę mi wystawiłaś...:)
Na szczęście znam siebie i nie jestem taka, jak piszesz:)

Dorothea pisze...

@ Lusia - :)))

Dorothea pisze...

@ Kankanka - o wolontariacie nie raz i nie dwa myślałam.
Póki co od czasu do czasu mam rodzinny wolontariat, a lada dzień/miesiąc/rok będzie to wolontariat stały.

Się pomyśli.
Może kiedyś...:)

Dorothea pisze...

@ In - dzielna, dzielna:)
Patrzę na nią i podziwiam, wspaniała psina, z tą jej wolą życia:)

Dorothea pisze...

@ monika kurek - zajrzałam w google, widzę, że to psychoanaliyk, a z nimi średnio mi po drodze. Analiza egzystencjalna, logoterapia oraz jej twórca, Viktor Frankl - to jest bardzo moje. Niezastąpione.

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)