piątek, 5 grudnia 2014

Głupia

Sąsiedzi,  mój rocznik. Moi "ulubieni".
- A co ten pies ma na sobie? - w głosie i uśmiechu sąsiada paskudna prześmiewcza ironia.
- Fartuszek pooperacyjny - odpowiadam z uśmiechem.
- Operację miała? Oj, to kupa kasy, sąsiadko! - mówi sąsiadowa żona. - Moja kuzynka ratowała psa, dwie stówy dała, pies i tak poszedł do piachu po dwóch tygodniach. A ty ile dałaś za operację???
Uśmiecham się i milczę. Wiem, z kim mam do czynienia. Milczę spokojnie i lekko.
- Z tysiąc, jak nic! - mówi sąsiad. - Zresztą wy śpicie na kasie, taaaaki remont i jeszcze operacja psa, nononooooo...???
- Sąsiad, no coś ty, pięć koła! - odpowiadam, znów z uśmiechem.
(za uśmiechem kryje się myśl: nie dowiesz się, nie dowiesz choćbyś pękł; miałbyś materiał na ploty na następnych kilka miesięcy).
- Ja bym uśpił, bez dwóch zdań - mówi sąsiad.
Nie walczę. Mądrością jest wybrać właściwą taktykę i strategię.  Dość się od tych ludzi w swoim czasie nacierpieliśmy. Dziś, zdystansowani i asertywni ich opinie mamy głęboko w poważaniu. Nota bene sąsiedzi kilkakrotnie majętniejsi od nas. Wiemy to od nich. Ale nam to nie robi, no nijak:)))
Oddałam się zepsem i z wdziękiem:)

Koleżanka z pracy. Dobry, zwyczajny człowiek. Bliska mi istota. Lat trzydzieści z niewielkim okładem. Jej jednej (spoza rodziny) zdradzam,  ile kosztowała operacja psa. A nie była to bajońska kwota, serio!
- No wiesz! W życiu bym tyle nie dała, uśpiłabym, na bank! A w ogóle to wiesz, no wiesz, znajomych kot wpadł pod auto, zwykły dachowiec,  czujesz? I oni tego dachowca na sygnale do Wrocławia, i pięć koła za operację, no nieee,  no dla mnie to jest chore. Co za głupi ludzie... I kot po jakimś czasie poszedł do piachu, no nie, co za głupota, no ja nie rozumiem...

Takich sytuacji mam więcej, bo ja lubię z ludźmi o życiu rozmawiać.
Lubię mówić,  lubię też słuchać.
Byle nie o pieniądzach - o tych tylko z przyjaciółmi i jeśli rzeczywiście jest potrzeba.
Niezmiennie i niezmiernie mnie jednak dziwi włażenie w czyjeś życie bez wejścia w jego buty.
Nawet się nie wkurzyłam.
Jeno zamyśliłam i zadziwiłam...

Jestem głupia:)
A moja głupota patrzy na mnie rozpromienionymi,  orzechowymi oczami.
Moja głupota je jak smok, pije jak szalona, chodzi w granatowo - niebieskim fartuszku, zdrowieje w ekspresowym tempie,  jest szczęśliwa.
Jeszcze trzy lata temu nie podołałabym finansowo kosztom operacji, badań, leków. DZIŚ jestem w stanie. Za czas jakiś znowu mogę nie być. Takie życie. Ja je rozumiem.

Nie rozumiem tylko, co kogo obchodzi mój pies i moje pchły, moje decyzje i moje wybory. Nie cierpię zaglądania do cudzego portfela.
Kiedy w swoim czasie brakowało mi na chleb i na masełko nikt z sąsiadów niczym się nie interesował... I nie pytał, jak daję radę...

Cecha polska?
Cecha po prostu ludzka???
Nie czaję bazy, nie kumam czaczy.
Ja tam się cieszę,  jak inni mają dobrze.
Smucę i organizuję pomoc, jak mają źle.
To taka prosta logika...

I po ludzku kocham te moje orzechowe, cudne psie oczy.
Ten złodziejski (jeśli chodzi o wyżerkę) instynkt (zostaw na stole kanapkę, na chwilkę wyjdź z pomieszczenia, jak wrócisz już jej nie będzie, orzechowe oczy będą mówić: - Jaaaa?  Mnie tu nie było!:)))
To nielegalnie wygrzane miejsce na kanapie i te oczy Shreka kiedy pytam:
- No gdzie znowu wlazłaś,  małpo jedna? I kto Ci pozwolił??? (oczywiście kiedy jest zdrowa, na razie nigdzie wskakiwać jej nie wolno).

Głupia.
Dla tych orzechowych oczu proszę bardzo - mogę być głupia!

20 komentarze:

Karolina pisze...

To nie głupota, to miłość. Ile to razy miłość naraża nas na bycie śmiesznym i głupim w oczach innych? Ale to właśnie miłość pozwala nam znieść pogardę. Jeśli zaczniemy bać posądzenia o głupotę to przestaniemy kochać tak prawdziwie i głęboko. Nie jesteś głupia - kochasz!
P.S. Znam osoby, które ratują dużo mniejsze i krócej żyjące stworzenia. W końcu zwierze to nie zepsuty chiński zegarek - popsuł się, wyrzucamy bo nie opłaca się naprawić.

emka pisze...

powiem tylko tyle... takich "głupich" na świecie jest więcej! I trzymajmy się w kupie w tej swojej "głupocie". Ja naprawdę wolę być taka "głupia" niż taka "mądra" jak ludzie o których piszesz, a jakich i ja w swoim życiu wieellluuu spotykam, niestety.
Głaski dla orzechowych oczu i dla Ciebie wielkie buziaki! :***
Głupia Emka ;)

elffaran pisze...

Takich głupich przewaga. Staram się pomijać temat zwierząt poza kołem naprawdę dobrych znajomych. Liczę na to, że ci dobrzy znajomi, nawet jak do zwierząt mają całkiem inny stosunek niż ja to zwykle wiedzą kiedy się w język ugryźć. Nie wie za to moja matka. Powiedziałam ile zapłaciliśmy za ratowanie kota. Operacja, która się i tak nie udała, kot nie dał rady. Ja rozgoryczona, że weterynarze zwlekali z transfuzją, która być może kota by ocaliła, przecież mówiłam, żeby robić wszystko. Straciłam małego przyjaciela i to ledwie 2 miesiące po tym jak straciłam psa. A moja mamuśka bije pianę jak to marnuję pieniądze, bo przecież mam na dzieci wydawać, albo pomóc jej kupić lodówkę. I dziwi się, że mi się z nią rozmawiać nie chce. A na lodówkę ją stać i bez mojej pomocy. Co to zresztą za porównanie - ratowanie żywego stworzenia vs nowa fajniejsza lodówka.

Unknown pisze...

Oj, głupie my głupie, bo siebie, rzecz jasna do tej kategorii zaliczam!
Nie tylko w kwestii, czy starać się zapewnić psu (kotu) godziwe życie, ale i w prozie życia. A takich "życzliwych" inaczej sąsiadów to ma chyba każdy z nas... albo życzliwą "rodzinkę".... Pozdrawiam i dłuuuuuuugiego życia dla rekonwalescenta, Ania

Anna pisze...

każdy ma prawo do swojego zdania nie zawsze zgadzającego się z naszym ale chyba raczej powinien je zachować dla siebie :) jeśli psina jest kochana i warta operacji a mnie na nią stać to czemu nie? pytam się? pozdrawiam i życzę zdrówka dla psinki, ja swoja musiałam niestety już uśpić miesiąc temu - za stara była - wiec lekarza sam zasugerował żeby już nie przedłużać cierpień, jeszcze dziś mnie w gardle ściska jak o tym pomyślę, pozdrawiam

Maksiuputkowa pisze...

Mamy podobną sunię Pikusię, dwunastoletnią mieszankę jamnika szorstkowłosego ze sznaucerem i pieska Maksika. Dla nas może nie być obiadu, ale codziennie musi być świeża golonka z indyka albo inne mięsko. Zdrowie psów jest dla nas ważne tak samo, jak nasze. Mamy podobne przeżycia, zwłaszcza te pooperacyjne. Marzę o tym, żeby wszyscy ludzie byli tacy głupi...

szoszonka pisze...

to i ja jestem nie tegez. na leczenie świnki morskiej (syna mego kochanego, jak o nim mówię i myślę) wydałam do tej pory równowartość dwóch pensji. najniższej krajowej co prawda, ale jednak).
a syn się właśnie zadkiem do nas odwrócił i siano szamie. i to radość jest.

Kankanka pisze...

Witaj głupia, w kupie raźniej :)))))
Podobno wszystko wraca do człeka, więc ja się spodziewam bycia milionerką, a Ty tak samo się czuj!

aga66 pisze...

No cóż są "ludzie i ludziska" i optymistyczne jest to , że Ci pierwsi jeszcze jakoś się trzymają na tym mocno zmaterializowanym świecie i potrafią kochać naszych braci mniejszych tak jak te zwierzaki kochają nas. Ja nawet królika miniaturkę ratowałam bo to był członek naszej rodziny- po prostu.Pozdrawiam i trzymam kciuki za psinę.

Antonina pisze...

A tam, nie ma się czym przejmować. Świadomość wielu ludzi jest niska i niech tam sobie żyją po swojemu. Oby tylko zwierząt nie mieli. Z drugiej strony jednak nie wszystkim się przyznaję, że podczas choroby Gucia skombinowałam zwolnienie, żeby go samego w domu nie zostawiać i dyżurowałam w nocy przy zapalonym świetle wymościwszy mu legowisko przy moim łóżku na wyciągniecie ręki, by szybko reagować.
Nie przyznaję się raczej, że w środku nocy wyciągałam z domu panią weterynarz, by ratować Ifkę, gdyż wydawało mi się, że dopiero co przywieziona, chora psina może nie doczekać rana... A ile ta psina, będąc na diecie zjadła piersi kurczaków - nie wie nawet mój mąż... Dziś kupuję specjalistyczną karmę (nietanią), bo suczydło cierpi na wątrobę i trzeba bardzo uważać z karmieniem. To są moje wybory i raczej dziwię się, że np. niektórzy ludzie oszczędzają na szczepieniach na psie choroby, preparatach na pchły, czy kleszcze.
Tyle, że cieszę się, że mnie jeszcze na to stać, bo kiedyś z głodową polską emeryturą może być gorzej.
Twoje szczęście - czyli piesek - dzięki Tobie spokojnie i względnie komfortowo ma szanse dożyć swego kresu i dlatego było warto.

Antonina pisze...

Dodam jeszcze, że pies to też "człowiek". Co zapewne wielu osobom się nie spodoba

Malgorzata117 pisze...

Kochana, takich głupich jest na szczęście więcej. Ten wątek (przeczytaj post z dzisiaj z godz.20:20) to wpis mojej córki Marty(wronka) o kochanej, cudownie mądrej amstawce Szaruni :
http://www.fundacja-ast.pl/forum/viewtopic.php?f=18&t=1721&start=690

Oby jak najwięcej takich głupich jak Ty i wszystkie dziewczyny, które się wpisały pod Twoim postem, świat byłby lepszy

Anna pisze...

też nie rozmawiam o pieniądzach, dziwne jak to ludzi boli, że na coś wydasz nie ich kasę! a na psa? już by oni (ci ludzie znaczy) mieli pomysł lepszy, na bank, bo żeby na psa ratowanie, czy do ręki potrzebującemu to już głupie...
cóż, dlatego też zwykle nie mówię o pieniądzach

graszkowska pisze...

Witaj.
Zanim skomentuję Twój wpis, wtrącę kilka swoich przemyśleń.
Zycie mnie nauczyło, że pieniądze jedynie ułatwiają życie, ale nie dają szczęścia. A szczęściem jest widzenie blasku orzechowych oczu.

Był czas, że miałam pieniądze, ale było i tak, że jadłam smażony chleb, a prąd został wyłączony za nie opłacony rachunek. I to wcale nie są odległe czasy. Może właśnie dlatego mam inny stosunek do pieniądza.

Zazdrość, wchodzenie w cudze życie w butach to nasza narodowa cech. Na takie rozmowy trzeba ubrać skórę nosorożca. Jest to trudne ale wykonalne.

Ps Bardzo dziękuję za odwiedziny. Będę zaglądać i czytać. Nie zawsze mam czas na pozostawienie komentarza. Bardzo dużo pracuję :-) Z przepisu na chleb bardzo chętnie skorzystam

Nitki A nitki pisze...

Zaczęłam czytać i przestałam:( Najważniejsze ,że żyjesz zgodnie ze swoim sumieniem!!!!!!To przecież Nasi bracia tylko mniejsi !!!!!!1pozdrawiam serdecznie!!!!!

e-nick pisze...

Wolę Ciebie "Głupią" niz tych "mądrych" sasiadów. Pozdrawiam cieplutko i mrugam do orzechowych oczków :)

Iza pisze...

Nie mam zwierząt... z wielu powodów, które daje się streścić do "nie dałabym rady zapewnić im warunków, jakie uważam za konieczne". A zwierzęta kocham, z wzajemnością zresztą :) - dla mnie zwierzę jest takim samym członkiem rodziny, jak własne dziecko czy rodzic. Więc jak słyszę / czytam "Tyle kasy? To lepiej było uśpić" to serdecznie współczuję dzieciom czy rodzicom takich ludzi. Bo może też lepiej będzie kiedyś uśpić niż ratować... tyyyle kasy...

Cynthia pisze...

Też jestem z tych głupich ;) Albo ktoś jest członkiem rodziny albo nie, a jak jest to ratujemy go wydając pieniądze. Na dziecko nie pożałuję na psa też nie. Leczyłam już moje zwierzaki, nawet 2 razy było zagrożone życie psicy, ale się udało. A pieniądze nie są warte tego cierpienia, które by było gdybym ich nie wydała.

Unknown pisze...

Też bym uśpiła. Sąsiada i koleżankę. Żal mi takich ludzi, są naprawdę biedni umysłowo.
Operacja i leczenie mojej Koty były bardzo kosztowne i nie żałuję ani złotówki. Też słyszałam podobne komentarze i mam je bardzo głęboko gdzieś...
Miło przeczytać, że psinka ma się coraz lepiej. Mam nadzieję, że zostanie z Tobą jeszcze wiele lat.

Unknown pisze...

Teraz mamy 2 koty i mąż często marudzi,że jedzą lepiej od niego. Ale gdy jesteśmy na cotygodniowych zakupach, sam przypomina, żeby kupić wątróbkę dla Dużej i filet z kurczaka dla Małej.
Obydwa futra mamy ze schroniska i On, wielki facet sam wybral te najbrzydsze i najbiedniejsze, które otoczone miłością i opieką w naszym domu, wyrosły na przepiekne kocice

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)