wtorek, 16 grudnia 2014

Odkąd wróciłam z pracy

cały czas jest w ruchu.
Domaga się nieustannie.
Uwagi, zabawy, jedzenia, głaskania.
Poszczekuje znacząco, jeśli jej "nie dostrzegam".
Orzechowe oczy błyszczą.

Przynosi ulubioną niebieską piszczącą piłeczkę.
Domaga się rzucania, przynosi ją na komendę.
Po czym popiskuje,  jakby niańczyła własne dziecko.

Podskakuje. Wykonuje z chęcią komendy, które zna od lat.
Rana się zagoiła, choć kiecuszkę pooperacyjną jeszcze nosi i jeszcze nosić będzie.
Mokro jest i błotniście,  nie chcę zakażenia.

Kiedy się zmęczy siada mi na nogach, na kapciach. 
Tak robiła,  gdy była malutka...
A później kładzie się, rozwala na całą psią długość. 
Blisko mnie.
Wzdycha głęboko.
I przysypia na małą chwilkę, by znów wrócić do zaczepek,  do zabawy.

Już nie pamiętałam jej takiej...
Przed operacją około pół roku nie miała ochoty na zabawę, na spacery.
Myślałam, że to psia starość.
A ona była bardzo chora...

Cieszymy się. Bawimy. Wygłupiamy. 
Jutro kupię jej jakieś śmieszne zabawki, żeby miała rozrywkę.
Za chwilę idziemy na wieczorny spacer.

Kocham ją.
Mojego pierwszego... i ostatniego psa.
Moją brodatą mordę.
Moją sznaucurkę, pieprz i sól...

12 komentarze:

tabakowska pisze...

Pięknie.
a ja właśnie zastanawiam się nad zakupem pierwszego psa.
tymczasem wracam w nowej odsłonie.
zgadnij kto to ;)

Anna pisze...

ech, piękne, radosne i smutne zarazem, pozdrawiam cieplutko

Ania M. pisze...

Ucałuj ją ode mnie we włochate czółko :***

Dorothea pisze...

@ Klementyna - Iks? Warsztat?? Pszczoły??? Czerwony sweterek???? Trafiłam?????

Dorothea pisze...

@Anna - ano życie, życie. Ściskam :*

Dorothea pisze...

@ Ania.m - ależ oczywiście, już zaraz, bo jeszcze pochrapuje :)

Basia pisze...

czekam, żebys napisała, a jak czytam to łzy...

e-nick pisze...

Też myślałam, że kilkanaście lat temu owczarek niemiecki był moim pierwszym i ostatnim psem. Od ponad czterech lat mam kochanego hawańczyka, kupionego po dłuuuuugich błaganiach mojej córki. Też układa się na kapciach i na stopach, pcha się na kolana i tuli w łóżku na dzień dobry i dobranoc. Oczywiście, że porównuję oba psiaki, ale już tak nie tęsknię i nie jest mi przykro gdy myślę o tym pierwszym-ostatnim. Ten jest drugi-ostatni. Cieszcie się sobą i Waszym czasem - ile go mamy, tego nie wie nikt. Myślę o Was cieplutko i pozdrawiam.
Ewa

Dorothea pisze...

@ Basiu - nie płacz. Będziemy płakać później.

Dorothea pisze...

@ e-nick - moja jednak będzie pierwsza-ostatnia, są ku temu bardzo konkretne powody. Cieszymy się sobą, smutek udaje się zostawić na potem, a teraz wyciskać z danego czasu tyle, ile się tylko da:)
Dziękuję za ciepłe myśli i pozdrowienia:)

Lusia pisze...

Cieszę się Waszą radością;)

Dorothea pisze...

@ Lusia - dzięki! Dziś jest wyjątkowo dobry dzień i mnóstwo psiej radości:***

Prześlij komentarz

Dobrze, że jesteś :)